Kto wysyłał wąglika?

Kto wysyłał wąglika?

Wynik śledztwa FBI w sprawie zamachów bioterrorystycznych z 2001 roku budzi poważne wątpliwości Listy zawierające śmiercionośne zarazki wąglika wprawiły Amerykanów w przerażenie. Szok był tym większy, że atak bioterrorystyczny nastąpił wkrótce po zamachach na Nowy Jork i Waszyngton z 11 września 2001 r. Wąglik (Bacillus anthracis) spowodował pięć ofiar śmiertelnych, co najmniej 17 osób zachorowało. Zamknięto liczne skażone obiekty, w tym gmach Sądu Najwyższego, biura Kongresu, urzędy pocztowe. Odkażenie zaatakowanych instytucji trwało długo. Dekontaminacja budynku poczty Brentwood w Waszyngtonie zajęła 26 miesięcy i kosztowała 130 mln dol. FBI, Departament Sprawiedliwości USA, a także federalna Służba Inspektorów Pocztowych rozpoczęły jedno z największych dochodzeń w historii Stanów Zjednoczonych. Zespoły dochodzeniowe pracowały 600 tys. godzin, przesłuchały 10 tys. świadków na sześciu kontynentach, zabezpieczyły 6 tys. potencjalnych dowodów rzeczowych i wytypowały ponad tysiąc podejrzanych. Operacja kosztowała dziesiątki milionów dolarów. Śledztwo zostało oficjalnie zamknięte w lutym 2010 r. FBI przekazało mediom 2728 stron dokumentów z dochodzenia. Opublikowało także 92-stronicowy raport stwierdzający, że jedynym podejrzanym jest 62-letni dr Bruce Ivins, pracujący w Instytucie Medycznym Badań nad Chorobami Zakaźnymi Armii Stanów Zjednoczonych (USAMRIID) w Fort Detrick (Frederick, Maryland). Dr Ivins nie stanie przed sądem. Zmarł 29 lipca 2008 r. po zażyciu śmiertelnej dawki przeciwbólowego tylenolu. Krótko przedtem FBI poinformowało, że zamierza wysunąć przeciw niemu formalne oskarżenie. Zamknięcie śledztwa oznacza, że władze nie będą już poszukiwać ewentualnych wspólników ani mocodawców zamachowca. Rezultat dochodzenia budzi jednak poważne wątpliwości. Dziennik „New York Times” stwierdził, że raport FBI pozostawił „zbyt wiele niewyjaśnionych wątków, aby mógł zostać uznany za ostateczny werdykt”. Podobnego zdania są członkowie Izby Reprezentantów USA Rush Holt i Roscoe Bartlett. Holt uznał zamknięcie śledztwa za arbitralne i podkreślił, że dowody zebrane przeciwko Bruce’owi Ivinsowi mają charakter wyłącznie poszlakowy i nie zostałyby uznane przez sąd. Obaj kongresmeni domagają się wszczęcia niezależnego dochodzenia. Na ich wniosek Izba Reprezentantów przyjęła poprawkę do ustawy o służbach specjalnych umożliwiającą rozpoczęcie nowego śledztwa w sprawie zamachów bioterrorystycznych. Holt i Bartlett nie wykluczają, iż ataki wąglikiem zostały przeprowadzone z inspiracji zagranicznej. W blogosferze kwitną zaś teorie spiskowe wskazujące, że za listami z bakterią kryją się mroczne siły wywodzące się ze świata polityki amerykańskiej, a dr Ivins jest doskonałym kozłem ofiarnym. Lewicowy publicysta Patrick Martin napisał, że Ivins bardzo przypomina Lee Harveya Oswalda, uznanego oficjalnie za zabójcę prezydenta Kennedy’ego. Podobnie jak Oswald Ivins jakoby działał sam i nie może zostać osądzony, ponieważ jest martwy. Pierwsze listy (zapewne pięć) zawierające przetrwalniki wąglika zostały wysłane 18 września 2001 r. Ostemplowano je w Trenton (New Jersey). Adresatami były media: ABC News, CBS News, NBC News i dziennik „New York Post”, mające siedzibę w Nowym Jorku, oraz tabloid „National Enquirer” należący do koncernu American Media Inc. (AMI) w Boca Raton na Florydzie. Pierwszym zabitym przez bakterię stał się Robert Stevens pracujący dla należącego do koncernu AMI dziennika „Sun”. Potem zmarli jeszcze dwaj pracownicy poczty w Brentwood i kobiety, które w jakiś sposób zetknęły się z zarazkiem. Dwa następne listy wysłano 9 października 2001 r. do wpływowych senatorów z Partii Demokratycznej, Toma Daschle’a, lidera demokratycznej większości w Senacie, i Patricka Leahy’ego, który był wtedy przewodniczącym senackiej komisji ds. wymiaru sprawiedliwości. W listach znajdowały się także przesłania mające sprawić wrażenie, że zamach jest dziełem ekstremistów islamskich: „Nie możecie nas zatrzymać Mamy wąglik Teraz umrzecie Czy się boicie? Śmierć Ameryce Śmierć Izraelowi Allah jest wielki”. Władze rozpoczęły zakrojone na bezprecedensową skalę dochodzenie. Zdumiewa jednak, że mimo ogromnych środków prowadzono je opieszale i nieudolnie. Jako domniemany sprawca został w końcu wytypowany dr Steven Hatfill, wirusolog także zatrudniony w USAMRIID, którego poddano ścisłej inwigilacji. Hatfill wszakże bronił się zawzięcie i umiejętnie. Oskarżył przed sądem prokuratora generalnego Johna Ashcrofta, FBI, Departament Sprawiedliwości i media o łamanie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2010, 2010

Kategorie: Świat