Zwycięzcy wymazani z podręczników W odległości kilku kilometrów od miasta, w którym mieszkam, był obóz dla jeńców radzieckich w Szebniach. Działał od 8 października 1941 r. do wiosny 1942 r. W tym czasie z głodu – okoliczni mieszkańcy mówią o jedzeniu trawy – oraz na tyfus zmarło 4-6 tys. żołnierzy. Janusz Rak W kontekście zakończenia II wojny światowej przypomina się rolę frontu zachodniego i południowego. Zwróćmy jednak uwagę, że front włoski wiązał zaledwie 21 dywizji niemieckich, a walki z partyzantami jugosłowiańskimi i greckimi – 37 dywizji. W czasie operacji „Bagration” zniszczono dwa razy więcej dywizji Niemców i ich sojuszników, niż walczyło na froncie zachodnim i włoskim. Ogromne znaczenie miała ofensywa powietrzna aliantów. Dzięki niej udało się zmniejszyć o ok. 47% produkcję zbrojeniową Niemców. Wojciech Zarzycki Człowiek ma imię i nazwisko Opublikowana na s. 12 w nr. 19 PRZEGLĄDU fotografia z 1945 r. przedstawia pisarza, korespondenta wojennego, majora Armii Czerwonej Jewgienija Aronowicza Dołmatowskiego, zapewne szczęśliwego, że Hitler już nie może go zabić. Jochen August Jakie sprawy są dziś najważniejsze dla świata pracy? Dziś najważniejszą sprawą jest pandemia, a jutro w krajach Pierwszego Świata zatrudnienie. Ludzi mamy znacznie więcej niż pracy dla nich i trzeba stale ograniczać czas pracy bez obniżania poziomu życia obywateli. W krajach Drugiego i Trzeciego Świata najbardziej potrzebna jest oświata – szczególnie skierowana do kobiet. Andrzej B. Izdebski Azjata to Azjata Nie sądzę, że rasizm jest u nas wielkim problemem, ale istnieje. Przy czym w ogóle mamy problem ze stosunkami interpersonalnymi. Żołnierze armii politycznie ze sobą walczących okopali się, dostają solidne zastrzyki wsparcia od politycznych idoli. Nietolerancja wobec wszystkiego, co nie moje, z czym się nie utożsamiam, i obowiązek „dokopania” wszystkim to po prostu moda. Do dobrego tonu należy zaistnieć, czyli pokazać się z najohydniejszej strony. Smutne to i obrzydliwe; niestety, pomału staje się zwyczajem. Bożena Gaworska-Aleksandrowicz Wszyscy jesteśmy z PiS Esej prof. Andrzeja Romanowskiego stanowi wielkie oskarżenie tego, czemu dziś fałszywie nadaje się miano wolnej Polski. Stworzono państwo określane przez autora jako skansen Europy, rządzone przez Kościół i trzeciorzędne odpryski społeczne uznające się za elitę. Od początku do końca tekst jest ponurą prawdą i u wielu budzi tęsknotę za minionym czasem, mimo wszystko czasem nadziei na lepsze jutro. Nadziei, która stała się katastrofą. Autor powinien chociaż wspomnieć ogromną rolę Michaiła Gorbaczowa, którego łatwowierność została zdradziecko wykorzystana przez tzw. demokracje zachodnie, oraz podłą rolę amerykańskiego wywiadu i Watykanu w zniewoleniu i kolonizacji Polski. Wojciech Chwaja Pamiętam doskonale, jak w latach 90. w jakiejś dyskusji stanąłem w obronie masowo zwalnianych pracowników przemysłu i pegeerów. Użyłem wtedy określenia sprawiedliwość społeczna. Reakcją był wybuch szyderczego rechotu reszty dyskutantów. To była kadra naukowa jednego z czołowych ośrodków badawczych PAN. Oto prawda o sojuszu inteligencko-robotniczym, który miał być fundamentem Solidarności. Ta lumpeninteligencja miała pensje płacone z podatków wypracowanych przez ludzi, których nazywała robolami, a potem homo sovieticusami, i którymi gardziła. Takie zachowanie byłoby nie do pomyślenia w jakimkolwiek kraju Europy Zachodniej. Lumpeninteligencja zmanipulowała „roboli”, by osiągnąć swoje cele, a potem wyrzuciła ich za burtę, żeby nie przeszkadzali w budowie prymitywnego systemu wyzysku, który nazywa wolnością i demokracją. Korzenie zachodniej inteligencji tkwią w zrodzonej przed wiekami burżuazji, klasie rzemieślników, bogatszego chłopstwa, później przemysłowców – czyli grupach, które znały wartość i znaczenie pracy. Dlatego z wyżyn swojej pozycji społecznej potrafiły w miarę upływu czasu dostrzec potrzebę emancypacji niższych klas pracujących. Korzenie polskiej inteligencji są szlacheckie – tkwią w grupie, która majątki dziedziczyła, a nie wypracowywała. Choć wielu było światłych przedstawicieli tej klasy, dominowała postawa pasożyta, godzącego tymi, których wykorzystuje. Polska Ludowa zmusiła pasożytów do uczciwej pracy i nigdy jej tego nie darowali. Ich pogardliwą postawę wobec „plebsu” przejęła niestety także inteligencja z korzeniami robotniczo-chłopskimi, która koniecznie chciała w ten sposób ukryć swoje „wstydliwe” pochodzenie. I tak doszliśmy do dzisiejszych „elit”. Po wspomnianym na początku incydencie przestałem się zdradzać ze swoimi socjalistycznymi poglądami. W końcu każdy chce pracować… Lewicowcem mogłem się