W Kongu od 1998 r. zginęło prawdopodobnie nawet 5 mln ludzi 2 sierpnia 1998 r. wybuchła druga wojna o Kongo. Ruanda ponownie wkroczyła na jego teren, Kabarebe ponownie został dowódcą inwazji, celem ponownie była wymiana reżimu w Kinszasie. Ale tym razem konflikt nie miał potrwać siedem miesięcy, ale pięć lat – do czerwca 2003 r. Przynajmniej oficjalnie, gdyż nieoficjalnie wojna wciąż się tli, jeszcze w chwili kiedy to piszę – wiosną 2010 r. Druga wojna o Kongo była niezwykle złożonym konfliktem, w który na pewnym etapie było zaangażowanych dziewięć krajów afrykańskich i ok. 30 lokalnych milicji. W tej próbie sił na skalę kontynentalną głównym teatrem działań było Kongo. Dynamika, z jaką pewna liczba krajów – od Namibii na południu po Libię na północy – zajęła stanowisko (i opowiedziała się za Kabilą lub przeciw niemu), przypomina błyskawiczne zawieranie sojuszy w Europie w przededniu I wojny światowej. (…) Pod względem liczby ofiar wielka wojna afrykańska lub druga wojna o Kongo jest najbardziej śmiercionośnym konfliktem po II wojnie światowej. W samym Kongu od 1998 r. zginęło w niej co najmniej 3 mln, a prawdopodobnie nawet 5 mln ludzi, więcej niż w mocno nagłośnionych przez media konfliktach w Bośni, Iraku czy Afganistanie łącznie. A liczba ofiar stale rośnie. W 2007 r. co miesiąc ginęło jeszcze 45 tys. osób w wyniku pośrednich skutków tej zapomnianej wojny. Większość ofiar stanowią cywile. Nie stracili życia w walce, ale wskutek niedożywienia, biegunki, malarii i zapalenia płuc, chorób, które z powodu wojny przestały być już leczone. (…) ROLNIK PAPY uznał, że dość już się napracował na roli, i znowu został porucznikiem Papym. Przeszedł trzymiesięczne szkolenie, prowadzone przez ugandyjskiego pułkownika. (…) Przez kilka lat snuł się z paroma towarzyszami broni po lesie równikowym, który w lepszych czasach nosił nazwę Parku Narodowego Okapi. Miał 18 tys. km kw. i stanowił jeden z największych rezerwatów Konga. Od 1996 r. chroniony jako światowe dziedzictwo ludzkości i zamieszkany głównie przez Pigmejów Mbuti. Stanowili siedmioosobową grupkę, a Papy był chef de peloton, dowódcą plutonu. Dotarli do małej wioski Bomili, głęboko w lesie, skąd rozciągał się przepiękny widok na miejsce zbiegu rzeki Ituri z jej dopływem. Rządził tam niejaki Mamadou, kłusownik z Mali, który nosił się jak wódz wioski. (…) – Mamadou miał dom pełen kości słoniowej. Zobaczyłem 15 dwumetrowych ciosów słoniowych. Pracowali dla niego czterej myśliwi, jeden z nich miał na imię Pascal, a trzech było Pigmejami. Leżały tam też skóry okapi i róg nosorożca. Mamadou wszystko nam odebrał, nawet łańcuszki na szyję. Bił nas przez trzy godziny. A potem oznajmił: „Będziecie nosić dla mnie tę kość słoniową albo was pozabijam”. Zdanie żywcem wyjęte z XIX w. Papy i jego ludzie maszerowali 7 km z ciosami słoniowymi na ramionach, po tych samych terenach, które dawniej najeżdżali arabisés. Kiedy zapadł zmrok, wybudowali sobie trzy szałasy na noc. Nie zamierzali grzecznie odgrywać roli tragarzy. – Po godzinie nadszedł Mamadou. Śledził nas i otworzył do nas ogień. Jednego zabił, potem my zamordowaliśmy trzech jego ludzi, w tym Pascala. Uciekliśmy i zakopaliśmy kość słoniową. Muszę tam po nią wrócić. (…) Gorączkowy świat o dziwacznych obrzędach, w którym dzieją się przerażające rzeczy. Pigmeje zmuszani byli nawet do jedzenia ciał ich ledwie co zamordowanych bliskich. Serca nowo narodzonych wycinano i pożerano… Wilgotny świat, w którym woda kapie z liści kropla po kropli, a w dali słychać głosy zwierząt. Porucznik Papy prychnął. Z jego mętnych słów sączyła się pogarda. – Pewnego dnia zgubił się mój przyjaciel, mój towarzysz. Nigdzie nie mogliśmy go znaleźć. W końcu zobaczyliśmy go na zakręcie drogi. Jego głowa była nabita na kołek. Trochę niżej wisiał przybity do kołka jego fiut. Świat zimnego potu i smrodu ciał. 2 mln cywilów podjęło ucieczkę donikąd. W głębi lasów równikowych wieśniacy zostali tak bardzo odcięci od zewnętrznego świata, że nie mieli już ubrań, którymi mogliby zastąpić swoje łachmany. Nazywano ich les nudistes. Nago przemierzali las
Tagi:
David Van Reybrouck