kulturalia28
kol. I
zajrzyj tu
Fin de siecle
w Krakowie
Kraków, Muzeum Narodowe,
13 lipca-17 września
To był świat w zupełnie starym stylu… Złote lata Krakowa, na przełomie XIX i XX w. kawiarniane życie tutejszej cyganerii miało niepowtarzalny urok, kwitły kabarety, bawiono się hucznie aż do zatracenia, teatry pękały w szwach, to wtedy tworzyli Pankiewicz, Wyczółkowski, Mehoffer i Wyspiański – eksperymentatorzy sztuki. Co nam zostało z tych lat? Dotychczas nigdy niepokazywana w Polsce w całości kolekcja plakatu secesyjnego autorstwa tych artystów, o wartości nie tylko artystycznej, ale i dokumentalnej. Ponadto kolekcja tkanin i rzemiosło artystyczne. Atrakcją będzie na pewno rzadko eksponowana (co za dwuznaczność…) bielizna damska z tamtego okresu i elementy stroju. Nie zabraknie też secesyjnych mebli, szkła i wyrobów złotniczych, rzeźby i karykatur, a także litografowanych kalendarzy, po raz pierwszy prezentowanych publiczności. (ag)
Kolekcja Bunkra Sztuki
Wystawa pokazuje obszerną część Kolekcji Bunkra Sztuki, gromadzonej na przestrzeni ostatnich trzech lat. Daje obraz bogactwa tendencji we współczesnej sztuce polskiej, odmiennych sposobów wykorzystania przez artystów nowych mediów. Wśród wystawianych prac są dzieła Józefa Robakowskiego, Edwarda Dwurnika, Krzysztofa Wodiczki, Jadwigi Sawickiej, Wilhelma Sasnala, Rafała Bujnowskiego, Marcina Maciejowskiego, Oskara Dawickiego i Marty Deskur. W tej chwili kolekcja liczy 74 prace 20 artystów, zdecydowana większość związana jest z wystawami tych artystów w Galerii Bunkier Sztuki. (ak)
festiwalowy
zawrót głowy
11. Letni Festiwal Jazzowy
w Piwnicy pod Baranami
Kraków, Piwnica pod Baranami, do 6 sierpnia
Festiwal to już nie tylko codzienne koncerty w Piwnicy pod Baranami, lecz także dodatkowe koncerty w Filharmonii Krakowskiej, Radiu Kraków, teatrach, klubach, galeriach oraz np. na Rynku Głównym i w Ogrodach Muzeum Archeologicznego. Od roku 2001 wręczana jest nagroda festiwalowa Jazzowy Baranek, której pierwszymi laureatami byli Jerzy \”Duduś\” Matuszkiewicz (2001), Andrzej Kurylewicz i Wanda Warska (2002). W tym roku również szykuje się blisko 50 wydarzeń. Lista polskich i zagranicznych muzyków przyprawia o zawrót głowy. Wystąpią m.in. Jarosław Śmietana, Adam Makowicz, Jan \”Ptaszyn\” Wróblewski Quartet, Wojciech Karolak, Adam Czerwiński, Trio Anhelli – czyli Włodek Pawlik, Paweł Pańta i Cezary Konrad. Dalszy ciąg tej arcydługiej listy na stronie www.cracjazz.com. (ak)
III Festiwal
Trzech Baroków
Wrocław, 14-23 lipca
Od razu uściślenie: nazwa imprezy pozostaje, ale bohaterem będzie tym razem jeden barok – włoski, lecz w różnych odmianach, w tym francuskiej i niemieckiej. A więc Wrocław stanie się po trosze barokową Wenecją, Neapolem, Rzymem i Florencją, zwłaszcza że w XVII i XVIII w. jakoś nie miał szansy zaistnieć na muzycznej mapie Europy. Teraz spotkają się tu najwięksi – Bach, Haendel, Telemann, Vivaldi, Corelli, Muffat i inni. Ich muzyka będzie rozbrzmiewać w Auli Leopoldyńskiej, Oratorium Marianum i innych wspaniałych wnętrzach. Gospodarzem festiwalu będzie orkiestra Arte dei Suonatori. Wszystkie informacje są na stronie: www.3baroki-wroclaw.pl. (ag)
Lato Filmów
12. Festiwal Filmowy
i Artystyczny
Toruń, 10-16 lipca
Już drugi raz w Toruniu odbędzie się impreza przeniesiona z Kazimierza Dolnego. Program nie daje czasu na oddech: będzie konkurs na najlepszy scenariusz, premiery nadchodzącego sezonu, filmy nagrodzone na światowych festiwalach w cyklu Kalejdoskop. Warto też przekonać się, jak nas widzą inni, a ci inni to reżyserzy emigranci z Bliskiego i Dalekiego Wschodu, teraz mieszkający w krajach UE, to oni zaprezentują nam Nową Europę. Jak zawsze można liczyć na retrospektywy, tym razem: Kieślowskiego, Różewicza czy Zelenki. Projekcje odbywać się będą w kinach Orzeł, Nasze, Domu Muz, Cinema City i na dziedzińcu ratusza. Atrakcyjne ceny dla studentów. Informacje na stronie: www.latofilmow.pl. (ag)
kol. II
między okładkami
Kresy. Zapomniana ojczyzna
fotografie Krzysztof Hejke,
wstęp Włodzimierz Odojewski
Terra Nova, Warszawa 2006
Album fotografii \”Kresy. Zapomniana ojczyzna\” to dokument podwójny – zarówno z uwagi na swój kształt edytorski (sepia i kolor), jak i znaczenie dla odbiorcy. Zdjęcia, te pochodzące ze starych zbiorów rodzinnych i te wykonane współcześnie, służą rzecz jasna do oglądania, ale w tym wypadku mają pobudzić także odległe złoża pamięci. Jak stwierdził we wstępie Włodzimierz Odojewski, znakomity pisarz i największy żyjący piewca \”kresów\”, album ten (ale także inne dokumentalne zbiory ikonograficzne czy epistolograficzne) jest rodzajem spadku, jaki możemy \”ofiarować pokoleniu teraz dwudziestoletnich\”, dla którego Kresy to już dziś tylko historia i swoista mitologia. Autor powołuje się na kresowego poetę Juliusza Słowackiego, który przestrzegał, że kto nie zrozumie znaczenia tej \”zapomnianej ojczyzny\”, będzie o coś bardzo ważnego w swej świadomości uboższy. Część współczesna, kolorowa albumu jest najbardziej okazała i prócz wartości poznawczej przynosi najsilniejsze wzruszenia. Uczy też szacunku dla mieszkańców tych pięknych ziem, których nazwy są jednocześnie tytułami rozdziałów: Podźwinie, Powilie, Poniemnie, Polesie, Wołyń, ziemia lwowska i Podole, Pokucie.
Bronisław Tumiłowicz
Krystyna Pytlakowska, Jerzy Gomuła
Zaczatowani
Jacek Santorski&Co Agencja Wydawnicza, Warszawa 2006
Sięgnęłam po tę książkę z zainteresowaniem. Przewodnik po czatowaniu dla laika – coś dla mnie. Poza tym przyciągnęła mnie informacja, iż autorzy poznali się właśnie na czacie. Dowodem tego jest ich romantyczne wspólne zdjęcie na okładce. Dziennikarka i filozof-informatyk spędzili kilka lat w internecie, czatując, zbierając materiały, zakochując się, uzależniając i wychodząc z uzależnienia. Przez pryzmat własnych doświadczeń opisują życie na czacie, charakteryzują ludzi wiodących drugie życie w sieci. Ukazują potrzeby i lęki, jakie leczy lub rozbudza przebywanie w tym dziwnym, lecz jakże ludzkim świecie. Wiele tu także cytatów osób czatujących, które opowiadają o sobie i o tym, czego szukają – i co znajdują na czacie.
Niestety, rozczarowałam się. Nie ma tu zbyt wiele odkrywczych wniosków lub spostrzeżeń o internecie i czatach. Większość informacji znaleźć można bez pomocy eksperta, czytając rzadko i pobieżnie artykuły na ten temat i nigdy nie wchodząc do sieci. Być może inaczej tę lekturę odebrałby bywalec czatroomów, bo autorzy książkę polecają także tym, którzy zbytnio uzależnili się od czatowania.
Karolina Monkiewicz-Święcicka
na ekranach
Dead Fish
Debiut fabularny reżysera reklamówek Charleya Stadlera sprawia wrażenie wielkiego chaosu, przegadania, nadmiaru; bez owijania w bawełnę – nic się tu kupy nie trzyma. Zrealizowano go na zasadzie \”zagrajmy to jeszcze raz\” i pewnie dlatego reklamowany jest jako mieszanka \”Leona zawodowca\” (proszę nie obrażać \”Leona\”) oraz \”Trainspotting\”, czyli sprawdzone wzorce i brak świeżości.
W wielkim skrócie chodzi o to, że Abe (Andrew Lee Potts) ma pecha – po pierwsze, musi spłacić dług (a nie ma czym), po drugie, dowiaduje się, że będzie ojcem (problem pieniędzy aktualny). Jak na młodego faceta to wystarczające komplikacje, a robi się jeszcze gorzej: na skutek przypadkowej zamiany telefonów Abe wchodzi na drogę przestępczą, natomiast prawdziwy gangster zakochuje się w jego ciężarnej dziewczynie, no i zaczyna się jazda po trupach. Magnesem filmu jest oczywiście Gary Oldman w roli płatnego zabójcy, tu na dodatek zakochanego, ale znacznie lepiej wypada w rolach \”odrażający, zły, brzydki\”. Mamy jeszcze Roberta Carlyle\’a – niezapomnianego mentora grupy bezrobotnych chipendelsów w \”Goło i wesoło\”. Reszta nie zapada w pamięć. Ale dwa nazwiska nie ratują całości, parę zabawnych scen i ciekawie filmowany Londyn to za mało. Słabe.
Sex
reż. Vladimir Moravek
już w kinach
Brzydka ona, brzydki on (pozostali jeszcze brzydsi), a taki ładny film wyszedł – do śmiechu, no i do łez. Ci brzydcy to Olinka i Standa, miłość spadła na nich jak grom z jasnego nieba, między sprintem a pchnięciem kulą, po miesiącach korespondencji musi się wydarzyć TO – ich pierwszy raz. Zagubioną Olinkę wdraża ekipa doświadczonych sąsiadek. Opóźniony nieco Standa trenuje na sucho pod fachowym okiem brata. Historia ich wspólnej (wszystko zgodnie z instrukcjami) nocy splata się zgrabnie z losami kilkorga mieszkańców tej samej kamienicy w Brnie. Postaci niezwykle barwnych i zagranych z pazurem. Mamy tu roznamiętnioną panią psycholog próbującą szczęścia z marnym aktorem, jest też miłośnik figli spod znaku SM, a także przyjaciele z dzieciństwa o dopiero krystalizujących się preferencjach, no i jest dominująca mamusia Olinki. Łączy ich potrzeba seksu i miłości, uwagi i bliskości, czyli po prostu spełnienia. Znane? Banalne? Owszem, ale jakże ludzkie, szczególnie że bohaterowie są tacy zwyczajni, normalni, z rozmazanym makijażem, przy kości, w niemodnych ciuchach i ogromnie wzruszający. Mają ci Czesi dobrą rękę do, wydawałoby się, ogranych motywów, potrafią je pokazać po swojemu, bez kompleksów, odważnie, z charakterystycznym dystansem i autoironią, tu w formule czarno-białej.
Debiut reżysera teatralnego Vladimira Moravka z 2003 r. zdobył Czeskie Lwy w najważniejszych kategoriach i był hitem kinowym u sąsiadów. Trudno się dziwić.
Przysięga
reż. Chen Kaige w kinach od 14 lipca
Chińska superprodukcja o sile miłości i przeznaczenia, którą można zaliczyć do superrozczarowań, zwłaszcza po takich atrakcjach jak \”Hero\”. Prosta fabuła ogniskuje się wokół przysięgi złożonej przez małą dziewczynkę, która w zamian za obietnicę wiecznej urody i bogactwa nigdy nie będzie z człowiekiem, którego pokocha. Po latach już jako księżna bardzo żałuje swojej decyzji, zwłaszcza że miłość puka do bram w postaci niewolnika Kunluna i Wielkiego Generała. A dzieje się to wszystko w bajkowym świecie ludzi i demonów. Kluczowe dla warstwy fabularnej miało być pytanie, czy my, ludzie, możemy kształtować swoje życie zgodnie z naszymi pragnieniami, czy też kieruje nami nieodwołalne przeznaczenie. Cóż z tego, skoro rozważania te giną w zalewie efektów specjalnych, na początku robiących wrażenie, ale im dalej w film, tym coraz bardziej nużących. I robi się jeden wielki efekt – wyraźnego przerostu formy nad treścią. Wszystko w tym filmie jest \”zbyt\”: zbyt patetyczne, zbyt wydumane, kostiumy zbyt przeładowane, choć faktycznie piękne, bohaterowie zaś płascy i pozbawieni wyrazu, a przez to mało wiarygodni psychologicznie. Ich obecność na ekranie ogranicza się do latania, skakania, biegania i popisów szermierczych.
Główny temat przeoczony w obróbce komputerowej.
płytoteka
Czy w każdej szkole może być chór? Czy młodzież zechce śpiewać? Na te pytania od dawna zna odpowiedź Urszula Śliwka, absolwentka warszawskiej ChAT. Przed laty założyła dziecięcy chórek, który zadebiutował w Szkole Podstawowej nr 2 w Ustroniu. Zespołem o nazwie Gwiazdki i Promyki zaopiekowała się parafia ewangelicko-augsburska i dzięki niej przez chórek przewinęło się już około stu dzieci, z których po jakimś czasie udało się skrzyknąć dziewięcioosobowy zespół wokalny Sunrise. Na jego płytę składają się rytmiczne popularne przeboje, zarówno tradycyjne pieśni gospel, np. \”Happy Day\” i \”Amazing Grace\”, jak też opracowane w tym stylu piosenki Katarzyny Gaertner, Ryszarda Rynkowskiego i Seweryna Krajewskiego. Zespół śpiewa na poziomie profesjonalnym, precyzyjnie i czysto, choć w składzie ma wyłącznie licealistów z Ustronia, Wisły, Bielska i Cieszyna.
Bronisław Tumiłowicz
Góralskie rytmy i współbrzmienia, tak charakterystyczne wartości zaszczepione przez Wojciecha Kilara w muzyce orkiestrowej, realizuje na płycie Orkiestra Kameralna Miasta Tychy, o tajemniczej nazwie Aukso. Jest tutaj słynna \”Orawa\”, obsesyjny taniec zakończony wykrzyczanym przez muzyków \”Hej!\”, oraz specjalnie napisana dla tej orkiestry \”Ricordanza\”, którą kompozytor chciał się pożegnać z harmoniami góralskimi, ale stwierdził, że jest do nich zbyt mocno przywiązany. Zestaw uzupełniają \”Preludium chorałowe\”, w którym orkiestra imponuje wspaniałą kulminacją od pp do forte-fortissimo czyli fff, oraz sonorystyczna, rozkoszująca się brzmieniem smyczków \”Przygrywka i kolęda\”. Prawdziwa uczta dla uszu.
Bronisław Tumiłowicz
Zespół Skaldowie istnieje na polskiej scenie muzycznej już 40 (!) lat i ciągle przekonuje o swojej wysokiej formie. To po prostu muzycy ze świetnym warsztatem i doświadczeniem, obdarzeni ogromnym talentem i wrażliwością muzyczną. \”Harmonia świata\” jest zbiorem aż 17 utworów w stylu Skaldów, które od jakiegoś czasu były grane na koncertach, ale nigdy wcześniej nie doczekały się wydania. Niektórzy mogą mieć zastrzeżenie, że przez swoją różnorodność album staje się momentami nierówny i niespójny, ale całość po parokrotnym przesłuchaniu odbiera się bardzo przyjemnie. Legendarna grupa jak zwykle oddaje do rąk wielbicieli piosenki chwytliwe, znakomicie zagrane, zaaranżowane i – co ważne – z dobrymi tekstami. Ta płyta ma smak i klasę.
Paulina DybiczAgata Gogołkiewicz
Kategorie: Bez kategorii
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy