Byłem macedońskim uchodźcą W wywiadzie Małgorzaty Kąkiel z Dionisiosem Sturisem (PRZEGLĄD nr 15) przeczytałem: „Na stację wjeżdża pociąg, otwierają się drzwi bydlęcych wagonów, bucha smród brudu, odchodów… Na peron zaczynają wyskakiwać przestraszone, umęczone greckie dzieci. Ta scena najdobitniej przedstawia tragizm uchodźców”. Jestem jednym z tych dzieci. Razem z dużą grupą dzieci macedońskich 2 kwietnia 1949 r. przyjechałem do Polski z Rumunii. Ulokowano nas w Solicach-Zdroju (obecnie Szczawno-Zdrój). Wcześniej większa grupa dzieci, także z Rumunii, przyjechała 28 października 1948 r. One zamieszkały w Lądku-Zdroju. Przyjechaliśmy do Polski nie w wagonach bydlęcych, ale pociągiem Polskiego Czerwonego Krzyża. Warunki były luksusowe. W czasie podróży opiekowali się nami polscy lekarze i polskie pielęgniarki, wychowawcy i kucharze. Tak odbywały podróż do Polski z Rumunii dzieci macedońskie i greckie. Nie mam zamiaru przedstawiać historii naszego przybycia do Polski. Czytelnikom chcącym poznać prawdę polecam mnóstwo artykułów, prac magisterskch i doktorskich na ten temat. Ich autorami są Polacy, Macedończycy i Grecy. Polecam m.in. moją pracę doktorską „Dzieci macedońskie w Polsce 1948-1968” (obrona 22 listopada 1985 r. na Uniwersytecie Wrocławskim) oraz dwutomowy zbiór dokumentów, polsko-macedońskie wydanie Naczelnej Dyrekcji Archiwów Państwowych i Drzaven Arhiv na Republika Makedonija „Macedońscy uchodźcy w Polsce”, wybór, przekład, wstęp i redakcja dr Petre Nakovski, Skopje 2008. dr Petre Nakovski, były pierwszy nadzwyczajny i pełnomocny ambasador Republiki Macedonii w Polsce Tanzania nie mogła być niemiecką kolonią Mam uwagę do ciekawego artykułu „Kolonie Bismarcka” w 25. numerze PRZEGLĄDU. Jeżeli na wystawie w Berlinie na temat m.in. Niemieckiej Afryki Wschodniej pojawia się nazwa Tanzania, jest to błąd, bo wówczas była to Tanganika. Tanzania powstała dopiero w 1964 r. z połączenia Tanganiki i Zanzibaru. Ciekawostką jest cmentarz w Dar Es Salaam z okresu niemieckiego panowania, gdzie na nagrobkach widnieje wiele polskich nazwisk żołnierzy w niemieckich mundurach. Maksymilian Podstawski Każda władza miała swoich historyków Zgadzam się w 100% z prof. Aleksandrem Krawczukiem (PRZEGLĄD nr 20). Termin „polityka historyczna” to moim zdaniem wymysł idiotów chcących wykorzystać zmanipulowane fakty historyczne do własnych celów politycznych. Historia to fakty udokumentowane w źródłach, można je interpretować, o czym należy poinformować, ale nie manipulować nimi na zasadzie, że „naród głupi to kupi”. odyn, Onet.pl • Cel obecnej „polityki historycznej” jest banalnie prosty: stworzyć bazę ideologiczną dla społeczeństwa feudalnego, takiego, jakim byli Polacy przed 1945 r. Dlatego gloryfikuje się mity I i II RP, gdzie taki właśnie system społeczny panował, i na wszelkie sposoby opluwa się „komunę”, która podjęła pierwszą (i zapewne ostatnią) próbę zbudowania względnie egalitarnego społeczeństwa. Dlatego bez przerwy powtarza się kłamstwa o rzekomych luksusach, w jakich żyła „czerwona nomenklatura” kosztem „głodującego” społeczeństwa. No to niech mi ktoś pokaże te „luksusy komunistów” – gdzie są te pałace Gierka czy Jaruzelskiego? A jeśli chodzi o ów „głód”, to w sielankowej rzekomo II RP w 1938 r. spożycie mięsa na głowę wynosiło ok. 22 kg, w 1980 r. – 74 kg, w 1989 r. – 68 kg, czyli i tak trzy razy więcej niż w II RP. Dopiero niedawno spożycie wróciło do poziomu z 1980 r. III RP potrzebowała więc 20 lat, żeby zwiększyć spożycie o 6 kg, natomiast za PRL urosło w tym samym czasie o jakieś 30 kg. Nasilenie manipulacji i retoryka obecnej władzy to już jest poziom stalinowski. Pamiętam trochę okres gierkowski i dobrze lata 80. Takiej agresji i zjadliwości wobec II RP, jak obecnie wobec PRL, wtedy nie było. Krytykowano głównie przedwojenne stosunki polityczne i społeczne (a przecież były dalekie od ideału), ale już doceniano np. osiągnięcia przedwojennych inżynierów. Pamiętam, że jako nastolatek czytałem książki o przedwojennych konstruktorach samolotów, samochodów, początkach polskiej elektroniki. O Eugeniuszu Kwiatkowskim chyba w latach 70. nakręcono film dokumentalny. wykształciuch emigrant, Onet.pl Mój ojciec był hallerczykiem W 23. numerze PRZEGLĄDU jest artykuł poświęcony gen. Józefowi Hallerowi. W mojej pamięci pozostało wspomnienie opowiadań ojca, który urodził się i żył w zaborze pruskim. Kiedy wybuchła I wojna światowa, wcielono go do armii pruskiej, potem dostał się do niewoli angielskiej. Ojciec twierdził, że gdyby nie Haller, nawet ślad by nie pozostał po Polakach w tej niewoli. Panowały głód, brud, choroby –