Ile powinniśmy zarabiać? Pan Tomasz Jeziorański (“P” nr 19) odkrywa starą prawdę, że żonglując statystyką, można udowodnić każdą tezę – w tym przypadku podważyć mit o wysokich kosztach pracy w Polsce. Na świecie obowiązuje zasada: jaka praca, taka płaca. U nas ta zasada się nie sprawdza. Obecnie najniższe wynagrodzenie to 760 zł. Dla dobrego pracownika – śmiesznie mało. Dla pozostałych to góra pieniędzy. Przedsiębiorca, który chce pomóc państwu i angażuje z polecenia biura pracy kandydata z ulicy, musi tę górę pieniędzy, obniżoną lekko o refundację, wyłożyć. Refundacja szybko się kończy, a zasadą tego angażu jest zawarcie z nieznajomym umowy na czas nieokreślony, z wszystkimi konsekwencjami opisanymi w kodeksie pracy. Jako ciekawostkę podaję przyczyny rozwiązania umów z kandydatami poleconymi przez biuro pracy w jednym małym przedsiębiorstwie: – pracodawca nie udzielił nagłego urlopu wypoczynkowego na udział w pielgrzymce, – pracownica pozostawiła powierzone mienie bez dozoru i poszła załatwiać sprawy osobiste, – pracownica nie otrzymała dodatkowych zwolnień na katechezę przedślubną. Komentarz zbyteczny. Autor artykułu zwraca też uwagę, że duszenie składek ubezpieczeniowych to zamach na przyszłe emerytury. Moim zdaniem, pieniądze przeznaczane na ten cel pożera ZUS – monstrum wielkie, niesprawne i do cna zbiurokratyzowane. Lech Nadolny, Bydgoszcz Fundacja synekur Chciałbym wyjaśnić, dlaczego tylu ludzi nie jest zadowolonych z efektów “pracy” Stowarzyszenia b. Pracowników Przymusowych III Rzeszy. Bez naszej zgody zmieniono nazwę organizacji na Stowarzyszenie Polaków Poszkodowanych, która właściwie obejmuje cały naród. Bez naszej aprobaty założono też Fundację Polsko-Niemieckie Pojednanie, która tylko zaogniła stosunki między naszymi narodami. Zamiast zwrócić się do Międzynarodowego Trybunału Sprawiedliwości o ustalenie odszkodowania dla “białych niewolników XX wieku”, wdano się w jałowe negocjacje z Niemcami. Z wypowiedzi pracowników fundacji wynikało bezspornie, że nie mają rozeznania, czym były roboty przymusowe. Strona polska przyjęła zasadę “wszystkim po równo”. Roszczenia Polaków zaspokojono – przyznano 1,8 mld marek, z tym że z tych pieniędzy poszkodowani mają zapłacić odszkodowania dla Żydów za holokaust i Cyganów za prześladowanie na tle rasowym. Do tego przeznaczono 600-800 mln marek na odbudowę stosunków polsko-niemieckich dla młodych pokoleń. Co więc pozostanie do podziału na odszkodowania? Dziwi mnie całkowite pominięcie w odszkodowaniach członków rodzin tych, którzy zostali bestialsko zamordowani przez okupanta. Jak można było “zapomnieć” o tych zamordowanych w egzekucjach ulicznych czy masowych. O tych, którzy zginęli za to, że byli podejrzani o ukrywanie Żydów lub udzielanie pomocy partyzantom. Czyżby zabrakło “przelicznika”? A może nie warto było zawracać sobie tym głowy? Zdzisław Pietrzykowski, Sopot Zagrożony Park Ujazdowski Park Ujazdowski w Warszawie jest jednym z najcenniejszych dóbr kultury. Pomysł przywrócenia XIX-wiecznego kształtu ogrodu wydaje się godny aprobaty. Ale to, co już w ramach tego projektu zrealizowano, każe bić na alarm. Zaczęto bowiem od niszczenia zieleni. Park leży w miejscu szczególnie narażonym na działanie spalin. Należałoby zatem rozważyć, czy parkowi lepiej posłuży otwarcie go na stężenie spalin od strony Alei Ujazdowskich, czy np. wysokie żywopłoty z roślin przystosowanych do dzisiejszych, miejskich warunków. Spacerowicze przychodzą tu nie tylko podziwiać widoki, ale także by odpocząć na względnie świeżym powietrzu. Proszę zatem o zainteresowanie się tym, co już zniszczono – jak np. alejkę krzaczastych hortensji w otoczeniu posągu – aby zapobiec dalszym, nieodwracalnym stratom. Irena Spustek, Warszawa Dziennikarze walczą O SWOJE My, niżej podpisani emeryci i renciści, pracownicy b. Robotniczej Spółdzielni Wydawniczej „Prasa-Książka-Ruch” domagamy się naprawienia krzywdy wyrządzonej nam w wyniku likwidacji RSW „Prasa-Książka-Ruch”. Skarb państwa przejął wielomilionowej wartości mienie, w skład którego wchodziło nie tylko kilkaset tytułów prasowych i lokale redakcyjne, ale też zakłady poligraficzne, liczne domy wczasowe i wiele innych obiektów. Majątek ten powstał w wyniku wieloletniej pracy wszystkich pracowników RSW „Prasa-Książka-Ruch”. Na podstawie ustawy prywatyzacyjnej tylko nieliczne tytuły prasowe otrzymały prawo ukazywania się w ramach spółdzielni dziennikarskich. Tysiące pracowników zostało poszkodowanych, nie otrzymując żadnego ekwiwalentu, odpraw czy akcji z tytułu swojej wieloletniej pracy. W szczególnie trudnej sytuacji znaleźli się dziennikarze – emeryci i renciści. Dziś w większości pobierają świadczenia