Teksty zamieszczone w 45. numerze PRZ LEWICA – CO DALEJ?EGLĄDU wywołały szeroką dyskusję na temat przyczyn wyborczej klęski Zjednoczonej Lewicy oraz przyszłości lewicowej formacji. Oto fragmenty listów do redakcji i wpisów na fanpage’u PRZEGLĄDU . O wstydzie za słowo lewica W „klęskowym” numerze PRZEGLĄDU (nr 45) jedno zdanie szczególnie mocno mnie zastanowiło. W tekście „Chleb razowy zdrożał” o ruchu Razem została zacytowana wypowiedź działacza tej jeszcze nie w pełni ukształtowanej formacji Macieja Koniecznego: „Czasy, kiedy za słowo lewica trzeba było się wstydzić, już się skończyły”. Jak to jest ze wstydem z powodu słowa lewica? Na początku trwającej już ponad ćwierć wieku demokracji jedna pani powiedziała, że lewicy mniej wolno, bo chowa trupa w szafie. Słowa Barbary Labudy, w czasie wydarzeń paryskich 1968 r. sympatyzującej z trockistami, mogły zaboleć. Nie zgadzałem się z nimi, podobnie jak nie przyjmuję słów o końcu czasów wstydu Uzasadnienie tej negacji wymagałoby traktatu. Ja ograniczam się do wyrażenia kilku uwag. Mnie, młokosowi, który wojnę przeżył u bauera, nie było i nie jest wstyd z tego powodu, że w 1947 r. przyjęto mnie do Związku Walki Młodych starającego się wcielić w życie przedwojenną jeszcze Deklarację Praw Młodego Pokolenia. Nie wstydzę się również brygad żniwnych ani bycia junakiem w Służbie Polsce, w błocie wykopów pod budowę Nowej Huty. Wcale się nie wstydzę planu sześcioletniego, wielkiej migracji ludzi ze wsi do miasta, udziału w walce z analfabetyzmem ani nawet agitowania za socjalizmem wśród chłopów narzekających na brak gwoździ. Nie wstydzę się awansu społecznego mas, braku bezrobocia, dodatkowych punktów w naborze na studia dla młodzieży robotniczej i chłopskiej, blokowisk i w ogóle tego, co zbudowano w Polsce w ciągu 45 lat. No, róbcie, co chcecie, ale nawet krzty wstydu ze mnie nie wydobędziecie. Jednak wstydzę się z wielu innych powodów. Wstyd mi za słowa o obcinaniu ręki, za strzelanie do robotników w miastach Wybrzeża, za ścieżki zdrowia w Radomiu. A za demokracji, pod rządami tzw. lewicy, za „koalicję chętnych”, za oszukiwanie Sejmu w sprawie rezolucji ONZ dotyczącej najazdu na Irak, za black site w Kiejkutach. I wstyd mi za tzw. lewicę, gdy klaskała swojemu „wodzowi”, że jeśli SLD zechce, to i gruszki na wierzbie wyrosną. Można by jeszcze wyliczać dłużePytanie, czy to, co wymieniłem w ostatnich zdaniach, było lewicowe. Od dawna uważałem za słuszne słowa Marceliny Zawiszy, że Palikot i Miller lewicą nie są. Długo trzeba będzie czekać, aż ci entuzjaści z Razem nią będą. Julian Bartosz Kwarantanna dobrze zrobi lewicy Przyczyn porażki Zjednoczonej Lewicy jest wiele. Podstawowa to hipokryzja liderów największych ugrupowań, którzy obrzucali się epitetami o naćpanej hołocie czy też o krwi na rękach, a następnie przytulali się do siebie. Takie zachowania obrażały inteligencję lewicowego elektoratu, podobnie jak wystawienie w wyborach prezydenckich Magdaleny Ogórek, która poza walorami estetycznymi nic więcej nie wniosła. Głosowanie Ruchu Palikota za podniesieniem wieku emerytalnego było kolejnym gwoździem do lewicowej trumny lub dowodem, że Palikot z lewicą ma niewiele wspólnego. Umizgiwanie się Millera do Platformy jako przyszłego koalicjanta albo Napieralskiego do rówieśników z PiS zakłócało i tak nieostry obraz lewicy. Takich zachowań, i wielu innych obliczonych na PR-owski poklask, elektorat lewicy nie kupił. Wolał zostać w domu, niż uczestniczyć w wyborczym cyrku. A Barbarze Nowackiej, zbyt późno wystawionej na pierwszą linię frontu, bliżej jest do autentycznego ruchu powstałego w kuchni jednej z liderek Razem czy też do Piotra Ikonowicza niż do absolwentów szkoły noszenia teczek za liderami lewicy. Kwarantanna sejmowa przez najbliższe cztery lata może lewicy tylko pomóc – skonsolidować szeregi, ale nade wszystko wypracować program poszanowania ludzi pracy, a nie neoliberalnych eksperymentów ekonomicznych, którym hołdowali posłowie lewicy. Tadeusz Kalinowski Krajobraz po klęsce „Przez lata sam ulegałem presji części czytelników, by nie pisać o błędach lewicy, bo to tylko szkodzi. Myliłem się”, przyznaje w komentarzu red. Domański. Było to widać. Ten wynik pozwolił jednak się oczyścić i panu, i zapewne wielu innym osobom. Od razu widać, jak kto jest do ludzi nastawiony, jeśli potrafi otwarcie napisać: „Myliłem się”, bo „tamte gęby” wciąż jeszcze tego nie zrobiły. Piotrek Urbański • Doceniam fakt, że redaktor naczelny przyznaje, że się mylił, ulegając presji