Listy od czytelników nr 8/2018

Listy od czytelników nr 8/2018

Katastrofa na placu Piłsudskiego? Warszawski plac Piłsudskiego jest przestrzenią poświęconą czynowi żołnierskiemu, który ma wymiar heroiczny. Katastrofa nie należy do tego porządku i nie będzie zdolna przejąć od placu tej symboliki, a swoją siłą ciążenia poważnie ją naruszy. Miejsce chwały oręża polskiego zamieni w miejsce żałoby, pamięci o zawinionej tragedii. Symbolikę pomnika można czytać tak, że delegacja na uroczystości katyńskie wspinała się po schodach i oczekiwano, że po nich zejdzie na ziemię. Tymczasem runęła po drugiej stronie w przepaść. Czy na zawsze otwarte pozostanie pytanie, kto zawinił, i będzie ono dzielić Polaków? Uczyniono wiele, aby tak się stało. Lech Kaczyński nie powinien rywalizować w tej przestrzeni z Józefem Piłsudskim. Grób Nieznanego Żołnierza źle zniesie inną dominantę, ta przestrzeń do niego należy. Andrzej Lam Trzeba pisać prawdę Trzeba pisać prawdę – niezależnie od tego, czy jest gorzka, czy nie. Polacy byli bohaterami i tchórzami, samarytanami i szmalcownikami. I taką prawdę ma prawo słyszeć każdy obywatel RP i świata. Wojtek Szluga-Giedrys • Jestem ciekaw, ilu z nas współczesnych, będąc w podobnej sytuacji jak Polacy w czasie okupacji niemieckiej w latach 1939-1945, z narażeniem życia ratowałoby Żydów. Ilu z was, mając do wyboru dostać jedzenie dla dziecka czy uratować drugiego człowieka pochodzenia żydowskiego, wybrałoby tę drugą opcję? Łatwo ocenia się tamtych ludzi, tamte zachowania i postawy z okresu wojny, siedząc w ciepłym mieszkaniu, popijając latte i jedząc ciasteczka. Krzysztof Derebecki • Im dłużej żyję, tym bardziej zadziwiają mnie nasze „elity”, które jedno potrafią robić dobrze – ratować siebie. Jakie zdziwienie i jaki brak wiary w informacje, raporty. Czyżby nie śledzili tego, co się działo w latach 30. w Niemczech, kiedy perfidnie i perfekcyjnie zarazem pozbawiano obywateli pochodzenia żydowskiego majątków i praw? Dzisiejszym „elitom” polecam przeczytanie „Wygnania”, a najlepiej całości trylogii „Poczekalnia” Liona Feuchtwangera. Krystyna Urbańska Strach z dzieciństwa wrócił Film w polskiej telewizji pokazujący obchody urodzin Hitlera w polskim lesie nie tylko mnie wzburzył, ale i uprzykrzył mi życie. Jak to możliwe, że u schyłku życia – mam prawie 85 lat – w Polsce, tak bardzo umęczonej przez hitleryzm, czci się Hitlera? Jeden z uczestników tych obchodów był ubrany w mundur, jaki nosili ci, którzy zamordowali przeszło 6 mln obywateli polskich różnych narodowości, w tym prawie wszystkich Żydów, naszych sąsiadów. W taki mundur, na który narzucony miał biały kitel, był ubrany niemiecki lekarz, mój oprawca, który w bestialski sposób uczynił mnie, dziewięcioletnią dziewczynkę, kaleką na całe życie. Przeżyłam dzięki polskim lekarzom, którzy wiedząc, co mnie jeszcze czeka ze strony niemieckiego lekarza, odpowiednio opatrywali moje zmasakrowane kolano i spowodowali, że wyniesiono mnie przez dziurę w ogrodzeniu miejskiego szpitala przy ul. Warszawskiej w Białymstoku. Rany nie goiły się przez jesień, zimę i wiosnę, nie pozwalając mi wstawać z łóżka. Dopiero w lipcu 1944 r. wojskowy lekarz Armii Czerwonej zaleczył je. Minister obecnego rządu o obchodach urodzin Hitlera w polskim lesie powiedział, że jest to incydent bez znaczenia. Incydent jest bez znaczenia dla tego ministra, ale nie dla mnie i nie dla tych, którzy przeżyli gehennę niemieckiej okupacji. W Niemczech na początku lat 30. ubiegłego wieku od incydentów rozpoczął się marsz hitleryzmu i wiadomo, do czego doprowadził. Każdy wie, że z małej iskry powstaje olbrzymi pożar, trudny do ugaszenia. Dlatego uważam, że nie należy bagatelizować takich incydentów, jakie zostały pokazane w polskiej telewizji dzięki polskim dziennikarzom. Czy się boję? Myśląc logicznie, nie powinnam niczego się bać po tym, co przeżyłam w czasie niemieckiej okupacji i w pierwszych latach po zakończeniu II wojny światowej na wschodniej Białostocczyźnie, kiedy polskie podziemie pod dowództwem „Łupaszki” czy „Burego” mordowało prawosławne dzieci, kobiety, również te w ciąży, mężczyzn starych i młodych, paliło prawosławne białoruskie wioski. Mimo że nie powinnam się bać, strach z dzieciństwa wrócił i zakłócił moją spokojną starość. Myślę, że nie tylko moją. Halina Matejczuk Do czego prowadzi kult „wyklętych” Jeżeli gloryfikacja „żołnierzy wyklętych”, którzy poza walką partyzancką z Sowietami mają na koncie również mordowania ludności cywilnej – bo ich zdaniem byli to zdrajcy i kolaboranci – zyskuje wymiar państwowy, to niedługo nic nie powstrzyma tych tępych ludzi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2018, 2018

Kategorie: Od czytelników