Lokatorzy drugiej kategorii

Lokatorzy drugiej kategorii

W tle politycznych rozgrywek weszło w życie nowe prawo, które niszczy system obrony praw najemców oraz stanowi wstęp do powrotu eksmisji na bruk W grudniu zeszłego roku parlament ostatecznie przegłosował nowelizację ustawy o ochronie praw lokatorów, mieszkaniowym zasobie gminy i o zmianie kodeksu cywilnego, wprowadzając do niej pojęcie tzw. najmu okazjonalnego. Lokator, podpisując z wynajmującym mieszkanie umowę, ma w myśl nowego prawa obowiązek notarialnie złożyć oświadczenie o dobrowolnym opróżnieniu lokalu w żądanym przez właściciela terminie. Musi również wskazać przy podpisaniu umowy lokal, do którego mógłby być przeniesiony w wypadku eksmisji. Zapisy te w zamyśle pomysłodawców mają chronić właścicieli mieszkań przed niewygodnymi najemcami odmawiającymi opuszczenia lokalu i ułatwiać komercyjny wynajem lokali. W rzeczywistości w imię walki z patologią stworzono złe prawo narażające dużą grupę ludzi na bezdomność oraz dzielące najemców na lepiej chronionych oraz gorszych, którzy nie są chronieni jak inni lokatorzy. Zawierający umowę najmu okazjonalnego w rzeczywistości mogą być zmuszani do wskazania jakiegokolwiek adresu, pod który mogą się wyprowadzić. Nie istnieje żaden mechanizm postępowania w wypadku, gdyby podany został adres z drugiego końca kraju. W dodatku pozasądowy tryb eksmitowania takich osób stworzy ogromne pole do nadużyć. Dotychczas do wyrzucenia osób z mieszkania potrzebna była decyzja sądu. Najemcy „okazjonalni” będą usuwani z lokali po upływie terminu wypowiedzenia, de facto bez żadnej kontroli, czy odbywa się to zgodnie z prawem. Osobom korzystającym z najmu okazjonalnego nie przysługuje również prawo do lokalu socjalnego czy pomieszczenia tymczasowego, przyznawanych dotychczas przy okazji każdej eksmisji. Przed nowelizacją ustawy lokatorzy zagrożeni eksmisją, a wychowujący małoletnie dzieci, przewlekle chorzy czy starsi otrzymywali mieszkania socjalne. Wszyscy inni mogli liczyć na pomieszczenia tymczasowe. Dziś wystarczy umowa najmu okazjonalnego, aby te prawa utracić. Pozostają one wciąż aktualne w stosunku do tych, którzy posiadają już podpisane umowy z właścicielami budynków lub mieszkają w zasobie komunalnym czy spółdzielczym. Już dziś nowe prawo może jednak zachęcać kamieniczników do wypowiadania wcześniej zawartych umów i nakłaniania lokatorów do podpisywania nowych, na zasadach najmu okazjonalnego. Nie jest więc prawdą stwierdzenie posła Witolda Pohla, który podczas debaty parlamentarnej w imieniu klubu PO wypowiadał się w sprawie nowelizacji prawa, że pozwoli ona „zapobiec drastycznym często działaniom prawnym, które mogą wywołać społeczny sprzeciw”. Skrajne sytuacje mogą dziś po prostu odbywać się bez interwencji sądu przy wyparciu się przez państwo odpowiedzialności za część lokatorów. Dziwny wydaje się również argument, jakoby prawo to przywracało normalność i powodowało zwiększenie rynku mieszkań na wynajem. Spowoduje po prostu ułatwienia w podnoszeniu przez właścicieli lokali opłat za lokale już wynajmowane, gdyż budowa nowych domów czynszowych jest wciąż nieopłacalna. Rządowe uzasadnienia można włożyć między bajki również dlatego, że wciąż nie istnieją alternatywy dla najmu komercyjnego w postaci dostępnych lokali komunalnych, TBS-ów czy rozwoju spółdzielczości mieszkaniowej. Opłaty za wynajem pozostaną więc wysokie. Najbardziej zagrożone mogą czuć się osoby zmuszone przez tryb pracy do częstych zmian miejsca zamieszkania czy np. studenci studiujący w innych miastach. To głównie ich dotkną zasady najmu okazjonalnego. Kłóci się to z lansowaną przez władze propagandą, iż przyszłością kraju są osoby mobilne, mogące podążać za pracą. Aby znaleźć zatrudnienie, najpierw potrzebna jest przecież stabilna sytuacja mieszkaniowa. Nowelizacja prawa stanowi również bardzo niebezpieczny precedens. Już dziś Ministerstwo Gospodarki w ramach projektu ustawy o ograniczaniu barier dla obywateli i przedsiębiorców planuje o wiele dalej idące zmiany polegające m.in. na zniesieniu dotychczasowych ograniczeń pozwalających na podwyższanie czynszów nie częściej niż raz na sześć miesięcy. Te zmiany miałyby dotknąć już wszystkich lokatorów. Rozmontowywanie ochrony praw najemców mieszkań odbywa się bocznymi drzwiami przy minimalnym zainteresowaniu mediów czy polityków. Same debaty nad zmianami prawnymi toczące się w parlamencie nie należały ani do długich, ani zażartych. Również prezydent Kaczyński wyraził tylko niewielkie wątpliwości, jednak nowelizację podpisał. Jeśli dotychczasowy trend zmian prawnych zostanie zachowany, możemy mieć do czynienia z poważnym problemem społecznym na miarę tego, który istniał niegdyś, gdy w majestacie prawa odbywały się eksmisje na bruk. Do rozwiązania problemów mieszkalnictwa konieczne jest

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2010, 2010

Kategorie: Opinie