„Boże, coś Polskę…” pod więzieniem Tę pełną wzniosłości pieśń religijną i patriotyczną zapamiętałem jako kilkuletni chłopiec z katedry łomżyńskiej. Był początek 1945 r., dopiero co wróciliśmy do zniszczonego miasta po przejściu frontu. Wiara w moc tej pieśni, śpiewanej z wielkim przejęciem przez umęczony okupacją tłum, była niezwykła i przez to – do tej pory – wyznacza ona dla mnie poziom powagi danego momentu. Potem jeszcze kilkakrotnie miały w naszym kraju miejsce ważne i wzniosłe wydarzenia, kiedy „Boże, coś Polskę…” w podniosłym duchu śpiewaliśmy w kościołach. Ale po raz pierwszy tę wspaniałą pieśń usłyszałem pod murami więziennymi, zaintonowaną przez tłum w obronie przestępców odsiadujących wyroki sądowe. Wielotysięczny Marsz Wolnych Polaków z 11 stycznia szedł ulicami Warszawy pod gmach Telewizyjnej Agencji Informacyjnej z pieśnią „Ciebie, Boga wysławiamy”. Tłum nienawistny, ale z krzyżem i biało-czerwonymi flagami. PiS, zawłaszczając poszczególne dziedziny życia społecznego, przejęło także – przy bierności, a często poparciu episkopatu – monopol na wiarę. Uświęcone tradycją pieśni kościelne i modlitwy stały się narzędziami w walce politycznej przeciw Koalicji 15 Października utworzonej z woli wyborców. Sięganie do wiary w Boga w „obronie” utraconej stacji propagandowej i prawomocnie skazanych urzędników państwowych – czy można upaść niżej? I dlaczego aktywiści partii wykorzystują te głęboko zakorzenione w naszej tradycji pieśni religijne do otumanienia pisowskiego ludu? Może lepiej byłoby zapoznać się z 11 tomami tajnych akt Wąsika i Kamińskiego, dać spokój Bogu, a pomodlić się w skupieniu za kolegów ministrów? Podłość bez granic. Jeszcze jedna uwaga do poziomu intelektualnego, nie ludu pisowskiego, ale znanych aktywistów PiS. Panowie, wrzeszcząc: „Ruda wrona orła nie pokona”, dajecie świadectwo prymitywizmu, braku jakiejkolwiek wyobraźni czy lotności umysłu. Rudą wronę znamy, pokażcie waszego orła! I czy jest on jeszcze zdolny do lotu? Piotr Kijewski Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint