Lekarze. Portret własny

Są państwem w państwie. Ponad 127-tysięczną grupą zawodową z własnymi sądami i samorządami. Z jednej strony, obdarzamy ich zaufaniem, z drugiej, uważamy za jedno z najbardziej skorumpowanych środowisk W rankingach zaufania zajmują drugie miejsce, tuż po profesorach uniwersytetu. Reprezentują zawód wymarzony dla naszych dzieci. Podziwiamy ich w wyidealizowanym serialu „Na dobre i na złe”, gdzie serce łączą z wiedzą, ratują ludzi. Opowieść o lekarzach ze szpitala w Leśnej Górze jest telewizyjnym hitem. W poprzedni weekend oglądało ją prawie 10 mln osób. W każdym odcinku lekarze zmagają się z innym dramatem. Precyzyjna diagnoza, rozmowa z chorym, zmęczenie, dyżury. Te sceny najchętniej oglądają widzowie. Ale następnego dnia czytamy przerażające relacje z łódzkiego pogotowia, a w badaniach opinii publicznej uznajemy ich za najbardziej po celnikach skorumpowaną grupę zawodową. Lekarze polscy. Jacy są? Kto jest w cenie, kto nie przyjmie nawet bombonierki? Rozmawiałam ze sławami, noszowymi i urzędnikami. Każdy chciał mówić o etyce. Być może dlatego warto właśnie dziś spróbować sportretować to środowisko. Od wewnątrz, tak jak ono siebie widzi. Są w różnej kondycji. Odpowiedzialna jest za to specjalizacja, którą wybrali, ważna jest także osoba lidera. I emocje związane z chorobą, którą leczą. Dobrze radzą sobie kardiolodzy – zeszłoroczny, piąty kongres ich stowarzyszenia pokazał siłę tego środowiska. Prof. Religa ciągnie kardiochirurgię. Wszystko mu się udaje. Po pionierskich operacjach na Śląsku stworzył całodobową pomoc dla Mazowsza, co przez lata uważano za niemożliwe. Teraz jego syn, jako pierwszy na świecie, stosuje naprawianie serca po zawałach poprzez wszczepianie komórek macierzystych. Prof. Marek Naruszewicz, szef Towarzystwa Badań nad Miażdżycą, zorganizował świetny ośrodek profilaktyczny w Szczecinie, a cholesterol jest pasjonującym antybohaterem jego medialnych wystąpień. Silna jest onkologia. Zawdzięcza to autorytetom znakomitych specjalistów i naszemu lękowi przed chorobą. – Onkolog musi być psychicznie odporny – komentuje prof. Jan Zieliński, szef Polskiego Towarzystwa Onkologii Klinicznej. – Przecież pacjenci boją się bólu, sądzą też niesłusznie, że choroba jest nieuleczalna. Z kolei lekarz musi się zastanowić, czy i w jakiej formie powiedzieć choremu o raku. Onkolodzy są mocni i potrafią walczyć. Oto warszawski szpital przy ulicy Wawelskiej – lekarze nie dopuścili do jego likwidacji. Wezwali na pomoc dziennikarzy i wyleczonych chorych. Wygrali. Sfrustrowani są chirurdzy, reumatolodzy i psychiatrzy. Choć mają znakomitych specjalistów, trudniej im zdobyć fundusze, także przez nas nie zawsze są doceniani. Jesienią ub.r. obradował 60. zjazd chirurgów. Wojciech Kilar skomponował im „Fanfary”. Zasłużone. Dr Leszek Brongel, kierownik krakowskiej kliniki medycyny ratunkowej, tłumaczy: – Decyzje muszą zapadać szybko. W ciągu kilku minut trzeba operować klatkę piersiową, głowę, brzuch. W ciągu kilku godzin podjąć decyzje ortopedyczne. Nauka o urazach to nie są złamania, nie chodzi o to, żeby zaszyć dziurę. W czasie urazu w organizmie zachodzi szereg procesów fizjologicznych, które trzeba jak najszybciej opanować. Kompleksy? Frustracja w tym zawodzie? Coś z tego jest. Choroby serca i nowotwory budzą ludzki lęk, mają też zrozumienie u władzy, bo doczekały się programów rządowych, a więc pieniędzy. Urazy określane są jako głupie wypadki. Trzeba ratować, no ale nie ma w tym żadnej tajemniczej choroby. Tymczasem na początku XXI w. chyłkiem przesunęły się do czołówki zabójców. Z dziesiątego miejsca na czwarte. W trudnej sytuacji jest psychiatria. – Ostatnie lata to nowoczesna ustawa porządkująca zasady leczenia, ale także, od 1997, ograniczenia leczenia otwartego. Likwiduje się przychodnie i oddziały dzienne – ocenia Marek Balicki, szef senackiej Komisji Zdrowia. Wracamy do anachronicznego i drogiego leczenia szpitalnego, często też chory w ogóle pozostaje bez pomocy. Poza tym psychiatrzy nie są w stanie wywalczyć refundacji najnowocześniejszych leków. Sfrustrowani są reumatolodzy. Prof. Anna Filipowicz-Sosnowska prosi, by nie mówić o banalnym reumatyzmie, a o chorobach reumatoidalnych. Podkreśla, że są to powszechne, szczególnie w starszym wieku, choroby całego ustroju. I znowu pojawia się brak zrozumienia – najnowsze, nietoksyczne leki nie są refundowane, a kosztują bardzo dużo. W dobrej kondycji jest ginekologia. – Jest uprzywilejowanym działem medycyny. Jej stan oceniam jako dobry – zapewnia dr Grzegorz Południewski, ginekolog z Białegostoku, wiceprezes Towarzystwa

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 05/2002, 2002

Kategorie: Społeczeństwo