Które z błędów młodości popełniłby/a Pan/i raz jeszcze?

Które z błędów młodości popełniłby/a Pan/i raz jeszcze?

Stefania Grodzieńska, pisarka, aktorka Nie lubię wygłaszać ogólnikowych teorii, więc odpowiem w tonie osobistym. W młodości popełniłam straszny błąd, już nie do naprawienia: w ogóle nie chciałam się uczyć. Dzięki temu przed maturą wyrzucono mnie ze szkoły, więc zamiast zostać inteligentką, zostałam pisarką. Michalina Wisłocka, autorka “Sztuki kochania” Najczęściej pisałam o młodości, ale nie nazywałam tego, co młodzi robili, błędami, tylko koniecznością czy przypadkiem. Moja praca i twórczość polegała na ułatwianiu tworzenia szczęśliwych małżeństw, pisałam o przepięknej utopii rodziny; miało być nadzwyczajnie i radośnie. Choć moje pacjentki nierzadko mówiły o różnych nieszczęściach i dramatach, obawiałabym się jednak nazwać je błędami. Zresztą to co dla jednego jest błędem, dla kogoś innego może być bardzo pożyteczne. Patrząc z pewnej perspektywy, każda rzecz z pozoru zła wcale taką być nie musi. Błędem nie można nazwać czegoś, co wynikło z przypadku. Z kolei, gdy ktoś ma jakieś plany w efekcie niebyt udane, popełnia błąd, wcale o tym nie wiedząc. Mój były mąż, urodzony naukowiec, wymagał od swych studentów precyzyjnej definicji wszelkich pojęć. Jak zatem zdefiniować krótko pojęcie błędu życiowego? Czy wpływ układu hormonalnego albo wychowania i praw rodzinnych może być błędem? Nie. Sztuka kochania uczy miłości i odnalezienia drogi do własnego szczęścia, ale niełatwo stwierdzić, w którym momencie popełnia się błąd. Nie wiadomo, czy błąd nie krył się już w momencie stworzenia świata? Wydawałoby się, że może zabrakło przy stworzeniu Ewy konsultantki-kobiety (której zresztą wtedy niestety nie było). Mężczyzna w miłości znajduje tylko radość i rozkosz, a także następcę tronu. Kobieta natomiast w całym toku życia cierpi. Przy miesiączkowaniu – bóle, przy pierwszym stosunku – ból zamiast rozkoszy, przy porodzie – bóle, a potem jeszcze męczy się w okresie przekwitania humorami w domu i w pracy. Zaczęliśmy od definicji błędu i trudno powiedzieć, byśmy doszli do jakichś budujących wniosków, bo w życiu nie można stwierdzić, kiedy popełniamy błąd. A szczególnie, z góry wiedzieć, żeby móc go uniknąć. Jerzy Urban, dziennikarz Ja bym chętnie popełnił wszystkie błędy młodości jeszcze raz, bo one w jakiś sposób wychodziły na korzyść. Błąd popełniłbym np. przystępując do opozycyjnego tygodnika “Po prostu”, chociaż oceniałem pismo jako głupie i krzykliwe; mimo że miałem potem długoletni zakaz pracy, uzyskałem pewność siebie, samodzielność i zaradność, która się zawsze w życiu przydawała. Popełniłbym także błąd w doborze matrymonialnym, w dobieraniu żon, ponieważ w wyniku eliminacji i błędów doszedłem do małżeństwa znośnego. Popełniłbym jeszcze raz błąd związania swojego nazwiska z przegraną ekipą Wojciecha Jaruzelskiego w schyłkowym okresie realnego socjalizmu, bo dzięki pobytowi w tej ekipie stałem się tak sławny, że znakomicie udało się moje czasopismo “NIE”. Popełniłem błąd w 1954 roku, kiedy wypytywany jako świadek o zabójstwo przez funkcjonariusza SB, zacząłem opowiadać o swoim koledze, Kazimierzu Dziewanowskim, późniejszym ambasadorze i znalazłem się na drodze do zostania kapusiem. Jednak zaraz opowiedziałem mu o tym i dzięki owemu błędowi już nigdy nie próbowano ze mnie zrobić kapusia. Wysoko sobie cenię wszystkie popełnione błędy, bo każdy okazywał się pożyteczny. To samo dotyczy błędów starości. Zbigniew Buczkowski, aktor Jakie błędy? To mogły być najwyżej jakieś drobiazgi, np. wybiłem szybę, strzelając z procy. Oczywiście, nie powtarza się takich błędów, ale kiedy tak pomyślę, to tamtych błędów było mało. Człowiek rozsądnie żył, bo słuchał się rodziców. Moja mama miała znaczący wpływ na wychowanie i zwykle powtarzała: “Nie rób innym, co tobie niemiłe, pomyśl sobie, jak ty w tej sytuacji byś się czuł”. Starałem się tej reguły przestrzegać i wpajam to swoim dzieciom. Jestem zadowolony, bo są ułożone i rozsądne. Dlatego wiem, jak uniknąć błędów młodości i tego życzę wszystkim Czytelnikom “Przeglądu”. Irena Dziedzic, dziennikarka telewizyjna Wina – odmówiłam tańca. W publicznym lokalu, w towarzystwie czterech panów, wśród nich mego męża. Nie miałam ambicji, aby zostać fordanserką. To obrażało mundury trzech zadzierzystych “dansjorów”. Ich błąd, że ja wiedziałam, jak na pewno panom oficerom – w miejscu publicznym i w mundurach – zachowywać się nie wolno. Ich pech, że jak mało kto nie nadawałam się na obiekt polowania na nałożnicę. Ich metoda?

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 16/2001, 2001

Kategorie: Pytanie Tygodnia