Aktywiści z Inicjatywy Dzikie Karpaty, którzy od kwietnia blokują wycinkę drzew w nadleśnictwie Bircza, dowiedzieli się, że Lasy Państwowe planują wznowienie prac w lesie już jutro, 24 czerwca. Aktywiści nie zamierzają zakończyć protestu i pozwolić nadleśnictwu na zrywkę i wywóz drzew w projektowanym Turnickim Parku Narodowym.
„Czy to znaczy, że nadleśnictwo, mimo wcześniejszych zapewnień, jednak użyje siły aby usunąć nas z tego terenu? Bo my NIE zgadzamy się na wywózkę drewna z terenu projektowanego Turnickiego Parku Narodowego!” – piszą aktywiści na Facebooku. „Nadleśnictwo grozi nam odpowiedzialnością karną za narażanie ludzkiego życia i zdrowia. Czy rozpoczęcie prac, w tym wycinka potężnych drzew podczas trwającej blokady, nie będzie narażeniem naszego życia i zdrowia? Czyje życie i zdrowie narażamy, siedząc tam i broniąc fragmentów lasu, jakich już tak niewiele zostało?”–pytają aktywiści.
Jakiś czas temu Nadleśnictwo Bircza po kryjomu prowadziło wycinkę drzew, kiedy aktywiści blokowali już wjazdy do lasu, co stanowiło zagrożenie zarówno dla jednej, jak i dla drugiej strony konfliktu. Według relacji Inicjatywy Dzikie Karpaty pilarze codziennie ręcznie wycinali drzewa.
„Lasy uciekają się też do tzw. chwytów poniżej pasa zrzucając na nas odpowiedzialność za sytuację pracowników ZUL, którzy »nie mogą pracować na swoje utrzymanie«, a nawet idą o krok dalej, pisząc: »pozbawiliście Państwo tych ludzi podstawowego prawa człowieka – prawa do pracy«. Nie zgadzamy się na te manipulacje i odwracanie kota ogonem! Odpowiedzialność za los pracowników leży przede wszystkim w rękach ich pracodawcy. I to właśnie Lasy Państwowe powinny tak zarządzać naszymi wspólnymi zasobami, by dbając o dobro przyrody nie narażać ludzi na utratę dochodu!”, napisali aktywiści na Facebooku.
Jakub Rok z Inicjatywy Dzikie Karpaty powiedział nam, że wstrzymanie wycinki drzew na Pogórzu Karpackim wcale nie musi odbywać się kosztem lokalnej społeczności. – Polska dopłaca do wycinki drzew. Tylko do nadleśnictw bieszczadzkich (Stuposiany, Cisna, Lutowiska) spływa ponad 20 mln zł dopłat rocznie. Te pieniądze mogłyby trafić w ręce ludzi, zapewnić przekwalifikowanie pracownikom leśnym – powiedział Jakub Rok.
Aktywiści nadal protestują i nie zamierzają opuszczać z Nadleśnictwa Bircza, dopóki nie zostanie utworzony Turnicki Park Narodowy.
fot. Sebastian Unrau
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy