To jest zemsta. Tylko czyja? Po pierwsze, w sprawie emerytur mundurowych zastosowano barbarzyńską odpowiedzialność zbiorową, czyli coś, co bardziej pasuje do czasów wojny lub krwawych dyktatur. Po drugie, zrobili to politycy dla zemsty na dawnych wrogach politycznych. Politycy wywodzący się ze związku zawodowego domagającego się m.in. równych praw dla wszystkich, odpolitycznienia wymiaru sprawiedliwości i paru innych ważnych rzeczy (21 postulatów), których w większości po dojściu do władzy nie wprowadzili. Jedni wpadli na ten szkaradny pomysł i go zastosowali. Drudzy, którzy przyszli po nich, wpadli na pomysł, że można to jeszcze poprawić.Niemała część tych polityków lubi być fotografowana w pierwszych ławkach w kościele. Słuchają tam o miłosierdziu, przebaczeniu itp. Jednym uchem wlatuje, drugim wylatuje. Ważne, że sumienia czyste, bo nieużywane. Michał Błaszczak Wielki kopista Donald Tusk powie wszystko, byle tylko sondaże skoczyły. I bez zbytniego przywiązywania się do własnych słów. Karolina Siwkowska Donald Tusk: „Polacy powinni pracować cztery dni”. Leszek Balcerowicz: „Czterodniowy tydzień pracy to niebywałe populistyczne brednie”. Fajna ta Platforma, taka trochę niezdecydowana. Konrad Kawa Za potrzebą ścieżką przy dębie i w lewo za kamieniem Toalet publicznych też jest bardzo mało. Piotr Wałkówski Budowa toalet publicznych to beznadziejny pomysł. W punktach gastronomicznych, urzędach i galeriach toalet jest tyle, że w żadnym mieście nie miałem z nimi problemu. Po co tworzyć nowe nierentowne obiekty? Mirosław Czajka Na pytanie, gdzie jest WC, dostałam odpowiedź, że na grani. To było w schronisku w Bieszczadach. Nie w latach 50., tylko w XXI w. Ewa Dziarska Kto ukradł dzieciom kolonie W kapitalizmie pracownicy otrzymują od zakładu „benefity” w postaci owocowych czwartków, kiedyś „benefitem” były mieszkania pracownicze czy kolonie dla dzieci. I komu to przeszkadzało? Katarzyna Duda Jeździłam na kolonie i obozy. Dzięki temu zwiedziłam wiele miejsc. Opiekunami były osoby z przygotowaniem pedagogicznym. To dawało gwarancję, że dzieci będą miały dobrą opiekę. Nie lubiłam poobiedniego wypoczynku, ale było wiele zajęć pozwalających rozwijać zainteresowania lub czegoś się nauczyć. Organizowano wycieczki piesze i autokarowe. Zawarłam wtedy wiele znajomości, które przetrwały do dzisiaj. Moje dzieci także jeździły na kolonie w końcu lat 80. i były zadowolone. Danuta Drelich-Pacanowska W każde wakacje w szkole podstawowej jeździłam na kolonie organizowane przez zakłady pracy rodziców. To były cudowne wakacje. Zawsze w innej części Polski. Uczyły samodzielności, funkcjonowania w grupie, wzajemnej pomocy. Czas wypełniony zabawami, podchodami, szukaniem skarbów, zwiedzaniem, odpoczynkiem. Bardzo dobrze wspominam tamte lata. Bożena Miernik Jam kolonista w pełnej recydywie przez wiele, wiele lat. Dzięki PRL byłem nad morzem w Darłówku i Karwi, ale też w Wiśle, na Mazurach, o Karpaczu nie wspominając. Jako młodzian wędrowałem od Bieszczad po Beskid Sądecki, Pieniny, Tatry. Poznawałem umiłowaną ojczyznę. Czas był dobrze zorganizowany, warunki pobytu niekiedy surowe, ale rekompensowane pięknymi widokami, a nade wszystko wspólnotą życia w grupie. Kadra kolonijna zajmowała się nami z sercem i zaangażowaniem. Nie było żadnej indoktrynacji, którą pseudohistorycy dziś imputują. Było ciekawie, mądrze, bezpiecznie. I komu to przeszkadzało? Tadeusz Kalinowski Pracowałam w dziale socjalnym w przedsiębiorstwie zatrudniającym ponad 3 tys. pracowników. W zakresie moich obowiązków leżała organizacja kolonii i obozów dla ich dzieci. Funkcjonował Zakładowy Fundusz Świadczeń Socjalnych, z którego korzystali wszyscy pracownicy i ich rodziny. Każde dziecko pracownika mogło wyjechać na letni wypoczynek – organizowaliśmy tyle turnusów, żeby wszyscy chętni mogli skorzystać. Kiedy w 2009 r. odchodziłam na emeryturę, moich obowiązków w tym zakresie nikomu nie przekazano. Zaprzestano organizowania wypoczynku dla dzieci pracowników. Nie znam przyczyny. Wiem tylko, że wszystkie zakładowe organizacje związkowe, a było ich wówczas siedem, musiały wyrazić na to zgodę, wprowadzając odpowiednie zmiany w regulaminie ZFŚS. Janina Frykacz Tylko że obecnie ani dzieci, ani tym bardziej ich rodzice nie zaakceptowaliby ówczesnych warunków. Zakwaterowanie w szkolnych klasach, po 30 dzieci na łóżkach jedno przy drugim, jedzenie marne i na dzisiejsze warunki słabe rozrywki. Żadne dziecko nie chciałoby takich kolonii. Świat się zmienił, dzieci też. Ewa Książek Nienawidziłam kolonii. Wychowawcy mieli nas w dupie. Jedzenie było obrzydliwe. Kieszonkowe – konfiskowane. Niczego nie zwiedzaliśmy, a nad wodą wolno było zamoczyć