Łapanie na ekranie

Łapanie na ekranie

Policja coraz częściej korzysta z pomocy dziennikarzy telewizyjnych w wykrywaniu przestępstw Autor “997”, Michał Fajbusiewicz, mówi o około 200 sprawach, które znalazły swój koniec dzięki jego programowi. Do najbardziej znanych należy przypadek wykrycia zabójców dziennikarza Polskiego Radia, zamordowanego na warszawskiej Pradze-Północ. Podczas rekonstrukcji zdarzeń uwagę obecnych zwrócił nastolatek, który instruował ekipę, jak wszystko powinno się odbyć. To był morderca. Producent nadawanych w TVN “Superglin”, Bartosz Lewicki, zastrzega, że celem jego programu nie jest rozwiązywanie przestępstw, ale informowanie o nich. Pamięta jednak finał materiału o tajemniczym morderstwie. W Górach Świętokrzyskich odkopano zwłoki nieznanego mężczyzny. Policja wahała się, czy ujawnić sprawę. Po programie rozdzwoniły się telefony. Jeden z widzów rozpoznał denata po charakterystycznym tatuażu. W efekcie zatrzymano zabójców. Informacje od widzów programu Agnieszki Borowskiej – “Kronika kryminalna” – pozwoliły policji na wykrycie sprawców kilkunastu przestępstw. Rozwikłano między innymi sprawę wybuchu bomby w Nowym Dworze Mazowieckim. – Ostatnio dzięki programowi Michała Fajbusiewicza zatrzymaliśmy sprawców morderstwa w Międzyzdrojach – mówi rzecznik zachodniopomorskiej policji, komisarz Andrzej Targoński. – Oczywiście, że takie programy są potrzebne – dodaje rzecznik warmińsko-mazurskiej policji, podinspektor Marek Jędraszko. – Korzystamy z ich pomocy w sprawach najcięższych, gdy nie możemy sobie poradzić. Audycje o tematyce kryminalnej nadaje prawie każda telewizja. Telewizja Polska ma “997” i “Kronikę kryminalną”, TVN – “Supergliny”, Polsat – “Telewizyjne biuro śledcze”. “997” i “Telewizyjne biuro śledcze” przedstawiają rekonstrukcje wydarzeń i pokazują zdjęcia osób ściganych listami gończymi. “Supergliny” robią przegląd wydarzeń kryminalnych ostatnich dni. Czyni to również “Kronika kryminalna”, ale informuje też, jakie prawa przysługują ofiarom i ich rodzinom. Autorzy tych programów nie chcą jednak spocząć na laurach. “997” i “Supergliny” pokazują, jak zapobiegać przestępstwom. Znani aktorzy (m.in. Paweł Wawrzecki, Anna Seniuk, Andrzej Kopiczyński, Maria Pakulnis, Magdalena Stużyńska) wyjaśniają na ekranie, jak zabezpieczyć się przed włamaniem do samochodu, kradzieżą przed bankomatem. Zespół “Superglin” przygotowuje cykl o funkcjonowaniu policji w innych krajach europejskich. Podobne zamiary ma “Kronika kryminalna”. – Nastąpiła ewolucja programów kryminalnych: od pokazywania sposobów działania sprawców do prewencji. Informowanie o tym, jak można zapobiec przestępstwom, to cenna rola tego typu audycji – uważa Andrzej Targoński. POLICJA DOBRA I ZŁA Kiedy powstawał pierwszy w historii polskiej telewizji program kryminalny – “997”, stróże prawa – wówczas jeszcze milicjanci – nie byli zachwyceni tym pomysłem. Obawiali się, że w ten sposób społeczeństwo będzie widziało ich bezradność wobec przestępców. Dzisiaj sytuacja jest inna, policja współpracuje z mediami, mimo że nie odbywa się to bez nieporozumień. Najczęstszy zarzut? Od stróżów prawa trudno jest wydobyć informacje. – Często słyszę, że coś jest tajemnicą śledztwa. Ostatnio nie chcieli powiedzieć, ilu policjantów ścigało bandytów. Wszystko jest supertajne przez poufne – mówi Agnieszka Borowska. – Chciałabym, żeby policja zawsze podawała jedną wersję wydarzeń, spójną z tym, co dziennikarz zobaczy na miejscu. – Raz policja sama nas zaprasza, bo chce się pochwalić swoimi sukcesami. Z drugiej strony, wciąż pokutuje pogląd, że to, co robią, jest tajne, więc niechętnie się tym dzieli. Przy jednej sprawie może być tak, że na początku policjanci nabierają wody w usta, a potem udzielają na ten temat informacji – opowiada Bartosz Lewicki. Reporterom “Superglin” w kontaktach z policją pomaga pracujący tam obecnie były pracownik biura prasowego Komendy Stołecznej Policji. Do redakcji “Kroniki kryminalnej” zgłosił się Polak, który w Holandii “na czarno” pracował u Turka uprawiającego narkotyki. – Ten człowiek poszedł na policję, ale u nas na posterunku usłyszał: “Nie możemy panu pomóc”. Wysupłałam pieniądze i pojechaliśmy do tego miasta w Holandii. Tamtejsza policja była bardzo wdzięczna. Powiedzieli: “Oczywiście, chętnie weźmiemy, nawet bez nazwisk” – opowiada Agnieszka Borowska. Rzecznik zachodniopomorskiej policji wyjaśnia, że policjanci niezbyt chętnie udzielają informacji wtedy, gdy jest to niekorzystne dla sprawy. – Jeżeli jesteśmy na tropie, to nagłośnienie pewnych

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2001, 2001

Kategorie: Media