Jak długo jeszcze wiceminister Zieliński będzie szkodził polskiej oświacie Ministerstwo Edukacji zajmuje się z urzędu krzewieniem nauki, dbałością o czystość języka polskiego, zarówno w wersji mówionej, jak i pisanej. Idąc tym tropem, można stwierdzić, że na czołowego obrońcę języka polskiego w tej instytucji wyrasta wiceminister Jarosław Zieliński. Bo kogo jak kogo, ale to właśnie jego następcy będą latami wspominać jako wielkiego miłośnika słowa pisanego. Listami zasypał w końcu podległe mu instytucje, szkoły i kuratoria. I trzeba przyznać, że rzadko które pisma były ostatnio tak wnikliwie analizowane. A że wokół rozległy się słowa krytyki? Cóż, w końcu nikt nie obiecywał, że życie literata będzie usłane różami. Młody, kulturalny, rozwali układ 20 września Jarosław Zieliński skończy 46 lat. Żonaty, jedno dziecko. Pochodzi ze Szwajcarii, ale tej pod Suwałkami w województwie podlaskim. Jako magister filologii polskiej po Uniwersytecie Gdańskim miał wszelkie podstawy do rozpoczęcia kariery literackiej. Wolał jednak poświęcić się ciężkiej pracy nauczyciela. Najpierw był więc Zespół Szkół nr 2 w Suwałkach, potem gdańska samochodówka, liceum nr V w Gdańsku i Kolegium Nauczycielskie w Suwałkach. Kolejne etapy kariery to stanowisko kuratora oświaty w Suwałkach, a potem – podlaskiego kuratora oświaty w Białymstoku. Przyszłego wiceministra edukacji coraz bardziej wciągała jednak polityka. Z krótkimi przerwami, od 1990 r. aż do 2003 r. był radnym w Radzie Miejskiej Suwałk. W tym czasie awansował do stolicy: w 2002 r. został burmistrzem warszawskiej dzielnicy Śródmieście. Na pracujących tam urzędników padł blady strach. W imię zasady TKM poleciały głowy. – Do 10 maja (2003 r.) wielu z nas nie otrzymało żadnej informacji co do pracy – skarżyli się rozżaleni pracownicy. – Składamy skargę do prezydenta Warszawy na to, w jaki sposób dokonano selekcji pracowników wskazanych do dalszego zatrudnienia w urzędzie. – Nie dostaną umów ci, którzy więcej czasu spędzają na plotkach i papierosach niż na swoich zajęciach, tak samo osoby z nieodpowiednim wykształceniem i niezaangażowane w pracę, a także ci, którzy mają wykształcenie wyższe, ale przyjęli postawę sprzeciwu wobec nowych władz i nowego ustroju – odpowiadał na te zarzuty Jarosław Zieliński. Lech Kaczyński, jeszcze jako prezydent Warszawy, zakazał stołecznym burmistrzom sprawowania funkcji radnego w ich dzielnicach, chociaż ci zrzekli się diet. Tymczasem Jarosław Zieliński był jednocześnie burmistrzem Śródmieścia i radnym w Suwałkach. – Biorę dietę, ale bardzo skromną – tłumaczył się wtedy (w 2003 r.) ze swojej działalności poza stolicą. – Ostatnio wziąłem tylko 214 zł, bo mi potrącili za nieobecność. A w ogóle to jestem zwolennikiem pracy społecznej. Radny nie powinien dostawać pieniędzy. To również za czasów szefowania dzielnicy Śródmieście dały o sobie znać zamiłowania Jarosława Zielińskiego do wysyłania listów. Do warszawiaków docierały pisma na pięknym papierze firmowym z herbem Warszawy i nagłówkiem: Burmistrz Dzielnicy Śródmieście Miasta Stołecznego Warszawy. I jeszcze treść: „Zbliża się Wielka Noc. Dzieląc się radością, głęboką nadzieją i wiarą w Nowe Życie, którego źródłem jest Tajemnica Zmartwychwstania, życzę, abyśmy wszyscy mogli zgodnym chórem zaśpiewać: Wesoły nam dziś dzień nastał… Alleluja!”. Słowem, do Ministerstwa Edukacji pchała Jarosława Zielińskiego siła nawyków. A w tej drodze z pewnością pomagały mu klarowne sympatie polityczne. Najpierw było Porozumienie Centrum, a niedługo potem Prawo i Sprawiedliwość. Pan Zieliński, choć krótko (od października 2003 r.) był posłem IV kadencji. Po kolejnej sejmowej zmianie warty został, już w ramach V kadencji, wiceprzewodniczącym Komisji Edukacji, Nauki i Młodzieży, członkiem Komisji Finansów Publicznych i Komisji ds. Unii Europejskiej. Słów uznania nie szczędzą mu znajomi bliżsi i dalsi. – Poznałam pana Jarosława Zielińskiego 15 lat temu, kiedy został kuratorem oświaty, a ja pracowałam w Nauczycielskim Kolegium Języków Obcych w Suwałkach. Mimo swego młodego wieku okazał się człowiekiem o zdecydowanych poglądach, których nie zmienił do chwili obecnej. Potrafił podejmować trudne decyzje, nie zawsze popularne wśród podwładnych, ale podyktowane dobrem nadrzędnym. Zawsze ceniłam u pana Jarosława Zielińskiego silne poczucie odpowiedzialności za to, co robi, poczucie sprawiedliwości, prawość w postępowaniu, wrażliwość na problemy społeczne i umiejętność perspektywicznego myślenia. Dzięki swojej wysokiej kulturze osobistej i pięknej polszczyźnie zawsze zyskiwał wielu sympatyków. Jego
Tagi:
Paulina Nowosielska