Linijka

Właściwie nie ma ostatnio dnia, żeby w którejś z gazet nie pojawił się artykuł na temat podatku liniowego. Podatku tego chcą właściwie wszyscy poza Unią Pracy, a w szczególności Ryszardem Bugajem, który chce nawet podnieść najwyższy próg do 50%, oraz pewniej części Sojuszu Lewicy, mam nadzieję, że czytającej „Przegląd”. Ryszard Bugaj chce sprawiedliwości społecznej, ponieważ wykombinował sobie, że jak bogatemu zabierze się połowę z jego zarobków, a biednemu 19%, to będzie bardziej sprawiedliwie. Otóż dochodzę do wniosku, że Unia Pracy i pan Ryszard Bugaj czytają wyłącznie to, co sami o sobie i kraju napiszą, bo inaczej dowiedzieliby się z gazet, że ci, którzy są naprawdę bogaci, w tym kraju od dawna podatków nie płacą, a zawdzięczamy to przede wszystkim durnowatym restrykcyjnym przepisom lansowanym przez ludzi, którzy domagając się sprawiedliwości społecznej, zapomnieli, że sami zaopatrywali się w sklepach za żółtymi firankami. Jeżeli pan Bugaj przeforsuje te swoje 50%, to z tego kraju spieprzą również pozostali, którzy mają jakiekolwiek większe zarobki i możliwości rozliczania się z fiskusem na Bahamach lub w Genewie, i w efekcie jedynym płatnikiem z tego progu zostanie kompozytor Krzesimir Dębski, który bardziej lubi komponować, niż liczyć. A całą finansową odpowiedzialność za kraj poniesie pewnie pan Bugaj, który sądzę, że płaci 19%, bo mając tyle pieniędzy, ile Kulczyk, nie domagałby się sprawiedliwości. Mądra władza powinna kombinować przede wszystkim, co zrobić, żeby ci, którzy mają konta na Bahamach, chcieli je przenieść do Warszawy, bo to im będzie bardziej się opłacać, ale do tego potrzeba dużo więcej odwagi. A panu Ryszardowi Bugajowi i Unii Pracy, która chce dziejowej sprawiedliwości, proponuję przeprowadzić drobny eksperyment. Niech ze swojej kasy wyjmie 100 tys. zł, podzieli te pieniądze na dziesięć równych części i wręczy po 10 tys. pijakowi, dziwkarzowi, biednemu, nieodpowiedzialnemu, hazardziście, narkomanowi, oszczędnemu, zaradnemu, potrafiącemu zakładać biznes i politykowi z niespełnionymi ambicjami. I po pół roku niech przeprowadzą wśród nich ankietę z jednym tylko pytaniem – kto z obdarowanych znowu domaga się sprawiedliwości społecznej? Z utęsknieniem będę czekać na jej wyniki. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2003, 32/2003

Kategorie: Felietony