Jak w jednym orędziu można się mijać z prawdą kilka razy, pokazało Orędzie Wołyńskiej Rady Kościołów z 25 kwietnia podpisane przez duchownych różnych wyznań przed 70. rocznicą tragedii wołyńskiej. Pierwszy raz, gdy ludobójstwo nazwano „krwawą konfrontacją między Ukraińcami i Polakami na Wołyniu”. Nie godzi się tak nazywać tego, co się wówczas stało. Zabójstwa to zabójstwa, a bestialstwo to bestialstwo. Drugi raz orędzie mija się z prawdą, gdy głosi, że nie mamy prawa osądzać sprawców. Otóż nie. Sprawcy rzezi są dość dokładnie znani i muszą być osądzeni. W większości nie żyją, ale jest przecież trybunał historii. A po raz trzeci zazgrzytało, gdy pod orędziem umieszczono podpis bp. Stanisława Szyrokoradiuka, katolickiego administratora diecezji łuckiej. Biskup stanowczo zaprzeczył. Bo na zebraniu Rady wcale nie był. I jak tu się porozumieć w sprawach ocen, jeśli nawet podpisy się nie zgadzają? Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint