Listy

Listy

*Sprostowanie W numerze z 6 listopada 2000 r. waszego tygodnika ukazał się artykuł “Głową muru nie przebiję” autorstwa Grzegorza Warchoła. Prosząc mnie o wypowiedź, ów redaktor stwierdził, iż zamierza pisać artykuł o pracy dzielnicowych. I zagadnień z tym związanych dotyczyła cała nasza rozmowa. Okazało się jednak, że artykuł mówił o zupełnie innych problemach, a zawarte w nim informacje nie mają nic wspólnego z pracą dzielnicowego. Przypisywane mi w tym artykule wypowiedzi nie są mojego autorstwa. Autor pozmieniał moje słowa, nadając im treść i znaczenie całkowicie odmienne od moich, by dopasować je do własnej wizji artykułu. Dla jego “sensacyjnej” treści redaktor Grzegorz Warchoł pozwolił sobie na zafałszowanie moich wypowiedzi, a efektem tej manipulacji, tendencyjności i zupełnego braku rzetelności dziennikarskiej jest narażenie na szwank mojego autorytetu i opinii w środowisku, w którym pracuję. Udzielając panu redaktorowi Warchołowi wypowiedzi, nie miałem podstaw, by wątpić w rzetelność i uczciwość dziennikarza reprezentującego poważny tygodnik. Dziś jestem przekonany, że owa rzetelność i uczciwość dziennikarza nie ma żadnego odniesienia do rzeczywistości. Ireneusz Biedulski, Wielbark Od autora: Wypowiedzi sierż. sztab. Ireneusza Biedulskiego nie były autoryzowane, gdyż pan Biedulski takiej autoryzacji sobie nie życzył. Istotnie, moim zamiarem było napisanie artykułu o pracy dzielnicowych. Wbrew treści “sprostowania” artykuł ten w całości poświęcony jest pracy dzielnicowego w różnych jej aspektach. Oparty jest on na dosłownych wypowiedziach pana Biedulskiego i z przebiegu rozmowy w żadnej mierze nie wynikało, ażeby pragnął on nieujawniania jakichkolwiek jego spostrzeżeń i opinii. Odniosłem wrażenie, że pan Biedulski wypowiadając swoje opinie, czynił to, co jest godne szacunku, w najlepiej pojmowanym interesie społecznym, zwracając uwagę na rozmaite uwarunkowania pracy dzielnicowego w konkretnym środowisku. Grzegorz Warchoł *Oskarżamy Wielkopolską Kasę Chorych Związek Represjonowanych w Stanie Wojennym w Poznaniu składa doniesienie o popełnieniu przestępstwa przeciwko zdrowiu i życiu przez Dyrekcję Wielkopolskiej Regionalnej Kasy Chorych w Poznaniu, a mianowicie: 1. Od 1.01.1999 r. utrudniony jest dostęp do bieżącego leczenia, co spowodowało narażenie tysięcy osób na pogorszenie stanu zdrowia czy nawet śmierci. W najgorszej sytuacji znaleźli się inwalidzi I grupy, którymi obecnie nikt się nie interesuje. Tymczasem Dyrekcja Kasy Chorych wydała ok. 5,5 mln zł na zakup budynku mieszkalnego na potrzeby biurowe dla swoich potrzeb. W ten sposób 5,5 mln zł, zamiast przeznaczyć na leczenie ubezpieczonych, wydano na budynek, który od sierpnia 1999 r. stoi bezczynnie i… jest finansowany z pieniędzy podatników. Dla WRKCh najważniejsze jest zapewnienie sobie luksusowych warunków pracy, wysokich pensji i premii na koszt płacących składki dla “kas chorych” – których traktuje się jak półniewolników. O pseudogospodarności WRKCh świadczy również fakt, że mimo zakupu budynku za 5,5 mln zł – przy ul. Grunwaldzkiej 158 i planowanego jego remontu, to wydaje się setki tysięcy złotych m.in. na zakup nowych okien przy ul. Piekary 14! 2. Od stycznia 1999 r. m.in. chorzy na cukrzycę z powikłaniami pozbawieni są możliwości bezpłatnego leczenia, gdyż aby zostać przyjętym w Poradni Diabetologicznej w Poznaniu, trzeba – za własne pieniądze – wykonać badanie poziomu cukru, gdyż inaczej chory na cukrzycę nie zostanie przyjęty. Niektórzy lekarze żądają, aby chory – za własne pieniądze – wykonywał również inne badania. Lekarze zalecają chorym na cukrzycę, aby kupili sobie glukometr no i aby sami się badali! Pobyt u diabetologa ogranicza się do oceny przedłożonych wyników oraz zapisania insuliny. Reasumując, prowadzi to do pogorszenia stanu zdrowia i konieczności udania się do szpitala. Niestety, udanie się do szpitala jest niemożliwe, bo dla cukrzyków jest jeden mały oddział internistyczno-diabetologiczny. 3. Do 1999 r. chorzy na cukrzycę insulinozależną z powikłaniami – po leczeniu w szpitalu – mieli prawo do uzupełniającego leczenia w szpitalu uzdrowiskowym w Kołobrzegu. Niestety, Dyrekcja WRKCh w Poznaniu – po raz pierwszy od zakończenia II wojny światowej – nie raczyła (mimo naszej interwencji) wykupić skierowań do szpitala uzdrowiskowego w Kołobrzegu, gdyż pieniądze potrzebne były na inne cele! Tymczasem dla chorych na cukrzycę wykupiono skierowania do szpitala uzdrowiskowego w Krynicy (mogą tam jechać osoby, które nie chorują m.in. na nadciśnienie tętnicze – większość chorych na cukrzycę insulinozależną z powikłaniami ma to schorzenie) oraz do… Inowrocławia (ten sam klimat, jaki mamy w Poznaniu – w linii prostej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2001, 2001

Kategorie: Od czytelników