Symbolem wyborów 4 czerwca 1989 r. był uwieczniony na plakatach „Solidarności” Gary Cooper, szeryf z filmu „W samo południe”, prawdziwy macho, ikona konserwatystów. Ale po 20 latach już nie chciano sławnego rewolwerowca. Zastąpił go ktoś w czasach westernów zupełnie nie do pomyślenia. Kylie Minogue, australijska gwiazda pop, ikona gejowska. Znana z takich hitów jak „Can’t get you out of my head” i „Loco-motion”. „Kylie” w języku Aborygenów znaczy „bumerang”. I faktycznie idzie przez świat od sukcesu do sukcesu. Londyńscy geje wznieśli jej pomnik w okolicy Old Compton Street. Niemieccy geje okrzyknęli ją najbardziej uwielbianą gwiazdą pop. A sama Kylie za swoje największe przeżycie uznała występ w Sydney w czasie parady gejów. Wątpliwe, by organizator koncertu, dominikanin o. Maciej Zięba z Europejskiego Centrum Solidarności, miał o tym pojęcie. I może to dobrze. Świat zobaczył nowe oblicze „Solidarności”, a Kylie wyjechała bogatsza ponoć aż o 11 mln zł. Co najbardziej musiało ucieszyć stoczniowców, którzy mają dzięki władzy dużo wolnego czasu, a o takiej kasie mogą tylko pomarzyć. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Przegląd