Można rozmawiać W poniedziałki po pracy zawsze wstępuję w Myślenicach do kiosku po PRZEGLĄD i ze sprzedawcą, zwolennikiem Kukiza, wymieniam kilka uwag w stylu „Co tam, panie, w polityce”. Ja mu troszkę ideologicznie, on mi troszkę konkretów o przepychankach w Sejmie. Dzisiaj natrafiłam na jego rozmowę z postawnym kolegą, który warknął: „Pani TO czyta? To nie pogadamy!”. „Czytam, bo jestem lewica, a pan kto?”. „Ja? Narodowiec!”. Ale pogadaliśmy we trójkę, i to z pół godziny, bo nie było kolejki po gazety. Fakt, trzeba było trochę rozmowę ustawić i przypomnieć czas historyczny, sprzed 30 lat, kiedy Polacy nie skakali sobie do oczu, kiedy Kościół nie szalał, oraz kategorycznie powiedzieć, że w XXI w. prawa kobiet i mniejszości seksualnych nie biorą się znikąd. Potem już było z górki… Uzgodniliśmy stosunek do korporacji, do nierówności, do ograniczeń kapitalizmu, a nawet udało mi się przekonać narodowca, że Hitler niekoniecznie nadaje się na wzór zbawcy narodu, z paru przyczyn, zdrowotnych także, oraz że może warto się przyjrzeć regulacjom dla pracowników w powojennych Niemczech. Rozstaliśmy się bez żadnego spięcia, nie tylko z przyczyn grzecznościowych. Byliśmy sobą zainteresowani. A więc edukacja i jeszcze raz edukacja. Polityko, uważaj, żeby wykrzykując swoje racje, nie zakrzyczeć ludzi. Monika Szymańska Prawa fizyki a „dobra zmiana” Przeczytałem komentarz redaktora naczelnego Jerzego Domańskiego „Brednie coraz bardziej samotne” (PRZEGLĄD nr 15) i chcę się podzielić refleksją. Słowa: „Na szczęście prawa fizyki nie podlegają politykom »dobrej zmiany« i absurdalne hipotezy z nimi nie wygrają” wydają mi się bardzo optymistyczne, niestety. Nasze władze oświatowe (oczywiście władze „dobrej zmiany” w tym celują) od wielu lat robią wszystko, by nie tylko nie umieć fizyki, ale także nie szanować, nie uczyć się, a pośrednio nie uznawać. Nauka przyrody, a szczególnie fizyki, jest w naszej szkolnej edukacji traktowana jako niepotrzebne zło i stopniowo ruguje się ją z programu na rzecz przedmiotów „właściwych ideologicznie”, potrzebnych „prawdziwym Polakom”. W tym świetle okazuje się, że zamiast bezskutecznie walczyć z jedynymi prawdziwymi prawami fizyki, można je po prostu pominąć, bo im gorzej wyedukowane społeczeństwo, tym chętniej zastąpi je ideologią. Dlatego właśnie promuje się ideologię w każdej formie. Tomasz Niewodniczański, fizyk z dziada pradziada Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint