List Andrzeja Werblana do Mieczysława F. Rakowskiego

List Andrzeja Werblana do Mieczysława F. Rakowskiego

Dziś wieczorem wyjeżdżam i wrócę dopiero 3 czerwca. Zobaczymy się więc nie wcześniej niż po wyborach (po I turze). Ułożyłem dla użytku własnego zestaw kryteriów dla oceny wyników tej tury. Jestem pesymistycznie nastawiony i obym był fałszywym prorokiem. A teraz moje kryteria: 1. Najważniejsze kryterium – lista krajowa. Mam nadzieję, że w większości ona przejdzie, choć pewności nie ma. Ty i Kiszczak jesteście najmniej zagrożeni, ale reszta tak, a jeśli nie przejdzie ze 25 osób, to konsekwencje polityczne będą ponure. Otworzy się kryzys w całym obozie koalicyjnym, i to bez potrzeby. Kto wymyślił takie idiotyczne rozwiązanie w ordynacji, które stwarza pokusę kreślenia tej listy? 2. Drugie kryterium: Senat. Tu za wiele koalicja nie dostanie (jeśli powyżej 20%, to sukces, a poniżej 10% klęska), ale nawet klęska nie oznacza katastrofy i kryzysu w odróżnieniu od pkt 1. 3. Ile „S” odda ze „swoich” 35% mandatów do Sejmu? – jeśli powyżej 25 mandatów, to koalicja może to uznać za sukces. 4. Liczba mandatów sejmowych koalicji rozstrzygniętych w I turze. Jeśli choć 40% – to sukces, jeśli poniżej 20% – to niepowodzenie. W walki wyborcze II tury opozycja wmiesza się, popierając wygodniejszych sobie. 5. Ważne kryterium: ilu koalicyjnych kandydatów do Sejmu i Senatu spośród osób znanych i prominentnych przegra w stosunku do mniej znanych, a nawet „jeleni”; jeśli 50%, to nieźle, gdyż można będzie uznać to za ich osobistą porażkę, jeśli jednak powyżej 70%, to gorzej. Wrażenie ogólne. „S” prowadzi typową kampanię wyborczą wedle wzorów europejskich partii politycznych; agituje za swoim programem i za swoimi kandydatami, zwalcza innych kandydatów, udziela możliwie prostych i jasnych instrukcji co do głosowania. Ze strony koalicji przeciwstawia się jej gromada zagończyków; każdy przedstawia swój własny program i wzywa do głosowania na siebie. Większość przedstawia się jako kandydaci „niezależni”, tj. z nikim niezwiązani, „dzicy”. Nie jest to korzystne, część wyborców dopatruje się w tym kamuflażu i podstępu, część jest zdezorientowana. Koalicja jako taka, jako siła zorganizowana wyłączyła siebie z kampanii. Pod tym względem jest to zjawisko unikalne, bez precedensu. Może przynajmniej o listę krajową koalicja zawalczy z jakimś impetem? Niewiele więcej mogę powiedzieć, zbyt dużo zostało przesądzone wcześniejszymi decyzjami. Może tylko jedno, Sejm po wyborach będzie bardzo trudny, i to nie tylko z powodu opozycji, jeszcze bardziej z powodu dość przypadkowego zestawu koalicyjnej reprezentacji. Chętnie porozmawiałbym o tym po 4 czerwca, czekać będę na sygnał. Pozdrowienia i uściski. 27 maja 1989 r. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2004, 23/2004

Kategorie: Historia