Już za złotówkę można kupić pakiet podstawowy, ale większości ludzi po prostu wstyd jest płacić tylko tyle za książki Michał Michalski – współzałożyciel platformy internetowej ArtRage, sprzedającej m.in. e-booki w formule „zapłać, ile możesz”. Z wykształcenia kulturoznawca ArtRage pod niemal każdym względem różni się od innych form sprzedaży cyfrowych książek w Polsce. Zacznijmy od tego, że e-booków, których jesteś dystrybutorem, nie można kupować pojedynczo. – Tak, kupujemy zawsze w pakietach tematycznych. Czasem tematem jest myśl przewodnia książek – były np. pakiety poświęcone Ameryce Łacińskiej czy kryzysowi finansowemu. Czasem książki łączy kraj pochodzenia autorów: mieliśmy pakiety literatury greckiej, fińskiej, węgierskiej czy czeskiej. Bywają pakiety książek jednego autora (choćby Leopolda Tyrmanda czy Fiodora Dostojewskiego) albo należących do jednego gatunku (fantasy, science fiction, kryminał). Druga cecha to brak stałej oferty: poszczególne pakiety są dostępne wyłącznie w określonym czasie. – To jak z każdą akcją promocyjną, bo chyba w tych kategoriach można traktować nasze pakiety. Sprzedaż każdego z pakietów BookRage, zawierających e-booki z literaturą piękną/beletrystyką, trwa dwa tygodnie. Pakiety QuickRage, w których lądują e-booki non-fiction czy eseistyka, są dostępne przez tydzień. Z pakietów typu Rewers, z książkami papierowymi, można korzystać w ciągu miesiąca. Trzecią różnicą w stosunku do e-księgarni jest to, że w ArtRage od kupujących zależy podział wpływów ze sprzedaży. – Tak, ponieważ w przypadku pakietów e-booków klient za pomocą specjalnych suwaków na stronie sam decyduje, jak rozdysponować zapłaconą przez siebie kwotę. Podmioty uczestniczące w podziale są trzy: wydawcy bądź wydawca, którzy udostępnili swoje książki na potrzeby danej akcji, ArtRage oraz organizacja pożytku publicznego, np. Fundacja Nowoczesna Polska czy Centrum Praw Kobiet. Domyślnie suwaki ustawione są w proporcji 70-20-10, ale można dowolnie zmieniać ich położenie i przekazać 100% kwoty na organizację społeczną. I najważniejszy wyróżnik twojej platformy: klienci sami decydują, ile zapłacą za dany pakiet. – Za książki w wersji cyfrowej, z których powielaniem nie łączą się żadne koszty, można zapłacić, ile się chce – ale w zależności od kwoty dostanie się więcej albo mniej. Już za złotówkę można kupić pakiet podstawowy, zazwyczaj obejmujący dwa-trzy tytuły. Przebijając aktualną średnią cenę pakietu, dostaje się dodatkowo książki z kolejnej grupy cenowej. Zazwyczaj jest jeszcze jeden próg, który wyznacza podwojona aktualna średnia. Zaoferowanie przewyższającej go kwoty sprawia, że otrzymujemy wszystkie tytuły dostępne w pakiecie. Model „zapłać, ile chcesz” zapoczątkowało Humble Bundle, które sprzedawało w ten sposób pakiety gier komputerowych niezależnych twórców. Założenie było takie, że bardziej znane tytuły „pociągną” te mniej rozpoznawalne. Można przyjąć, że w naszym przypadku jest podobnie, bo płacąc kwotę, która zazwyczaj nie przekracza ceny jednego e-booka, dostajemy ich kilka. Jednak średnie ceny pakietów nie są jednocyfrowe. Jak myślisz, dlaczego większość czytelników płaci kilkadziesiąt złotych za coś, co mogliby mieć za złotówkę? – Bo chcą dostać więcej – to tak z praktycznego punktu widzenia. Ale jest też powód ideowy: większości ludzi po prostu wstyd jest płacić złotówkę za książki. Wiedzą, że w ten sposób nie wynagrodzą wysiłku wydawcy, autorów ani w ogóle nikogo, kto przy nich się napracował. Zastanawia mnie, czy wśród płacących najniższe kwoty jest wiele osób, których nie stać na zakup e-booków, przeważnie niewiele tańszych od wydań papierowych. Innymi słowy – czy ArtRage jest jedynie alternatywnym kanałem sprzedaży książek już czytającym, czy również sposobem na upowszechnianie czytelnictwa? – Zamysłem serwisu od początku było umożliwienie jak najszerszej społeczności dostępu do kultury bez względu na zasobność portfela, ale jednocześnie nie za darmo, bo każda praca powinna być wynagrodzona. Wyniki sprzedaży wielu pakietów były pozytywnym zaskoczeniem. – Pakiety sprzedają się bardzo różnie. Bywają takie, które znajdują 2 tys. nabywców, jak i takie, których sprzedaje się 300-400 sztuk. Dużo zależy od gatunku, pory roku, doboru tytułów, pomocy wydawnictw w promocji akcji, zainteresowania mediów. Nasz rekord to 5 tys. pakietów z fikcją literacką przy okazji pakietu z książkami Janusza A. Zajdla. Akcja przyniosła 116 tys. zł w ciągu dwóch tygodni. W kategorii non-fiction/eseistyka rekordzistą