Ani my, ani Demokraci nie wyrzekniemy się swoich zapisów programowych. Czym innym jest program partii, a czym innym będzie umowa koalicyjna Jerzy Szmajdziński, przewodniczący Klubu Parlamentarnego SLD – Co po konwencji? Jak teraz wygląda SLD? – Sojusz uporządkował swój program, przyjęliśmy konstytucję programową. I uporządkowaliśmy swoje szeregi. – To znaczy? – Jest nowa dynamika, nowa aktywność. Wiara w sukces, czego od wielu lat nie było. Stan rozchwiania ideowego i organizacyjnego, który nam towarzyszył przez ostatnie dwa lata, jest za nami. I to jest chyba najważniejszy wniosek z tej konwencji. – Program był na konwencji krytykowany. – Z pozycji lewicowych krytyki nie spotkałem. Lewicy program się podoba. Jeżeli ktoś go atakował, to tylko z prawej strony. Z pozycji, która chciałaby, żeby spojrzenie na gospodarkę było spojrzeniem liberalnym. – I? – Myślenie o gospodarce, że jedynym i wyłącznym weryfikatorem jest rynek, to myślenie, które w SLD będzie niszowe. A Leszek Miller będzie najgłośniejszym przedstawicielem tego niszowego sposobu myślenia. – Z tą lewicowością też jest różnie. Z deklaracji programowej w ostatniej chwili wypadło określenie „demokratyczny socjalizm”. – Socjalizm w Polsce ma już zapisaną kartę, więc określenie „demokratyczny socjalizm”, jedna z kilku propozycji, mogłoby być źle odczytane. Przekręcono by nasze intencje. Lepszym określeniem jest Polska socjalna i demokratyczna. – Odnoszę wrażenie, że próbujecie iść w dwóch różnych kierunkach. Z jednej strony, SLD prezentuje lewicowy program, najbardziej lewicowy w historii tej partii, z drugiej, angażujecie się w tworzenie koalicji LiD. – Rozdzielmy dwa światy. Pierwszy świat to budowanie tożsamości, odbudowa wiarygodności, nowoczesnej, socjaldemokratycznej, europejskiej partii, jaką jest SLD. Natomiast drugi świat to budowa koalicji wyborczej, która musi uwzględniać poglądy innych partnerów. Nasza decyzja o budowie bloku wynika z oceny, że szanse na odegranie znaczącej roli w wyborach może mieć koalicja centrolewicowa. 14 czerwca pokażemy zarys jej programu i kierunki prac na następne miesiące. – Uważa pan, że łatwo wam będzie osiągnąć programowy konsensus z Demokratami? – Edukacja, zdrowie, wykluczenie społeczne – jeżeli w tych sprawach znajdziemy z Demokratami porozumienie, to jestem optymistą. To oczywiście nie oznacza, że i my, i Demokraci wyrzekniemy się swoich zapisów programowych. Czym innym jest program partii, a czym innym będzie umowa koalicyjna. – Na ile Aleksander Kwaśniewski wzmacnia LiD, a na ile SLD? – Na pewno wzmacnia nas programowo. Ma ogromne doświadczenie, ogromną wiedzę dotyczącą spraw polskich. Jest współuczestnikiem i współkreatorem polskiego życia publicznego przynajmniej od Okrągłego Stołu. Więc trudno go krytykować, atakować, bo swoją działalnością potwierdzał przywiązanie do demokracji, do tworzenia warunków dla społecznej gospodarki rynkowej, dla budowania silnej pozycji Polski w świecie. Kwaśniewski wzmacnia LiD przez rzadką umiejętność nawiązywania kontaktów z opinią publiczną, przez łatwość przekonywania. Ma zdolność do przekładania trudnych spraw na prosty język, co nie jest powszechną cechą dzisiejszej klasy politycznej. Ma zdolność koncyliacji, co w warunkach kiedy trzeba będzie szukać programowego porozumienia – z koalicjantami, ze związkami zawodowymi, z organizacjami pozarządowymi, bo chcemy, żeby polskie Drzewo Oliwne było jak najszersze – jest wartością nieocenioną. – LiD może się rozszerzać na inne podmioty? – Tak uważam. Jest do dyskusji, jaka będzie forma tej współpracy, o tym rozmawiać będzie polityczne przywództwo LiD. Myślę, że wszyscy politycy tworzący je są zainteresowani budowaniem możliwie szerokiego frontu nie tylko sprzeciwu wobec PiS, Samoobrony, LPR. Ale również budowania silnej centrolewicy. – A nie obawia się pan, że sytuacja, w której Kwaśniewski stanie się twarzą centrolewicy, jej sztandarem, siłą rzeczy spowoduje, że rola liderów SLD mocno się zmniejszy? – Nie obawiam się. Przywódcy partii tworzących sojusz Lewica i Demokraci nie będą w swych działaniach ograniczeni. Oni muszą liczyć się z opinią członków, ze strukturami. LiD nie zastąpi istniejących partii lewicowych. – Władysław Frasyniuk z kolei jest przekonany, że wciągniecie Kwaśniewskiego w wewnętrzne spory, że będziecie go pętać… – Aleksander Kwaśniewski nie może być wikłany w żadne problemy wewnątrzpartyjne. Tu zgadzam się z Frasyniukiem. Ale – przeciwnie niż on – uważam, że w te sprawy wikłany nie będzie. Ciało, którym będzie kierować, nie będzie się
Tagi:
Robert Walenciak