Lud polakopodobny

Lud polakopodobny

Na targach książki przed Pałacem Kultury podpisuję na stoisku Iskier nowość – „Alfabet polifoniczny”, potem na stoisku Czytelnika „Bilet do nieistnienia”. Sporo ludzi, nawet ustawiały się do mojego stolika kolejki, to przyjemne, chociaż zawsze mi głupio, że ktoś czeka do mnie w kolejce. Okropny los wielu pisarzy – siedzą przy stoliku, płynie tłum, a nikt się nie przysiada. Co kilka stoisk widać takich nieszczęśników z zasępionymi obliczami, odtrąconych. Znam ten ból. Wcześniej przyszedł Tomek Kozłowski, mój przyjaciel, skoczek spadochronowy. Wrócił ze Stanów, gdzie szykuje się do skoku z wysokości 45 km, w skafandrze kosmicznym. Do października będzie w Polsce. Mówi: „Podoba mi się, jak o mnie piszesz w »Alfabecie«, ale z jednym się nie zgadzam”. Zaniepokoiłem się. Mówi: „Jednak skoczysz ze mną w tandemie”. Namawia mnie na skok od jakiegoś czasu, to z jednej strony kusząca propozycja, a z drugiej umieram ze strachu, bo mam lęk przestrzeni. I to napisałem w książce. A przecież na własne życzenie zafundowałem sobie kiedyś na depresję elektrowstrząsy. I pomogły. To może byłby taki wielki wstrząs dla mojego ułomnego organizmu. 

Sporo ciekawych moich czytelników. Pan w średnim wieku, przystojny, okazuje się, że jest sędzią. Szczupły, wysoki, młody jest inżynierem budowlanym. Mariusza znam tylko internetowo, mój serdeczny czytelnik przyjechał specjalnie z Tczewa. Nie do wiary. A nawet trochę mi wstyd, że narażam ludzi na takie podróże. Starszy pan ma ze sobą gruby, stary, pożółkły notes, a w nim rubryki zapełnione gęstym pismem. „Na Boga, co to?”, pytam. Mówi: „Mam w domu kilka tysięcy książek, to ich spis, bo nie chcę kupować takich, które już mam”. Była spora grupa czytelników „Przeglądu”, a też mojego „Kołonotanika” (blog), co mnie trochę peszy, bo piszę go byle jak, jak to w notatniku. Targi książki trwają kilka dni i są tłumy ludzi. Jeśli książka umiera, robi to bardzo powoli.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2024, 23/2024

Kategorie: Felietony, Tomasz Jastrun