Lepper oskarża Kaczyńskiego o wyprowadzenie pieniędzy z Fundacji Prasowej Solidarności na partię. Dlaczego Kaczyński nie chce wytoczyć mu procesu?

Lepper oskarża Kaczyńskiego o wyprowadzenie pieniędzy z Fundacji Prasowej Solidarności na partię. Dlaczego Kaczyński nie chce wytoczyć mu procesu?

Julia Pitera, posłanka PO Był w tej sprawie proces w 1994 r., ale sąd to umorzył, jednak wina była stwierdzona. Staram się właśnie o to, by otrzymać ten wyrok. Drugi wątek sprawy to pożyczka dla PC i zwrot pieniędzy, który wygląda dziwnie. Dziwna jest umowa spłaty pożyczki, w której zastosowano skomplikowany, nienormalny proceder, że nie zwraca się gotówki. Trzecia kwestia to oskarżenie rzucane przez Andrzeja Leppera. Niedobrze, że osoba, wobec której były jakieś podejrzenia, teraz sama wymachuje papierami, bo to jest mało wiarygodne. Chciałabym, aby nie było problemów przejrzystości w kwestii finansowania partii ani wątpliwości, czy pożyczka została spłacona, czy była zarejestrowana w Urzędzie Skarbowym itd. Oczywiście w sprawach skarbowych istnieje dosyć krótki, pięcioletni okres przedawnienia, dlatego właśnie sąd umorzył postępowanie i dlatego Jarosław Kaczyński, który ma tego świadomość, mówi o odgrzewanych kotletach. Zbigniew Siemiątkowski, były szef UOP Myślę, że gdyby Jarosław Kaczyński czuł się mocny w tej sprawie, skorzystałby z tzw. trybu wyborczego, który doprowadziłby do wyjaśnienia sprawy w ciągu 48 godzin, i wtedy na Lepperze ciążyłby obowiązek udowodnienia, że ma rację. Ale pewnie z jakichś względów może się obawiać opinii publicznej, a także ewentualnych świadków z afery FOZZ, dowodów byłych oficerów WSI itd. Woli więc z pogardą machnąć ręką na Leppera, który już ma nadszarpniętą reputację, wznieść się ponad to, uznać, że nie jest to temat ciekawy, a zarzuty są wariackie. Inna sprawa, że jakieś materiały w tej sprawie były w tzw. szafie Lesiaka, bo on się zajmował tą problematyką, o tym też mówił minister Milczanowski na procesie Lesiaka. Kaczyński przyjął postawę w stylu: nie będę się zniżał do Leppera. Choć wiele osób związanych ze środowiskiem PC, Adamem Glapińskim, Fundacją Prasową Solidarności, FOZZ mogłoby coś powiedzieć, sprawa jest dziś niewygodna. Tak tłumaczę sobie stwierdzenie o odgrzewanych kotletach. Tomasz Wołek, publicysta, dyrektor programowy kanału Tele5 Trzeba po prostu próbować dojść do prawdy i dowiedzieć się, jak to było rzeczywiście, kto zmienił przepisy, aby umorzyć czy anulować kwoty pożyczki itd. Jest to jednak pytanie do polityków, ale również do mediów, zwłaszcza dziennikarzy śledczych. Za mało wiem, by się wdawać w spekulacje, trzeba jednak zapytać, co o tej sprawie mówią ludzie dawnego PC, i ich zdanie zderzyć z opiniami tych, którzy sprawę badali. Andrzej Lepper, lider Samoobrony Powstał w tej sprawie szum w mediach. Nie wydaje mi się jednak, by sąd się przestraszył i ukrywał dokumenty związane z tą sprawą. Trzeba po prostu wyjaśnić coś, czego na razie nikt nie chce wytłumaczyć. Punktem wyjścia powinny być decyzje związane z likwidacją dawnego RSW Prasa-Książka-Ruch. Okazuje się, że komisja likwidacyjna przyznała Fundacji Prasowej Solidarności prawa do tytułu „Express Wieczorny”, ale to nie oznaczało praw do majątku. Fundacja dostała aktem notarialnym budynki w dzierżawę nieodpłatnie. Na resztę pytań należy dopiero odpowiedzieć. Roman Giertych, lider LPR W sensie prawnym premier ma rację. To są odgrzewane kotlety, bo wszystkie sprawy już uległy przedawnieniu i nie można postawić formalnych zarzutów. Ale jest też aspekt moralno-polityczny związany z przejmowaniem majątku po RSW. Traktowanie w ten sposób majątku, który przechodzi jako łup na rzecz środowiska politycznego, nie jest etyczne. A brak etyki w tego typu działaniach nie przedawnia się. Jan Lesiak, b. pułkownik UOP Ta sprawa nigdy nie została wyjaśniona w sensie śledczym. W „szafie” były na ten temat materiały operacyjne, ale nikt do nich nie sięgnął. Wówczas uważałem, że nie ruszano tego ze względów politycznych. Lech Wałęsa nie chciał na tej płaszczyźnie wojny z Kaczyńskim, ale to były tylko moje spekulacje. Gdyby ktoś miał zamiar zająć się tym dzisiaj, byłoby to spóźnione o 10 lat. Sporo na ten temat można by też znaleźć przy sprawie FOZZ, ale fakt, że to wszystko nie stało się przedmiotem bezpośredniego śledztwa i rozprawy sądowej, świadczy o tym, że sędzia Kryże schował to pod dywan. Krzysztof Kozłowski, publicysta, b. minister spraw wewnętrznych W tym samym stopniu sprawa wyprowadzenia pieniędzy z Fundacji Prasowej Solidarności jest odgrzewanym kotletem jak sprawa tzw. inwigilacji prawicy w owym czasie. Maciej Polkowski, b. redaktor naczelny „Przeglądu Sportowego” Kiedy Kaczyńscy mieli „Express Wieczorny”, nigdy nie doszło do spotkania kierownictw redakcji „Expressu” i „Przeglądu Sportowego”, choć pracowały w tym samym

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 39/2007

Kategorie: Pytanie Tygodnia