Lista niedźwiedzia

Lista niedźwiedzia

Trójkowa lista przebojów była nie tylko rankingiem piosenek. Była okienkiem wolności Dla ludzi, których młodość przypadła na początek lat 80., Lista Przebojów Programu III Polskiego Radia stała się symbolem tamtych czasów. Ale nie był to tylko ranking piosenek. Uważano ją za alternatywę wobec szarej rzeczywistości i telewizyjnej propagandy, za okienko na zachodni świat. Pojedynek na antenie Lista Przebojów swoją premierę miała 24 kwietnia 1982 r. Marek Niedźwiecki, powszechnie nazywany Niedźwiedziem, który od początku prowadzi tę audycję, dobrze pamięta tamten dzień: – Przyszedłem do studia o 16. i wraz z trzema koleżankami prze trzy godziny odbierałem telefony od słuchaczy. O godzinie 20. zaczęła się Lista. Na pierwszym miejscu znalazł się utwór Jona and Vangelisa „I’ll Find My Way Home”. Byłem bardzo zdenerwowany. Andrzej Turski, wówczas dyrektor radiowej Trójki, który wymyślił Listę Przebojów mówi, że Marek Niedźwiecki był „pomysłem zbiorowym”. Wspólnie naradzano się w redakcji, kto mógłby poprowadzić listę, i wtedy ktoś powiedział, że z łódzkim radiem współpracuje fajny chłopak, który ma iskrę Bożą. Marek Niedźwiecki, bo to o nim mowa, przyjął propozycję i zgodnie z oczekiwaniami rozkręcił audycję. Wkrótce stal się idolem młodzieży i ważnym punktem odniesienia dla artystów estrady. W końcu to on kreował gwiazdy. Janusz Panasewicz z zespołu Lady Punk przyznaje, że słuchał listy od samego początku. – Budziła gorące emocje. Pamiętam, jak kiedyś po koncercie w Zakopanem włączyliśmy Trójkę i akurat leciała pierwsza dziesiątka listy. Tydzień wcześniej nasza „Kryzysowa narzeczona” była na siódmym miejscu. W miarę, jak Niedźwiedź odliczał siódme, szóste, piąte, czwarte miejsce, a naszej ”narzeczonej” ciągle nie było, rosło napięcie. Kiedy się okazało, że jest pierwsza, ogarnął nas szał. Bardzo szybko listę zaczęli uznawać także artyści, którzy okazywali lekceważenie dla różnego rodzaju rankingów i konkursów. Zbigniew Hołdys, założyciel Perfektu mówi, że ranking Niedźwiedzia się liczył. Także Grzegorz Ciechowski z Republiki, dla którego lista była tylko dobrą zabawą, przyznaje, że ”pojedynki” Republiki z Perfektem o pierwsze miejsce bardzo podgrzewały emocje zespołu. – Jestem z pokolenia, które wychowało się na liście – mówi Robert Gawliński. – Z jej powodu spóźnialiśmy się na imprezy. To był rytuał: usiąść ze znajomymi nad szklaneczką wina i słuchać listy. A co to było za przeżycie, znaleźć się na liście! Władza też słuchała – Czołówka nierzadko była przyczyną sporów. Pamiętam, że fani Perfektu całymi tygodniami nie rozmawiali z fanami Republiki – opowiada pan Wojtek, jeden z pracowników radia. Poza tym czciliśmy Niedźwiedzia za jego nonkonformistyczną postawę. Przecież na początku zagranicznym piosenkom wcale nie było łatwo się przebić na wysokie miejsca w rankingu. Dzisiejszej młodzieży może wydawać się nieprawdopodobne to, że w latach 80. piosenki mogły być postrzegane w kontekście politycznym. A jednak ówczesnej władzy niektóre z nich wydawały się niebezpieczne. Zdarzało się, że niepokornych artystów karano „skazaniem” na artystyczny niebyt. – W roku 1984 władze zawiesiły nasz zespół, bo odmówiliśmy występu na jakimś spędzie propagandowym. Uznano nasza wichrzycieli, zakazano nam grać i zabroniono puszczać w radiu nasze piosenki – opowiada Kora z Mannamu. Wtedy przez kilka tygodni w miejscu, gdzie na liście powinno być nasze „”To tylko tango”. Marek puszczał tylko pierwsze takty, charakterystyczne werble. To brył dla słuchaczy znak, że nasz zespół jest w niełasce. Ludzie zaczęli protestować, zrobiła się afera, w rezultacie władze cofnęły decyzję o zawieszeniu  zespołu. To było bardzo odważne ze strony Marka. Nie był to jedyny akt odwagi ze strony Niedźwiedzia. Na początku lat 80. Odwagi wymagało też nadanie „Autobiografii” Perfectu czy „Mniej niż zero” Lady Punk. Autorów tych piosenek oskarżano o szerzenie nihilizmu wśród młodzieży. Prezentera łatwo było obwinić o propagowanie nihilistycznych utworów i zdjęcie go z anteny. Dżem dobry Pamiętam dzień, kiedy przyszłam do szkoły i wszyscy mówili do siebie „Dżem dobry”. Nawet matematyk wchodząc do klasy powiedział „Dżem dobry wszystkim”. Oczywiście nikt się nie zdziwił, bo każdy wiedział, że otwierając ostatnią listę Niedźwiedź przywiał słuchaczy słowami: „Dżem dobry”. A potem rozdzwoniły się telefony

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 17/2000, 2000

Kategorie: Sylwetki
Tagi: Ewa Likowska