Nasza polityka historyczna weszła w nową fazę. Rząd, nawiązując do staropolskiej tradycji, postanowił zawetować unijny budżet. Chce to zrobić, by nie dopuścić do powiązania unijnych wypłat z przestrzeganiem zasad praworządności. Wiedząc dobrze, jaki jest stan praworządności w Polsce pod rządami PiS i mając na uwadze plany jeszcze dalszego dewastowania sądownictwa, rzeczywiście ma czego się obawiać. Stanowisko rządu zreferował w Sejmie premier Mateusz Morawiecki. Zadałem sobie trud wysłuchania przemówienia pana premiera. Nie obiecywałem sobie wiele, ale to, co powiedział, przeszło moje oczekiwania. Czegoś równie obłudnego, przewrotnego i – co tu dużo mówić – głupiego dawno nie słyszałem. Czegóż to się dowiedzieliśmy tym razem od pana premiera? W Polsce praworządność ma się doskonale. No tak. Mamy Trybunał Niekonstytucyjny, złożony w większości z sędziów dublerów, Krajową Radę Sądownictwa złożoną z politycznych nominatów, niekonstytucyjną Izbę Dyscyplinarną Sądu Najwyższego, upolitycznioną do granic możliwości prokuraturę, broniących jeszcze resztek swojej niezawisłości sędziów poddanych dyscyplinarnie prokuratorowi generalnemu, procedurę karną dającą niespotykaną władzę oskarżycielowi, który w pewnych sytuacjach jest gospodarzem rozprawy (np. to oskarżyciel, a nie – jak dotąd – sąd decyduje o wyłączeniu jawności rozprawy). Mamy nieznaną w cywilizowanych krajach prokuratorską kontrolę nad sądem. Gdy sąd wyda wyrok lub choćby postanowienie o niezastosowaniu aresztu, które nie podoba się władzy, wszczyna się postępowanie dyscyplinarne, a czasem nawet karne wobec sędziego… o przekroczenie uprawnień. W cywilizowanych krajach nawet nie do pomyślenia jest, by orzeczenia sądu kontrolował ktoś inny niż sąd wyższej instancji. U nas robi to prokuratura wespół z ministrem sprawiedliwości. Mamy niesamowity chaos prawny. Nieuznawane przez władzę wykonawczą uchwały Sądu Najwyższego, niepublikowane wyroki Trybunału z czasu, gdy jeszcze był Trybunałem Konstytucyjnym, a nawet nieopublikowany, z przyczyn politycznych, ostatni słynny wyrok Trybunału Niekonstytucyjnego, który wywołał strajk kobiet. Pan premier zapowiedział, że Polska (czyli PiS, bo tak to rozumie premier) będzie walczyć o praworządność w Unii Europejskiej. Powiedział też, że Unia się zmieniła i jest teraz inna niż ta, do której wstępowaliśmy. Nie przypomniał tego, co kiedyś już powiedział, wzbudzając kpiny lub uśmiechy politowania, że to on negocjował wstąpienie Polski do Unii. Może pan premier rzeczywiście negocjował wstąpienie Polski do jakiejś innej Unii, bo do Unii Europejskiej to na pewno nie i teraz nie może się w tym połapać. Tym bardziej że naszym najważniejszym partnerem w Unii miała być zdaniem ministra Waszczykowskiego Wielka Brytania, a tej w Unii już nie ma. Co więcej, pan premier wyjaśnił, że zgoda na powiązanie wypłat z Unii z praworządnością byłaby rezygnacją z naszej suwerenności. A do utraty suwerenności PiS, no i pan premier, nie dopuści. Co za przenikliwość! 25 państw, godząc się na to powiązanie, jest nieświadome, że rezygnuje z suwerenności, tylko Polska (czytaj: PiS) i Węgry (czytaj: Orbán) swoją suwerenność potrafią obronić. Wygląda na to, że nie licząc Węgier, wszystkie państwa członkowskie Unii dybią na naszą i Węgrów suwerenność. Mało tego. Sejm specjalną uchwałą poparł stanowisko rządu w tej sprawie. Gowin znów głosował „za”, ale pewnie się nie cieszył. Po czasie dojdzie zapewne jeszcze jedno uczucie: będzie się wstydził! Polskie weto spowoduje nie tylko wymierne straty sięgające miliardów euro. Zaszkodzi nie tylko nam, ale i całej Unii. Polska naraziła się wszystkim. Stanowisko Węgier i Polski poparł tylko premier Słowenii. Odwrócili się od nas nawet najbliżsi sąsiedzi: Litwa, Słowacja, Czechy. Jesteśmy w Europie osamotnieni. Ku uciesze Rosji osłabiamy Unię. Podcinamy gałąź, na której siedzimy. Wychodzimy na warchoła Europy. Do niedawna polityka zagraniczna PiS lekceważyła Europę, stawiając na sojusz (a raczej na mrzonki o nim) z Ameryką rządzoną przez Trumpa. Ale Trump właśnie przegrał wybory. Jesteśmy sami! Okopujemy się w jakimś nowym Okopie Świętej Trójcy przechrzczonym na Fort Trump i wrzeszczymy ze wszystkich sił: liberum veto! Europa patrzy na nas ze zdumieniem. Ale niestety coraz bardziej też z przerażeniem. Co się stało z Polską, która przez lata wskazywana była jako przykład demokratycznej transformacji? Jako lokalny lider przemian w tej części Europy. Dziś nawet prezydent małej Litwy, której przewodnikiem do Europy chętnie się mianowaliśmy, kulturalnie i dyplomatycznie poucza polskiego prezydenta, że trzeba się porozumieć z Unią. Nic nie pomoże. Niech cała Europa słyszy nasze głośne, choć jakże