Dobry pan zna przeszłość swojego mieszańcai wie, jak smakują psie chrupki – Mieszańce są mądrzejsze – powtarza co druga osoba. – I tańsze – dodaje prawie każdy. Marcin, w czarnej skórze i czarnych okularach, z białym jak śnieg Morisem na smyczy w indiański wzór, ma jasny pogląd: – Rasowy to fabryczny, taśmowy. Takiego jak Moris nie ma na świecie. Ania, studentka weterynarii i właścicielka Sabata, jest innego zdania: – Kundel, rasowy – czy to ważne? Byle był. Jej podopieczni to kundle, ale teraz marzy o drogim, rasowym psie, którego trzeba sprowadzić z zagranicy. Ma nadzieję, że znajomi się złożą i dadzą go jej w prezencie ślubnym. Pulchna pani sączy piwo przy stoliku: – Eee, ja tylko sobie patrzę. Nie przyprowadziłam mojego, bo jest za głupi. Wie pani, te tutaj aportują i skaczą, a mój to taki przy budzie, nawet „siad” nie umie… Większość, nawet jeśli umie „siad”, to chwilowo zapomniała. Połowa uczestników biega samopas, bez smyczy i kagańców, podenerwowana liczbą psów i głośną muzyką z megafonu. Organizacja szwankuje. – Do czego to podobne, nie ma wody dla psów – irytuje się Ania. – Mam kupić mineralkę za 4 zł?! Największym zainteresowaniem publiczności cieszy się konkurs agility. To konkurencja stresująca zarówno dla psów, jak i właścicieli. Grendel – czarny pies podobny do owczarka collie – przed każdą przeszkodą zaczyna przeraźliwie szczekać. 12-letni Hotdog wchodzi do tunelu, ale wieki trwa, zanim pojawi się u wyjścia. To dlatego, że podczas treningów w tunelu zawsze ukryte są smakołyki i zawiedziony pies przeszukuje teren. Najsprawniej trasę pokonuje Aron – siwy mieszaniec podobny do pudla. Sikra – suczka o skręconej, kruczoczarnej sierści – boi się wejść do tunelu. Trzy razy podchodzi do rękawa, trzy razy wychodzi z tej samej strony, z której weszła. Publiczność wybucha śmiechem, pies umyka z placu boju. Wołomińscy dżentelmeni, którzy na ten dzień opuścili posterunek przy budce z piwem, komentują głośno: – To chyba rasowy, taki głupi… – Jaki głupi? Sam byś tak pobiegał, to byś się pogubił – obrusza się kolega. – Taka ładna sunia. Konkurs ułożenia wypada słabo, bo psy są rozproszone i zamiast słuchać właścicieli, gapią się na boki. Popis daje pani Marzena z Kazanem. Kazan – nie kundel, tylko owczarek francuski – jest wytresowany na przewodnika. To jedna z bardziej widowiskowych par: ona filigranowa jak dziewczynka, on potężny i kosmaty jak żubr. A w przerwach pomiędzy konkurencjami właściciele przechwalają się swoimi ulubieńcami. W przeciwieństwie do ludzi, u psów to nie arystokracja ma najciekawsze rodowody. Wiele psów zostało kupionych w schroniskach. Tłuściutki Bobi jest owocem wielkiej miłości. – Mama była rasowa, ale skundliła się w przypływie wiosennej namiętności – opowiada pan, nagryzając psi chrupek i częstując Bobiego. Sabat został przehandlowany za butelkę na Stadionie – facet stał na mrozie i machał szczeniakiem. – To jedyny pies, który potrafi wejść na drzewo – mówi Ania. – Ostatnio wdrapał się na wysokość pięciu metrów. Zręczność Sabata posunięta jest do takiej perfekcji, że potrafi wyjąć koniowi z pyska marchewkę. Bobi na sygnał wybija się jak kulka i ląduje na ręce swojego pana. Podczas pokazu psich figli na scenę wjeżdża piesek na hulajnodze. Kilka małych kundelków bawi się piłeczkami. Kazan udaje martwego. A jednak to nie on zdobywa tytuł mistera. Najpiękniejszym psem zostaje Sabat. W czerwonej bandance na szyi odbiera wraz z Anią worki psich chrupków. – Takich to bym nie jadł – odzywa się pan Bobiego. – Lubię tylko ciasteczka. W Wołominie odbyła się piąta wystawa psów nierasowych. Jako goście honorowi wystąpiły Bella i Nana, psie gwiazdy ze spektaklu „Piotruś Pan”, oraz… Adam Fidusiewicz. Dochód z imprezy przeznaczono na pomoc fundacji Protector, która planuje założenie schroniska i urządzenie lokalu do sterylizacji bezdomnych psów i kotów. Kandydaci startowali w konkursach sprawnościowych, takich jak ułożenie i agility, konkursie piękności oraz psich figli. Wojciech Spruch z fundacji Protector, organizator festynu: – Musieliśmy wprowadzić konkurencję psich figli, ponieważ poprzednio zarzucono nam, że tytuł przypadł nie najpiękniejszemu,
Tagi:
Karolina Monkiewicz