Szacunek dla dr. Ciemięgi Jestem 78-letnim emerytowanym nauczycielem. W PRZEGLĄDZIE przeczytałem artykuł „Zlinczuj lekarza, nie zaszczep dziecka” o potyczkach dr. Dawida Ciemięgi z anty-szczepionkowcami. Chcę złożyć mu wyrazy szacunku i poparcia za walkę z ciemnotą i zacofaniem. Oglądałem potyczkę tego surfera, Wojciecha Brzozowskiego, z doktorem medycyny i krew mnie zalewała, że w ogóle można dopuścić do takich pojedynków w masowo oglądanej telewizji. Mam swoją definicję dotyczącą żyjących na świecie człekopodobnych – ludzi w pełnym tego słowa znaczeniu jest niewielki procent, reszta to humanoidy, tak samo oddychające, tak samo odżywiające się i tak samo wypróżniające. I na tym koniec podobieństw. Definicja straszna, ale czy daleko odbiegająca od stanu faktycznego? Dlatego kiedy trafiam – choćby tylko w artykule w gazecie – na wzmiankę o kimś takim jak dr Ciemięga, odsuwam od siebie nękającą mnie od pewnego czasu myśl, że pora umierać. Ryszard Kiełczewski Do czego potrzebne są nam media publiczne? Prawdę mówiąc, kiedyś jeszcze wierzyłem, że media publiczne, zwłaszcza TV, bo radia w sumie za dużo i tak nie słucham, mogą realizować różne wartościowe programy, nie musząc ganiać za słupkami oglądalności – to po pierwsze. Po drugie, mogą przedstawiać różne strony sporu politycznego, dawać szansę pokazania się również mniejszym ugrupowaniom czy tworzyć wiadomości bez gonienia za tanią sensacją. Po trzecie, telewizja publiczna po prostu może być szeroko dostępna. Jednak gdy patrzę na to, co się dzieje teraz, już straciłem nadzieję. Nawet jeśli przyjdzie inna władza, media po prostu zmienią front, może obiorą trochę łagodniejszy kurs, ale nikt nie zrobi tam porządku, bo tuba propagandowa jest zawsze w cenie. A skoro nie mam wiary w to, by media mogły być publiczne i rzetelne, nie widzę sensu ich utrzymywania. Grzegorz Toryński Kazus Manowskiej Prawdę mówiąc, państwa określonego w konstytucji już nie ma. Nawet wybory prezydenta są nielegalne. Prawo respektowane jest jeszcze na najniższych szczeblach z przyzwyczajenia, a czasami ze zwykłej przyzwoitości. W zasadzie sytuacja jest analogiczna do tej przedrozbiorowej – rozpad państwowości. Na szczęście sąsiedzi już się nauczyli, że ten rój szerszeni trzeba wyizolować, i nic nam z zewnątrz (na razie) nie grozi. Takie są skutki 30 lat rządów neoliberalno-nacjonalistycznej prawicy. Z SLD włącznie. Marek Głowinkowski Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint