Kurtyka bez namaczania

Kurtyka bez namaczania

„Rzeczpospolita” to ma fart! Jednym ruchem o sto procent zwiększyła redakcyjną pulę osób godnych zaufania, czyli bezpartyjnych fachowców, jacy jeszcze uchowali się przed siepaczami z PO. Do znanego z bezpartyjności Mariusza Kamińskiego, szefa CBA, dołączył Janusz Kurtyka, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. I o ile Kamiński jest dla „Rzeczpospolitej” bezpartyjnym fachowcem z urzędu jako działacz Ligi Republikańskiej i PiS, to Kurtyka sam się namaścił na apolitycznego urzędnika. Sam, bo chyba trudno było znaleźć kogoś, kto by się chciał aż tak wygłupić. Skorzystał więc z okazji, że ciągle plotkuje się o jego odwołaniu, by powiedzieć, że nie boi się o posadę, bo „jednym z warunków wyboru szefa IPN jest jego apolityczność”. To ci dopiero jajcarz. Zajadle ścigając Wałęsę, robi to oczywiście w służbie prawdy. Wszyscy poza nim są przecież umoczeni w politykę. Tylko Kurtyka jest jak Vizir. Pierze bez namaczania. Drogi, ale skuteczny. Najbardziej w wyciąganiu kasy na swoje przepierki. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2009, 2009

Kategorie: Przebłyski
Tagi: Przegląd