Przed nami Powszechny Spis Ludności. Potrwa od 21 maja do 8 czerwca 2002 roku – Daj się spisać – zachęca rzecznik prasowy GUS, Wiesław Łagodziński. Zgodnie z zaleceniem ONZ, w latach 1998-2002 wszystkie kraje na świecie zobowiązały się przeprowadzić spisy ludności. Wspólny dla wszystkich termin nie jest przypadkowy – chodzi o możliwość porównania kondycji państw. Rok 2002 jest więc dla Polski ostatnim dzwonkiem, tym bardziej że Powszechny Spis Ludności jest jednym z warunków stawianych przez UE. Jednak w Polsce nie było ponoć możliwości wcześniejszego przeprowadzenia spisu. Powody? – Najważniejszy to wprowadzony od 1 stycznia 1999 r. nowy podział administracyjny kraju. Zamieszanie nie sprzyjało sprawnemu przeprowadzeniu spisu. Poza tym chcieliśmy zaoszczędzić. Połączenie powszechnego spisu ludności ze spisem rolnym pozwoli zachować w budżecie państwa kilkadziesiąt milionów złotych – tłumaczy Wiesław Łagodziński. Powszechny Spis Ludności, który potrwa od 21 maja do 8 czerwca 2002 r., dostarczy informacji z różnych sfer życia społecznego. Jak wygląda polska rodzina? W jakim stanie znajduje się infrastruktura komunalna? Czy w ostatnich kilkunastu latach dokonał się postęp cywilizacyjny? Jaka jest nasza aktywność ekonomiczna? Jak szukamy pracy? Po raz pierwszy w historii polskiej statystyki podjęta zostanie próba spisania bezdomnych. Pomoże to w ostatecznym nakreśleniu skali tego zjawiska. – Ankieterzy będą kierowali się informacjami dostarczonymi przez straż miejską i organizacje pomocy społecznej. Na ich podstawie bezdomni zostaną przypisani obszarom spisowym – mówi Łagodziński. Dane dostarczą też wiedzy o tendencjach demograficznych, napływie cudzoziemców oraz okresowych lub stałych emigracjach Polaków. Spis odpowie na pytanie, z jakimi problemami przyjdzie się Polsce zmierzyć w najbliższych latach, spowoduje potrzebę urealnienia planów i założeń społecznych. – Udział w spisie ludności nie jest obowiązkowy. Można odmówić odpowiedzi. Tylko czy mamy się czego obawiać? W historii polskiej statystyki nie zdarzył się jeszcze przypadek nielegalnego wykorzystania zebranych informacji – mówi Łagodziński. – W zeznaniach spisowych mogą pojawić się odpowiedzi nierzetelne. Spis jest sytuacją oficjalną. Przedstawiciel państwa przychodzi do obywatela, zaczyna wypytywać. Nie wszystkie pytania są neutralne. Niektóre dotyczą wrażliwych kwestii, np. wykształcenia, aktywności zawodowej, dochodów – mówi prof. Antoni Sułek z Instytutu Socjologii UW. – Ludzie będą chcieli podciągnąć odpowiedzi do pewnych standardów. Niektórzy, aby dobrze wypaść, zawyżą swoje wykształcenie. Inni będą ukrywać część aktywności ekonomicznej i pracę w szarej strefie. W społeczeństwie istnieje przekonanie, że komuś, kto reprezentuje państwo, lepiej nie mówić o wszystkim. Jeszcze inni, zwłaszcza zamożni, zaniżą dochody. Nie wypada obnosić się z bogactwem. Z drugiej strony, znajdą się i tacy, którzy stwierdzą, że ich sytuacja jest lepsza niż w rzeczywistości. Dzisiaj panuje ideologia sukcesu i niemalże wstyd być biednym – dodaje prof. Sułek. Przygotowania do spisu są konsultowane ze specjalistami unijnymi. Interesuje ich dynamika procesów ludnościowych (małżeństwa, rozwody, urodzenia, zgony, dzietność), skala migracji oraz aktywność ekonomiczna społeczeństwa. Bez wyników spisu rolnego Bruksela nie wyobraża sobie zakończenia rolnych negocjacji z Polską. Kraje Piętnastki interesuje także zakres kluczowej dla demokracji swobody działalności gospodarczej. – W badaniu nie pyta się o sympatie polityczne, indywidualne preferencje czy wyznanie. Nie żąda się odpowiedzi z dokumentem w ręku – mówi rzecznik GUS. – Polska jako pierwsza na świecie przeprowadziła w 1789 r. Powszechny Spis Ludności. Chociażby dlatego powinniśmy dołożyć wszelkich starań, aby wywiązać się z naszych zobowiązań względem organizacji międzynarodowych. Prawda o narodzinach i śmierci Spis powszechny ujawnia wszystkie błędy administracji. Czy rejestracja urodzeń, małżeństw i zgonów była prowadzona rzetelnie? Czy dane urzędów pracy dotyczące bezrobocia są prawdziwe? Pracownicy GUS oczekują, że nie tylko władza doceni wiarygodność danych. Upadną też mity i złudzenia, którymi żyliśmy w ostatnich latach. – Po pierwsze, dane z 1988 r. o tym, że tylko 7% Polaków ma wyższe wykształcenie, dawno już nie są aktualne. Ponad 10% społeczeństwa to studenci, a w 2005 r. będzie ich prawdopodobnie 14% – mówi Wiesław Łagodziński. Lata 80. i 90. zaowocowały w Europie erozją stosunków
Tagi:
Paulina Nowosielska