Major Sosnowski w służbie NKWD?

Major Sosnowski w służbie NKWD?

Nieznane losy szefa polskich agentów w III Rzeszy po 1939 r. O sławnym wywiadowcy polskim, mjr. Jerzym Sosnowskim, który wodził za nos Abwehrę i gestapo, napisano już setki artykułów, jego postać przewija się przez dziesiątki książek o walce wywiadów, i to nie tylko w Polsce. Opisy dokonań Sosnowskiego z reguły kończyły się na 1939 r., kiedy to w zawierusze wrześniowej jego ślady urywały się na wschodzie, gdzie znalazł się, eskortowany przez straż więzienną, skazany przez sąd wojskowy RP z oskarżenia, że był jakoby podwójnym agentem. Zgodnie z pogłoskami został wtedy zastrzelony przez eskortujących, według innych – dostał się w ręce Rosjan. Ta ostatnia wersja znalazła potwierdzenie we wspomnieniach gen. Pawła Sudopłatowa, o czym pisaliśmy w „Przeglądzie” (nr 38/2005). Podał on, przypomnijmy, że „pojmał” Sosnowskiego i dostarczył do Moskwy, na Łubiankę, gdzie pozyskano wywiadowcę do współpracy, przejmując jego dwóch agentów niemieckich, których major zdołał uchronić przed gestapo… I to wszystko. Dowiedzieliśmy się czegoś nowego, ale pozostał niedosyt – brak pełniejszego obrazu pobytu Sosnowskiego na Łubiance, brak informacji o jego dalszych losach. Były wprawdzie głosy, że przy przesłuchaniu na Łubiance któregoś z naszych oficerów uczestniczył mjr Sosnowski, co potwierdzałoby opinię Sudopłatowa o kolaboracji majora. Ktoś z kolei podawał, że Sosnowski, osadzony potem w więzieniu w Saratowie, zmarł z wycieńczenia na skutek protestacyjnej głodówki. Tę wersję podaje m.in. Janusz Piekałkiewicz w swojej księdze „Dzieje szpiegostwa”. A więc ciągle same znaki zapytania… Wśród skąpych z natury rzeczy informacji o ówczesnych działaniach radzieckich tajnych służb znalazł się jednakże jeden przekaz o pobycie Sosnowskiego w wewnętrznym więzieniu NKWD. Są nim opublikowane w 1991 r. na łamach moskiewskiej gazety „Sowietskaja Rossija” wspomnienia zmarłej wkrótce potem byłej wywiadowczyni rosyjskiej, Zofii Iwanowny Rybkiny, do tego momentu znanej jako autorka książek dla dzieci pod panieńskim nazwiskiem Zofii Woskriesienskiej. Teraz uznała (uzyskała zgodę?), że „może już mówić”. To jej, biegłej w sprawach niemieckich (monitorowała wywiadowczo zachowania elit Rzeszy), wyznaczono zadanie „rozmiękczenia” wywiadowcy polskiego, uczynienia zeń podatnego na zakusy służb radzieckich. Rybkina opisała zwieńczone sukcesem, według niej także, zabiegi NKWD… Z nietajonym respektem wspomina Sosnowskiego. Określa go jako „wielkiego wywiadowcę polskiego”. Opisuje jego działalność, umiejętność docierania do najwyższych elit berlińskich i posiadaczy tajemnic wojskowych. Prowadził dość wystawne życie, pisze Rybkina, wsławił się oszałamiającymi przyjęciami. I w samym Berlinie, i wokół niego dysponował kilkoma willami, trzema samochodami w garażach położonych w różnych punktach, a nawet własną stajnią. Każdego ranka można było spotkać go na konnej przejażdżce w Tiergartenie. Z zawodowym uznaniem podkreśla Rybkina stworzenie przez Sosnowskiego agentury „we wszystkich ważniejszych instytucjach Niemiec” – miał szyfranta sztabu generalnego, maszynistkę w osobistej kancelarii Rosenberga, swoich ludzi w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy, w Abwehrze. Jego kochankami były żony wysokich funkcjonariuszy. Kierownictwo z Warszawy, pisze dalej, nieraz upominało swego rezydenta, że jego rozrzutność i hulaszcze życie „nie wpisują się” w niemiecki klimat czasu ograniczeń, podporządkowany idei „armaty zamiast masła”. Nie dziwiło więc, dodaje, że Himmler w końcu zorganizował polowanie na tego podejrzanego uwodziciela kobiet, osaczając go swymi ludźmi. Finał – aresztowanie Sosnowskiego, i to podczas kolejnego wystawnego przyjęcia. Rybkina podaje nieznany dotąd szczegół – agentki Sosnowskiego, bardzo związane z nim uczuciowo, zostały ścięte przez kata na dziedzińcu więziennym na jego oczach, doprowadzonego siłą na miejsce egzekucji. Szybko jednak powraca do kwestii zasadniczej: NKWD zależało zwłaszcza, by otrzymać od Sosnowskiego informacje dotyczące hitlerowskich planów ekspansji na wschód, tego, co potem przybrało postać „Planu Barbarossa”. Jednak major nie był skłonny, przyznaje Rybkina, „do szczerej rozmowy”. Wzbraniał się, oświadczając wręcz, że jako patriota polski musi pozostać wierny zasadzie milczenia. Postanowiliśmy wówczas – wyznała autorka wspomnień – podjąć z nim pewną grę, by skłonić więźnia do otwartości. Bo okazało się, że wywiad radziecki posiadał w centrali gestapo swego agenta, który kierował… zewnętrzną obserwacją i rozpracowaniem berlińskich kontaktów Sosnowskiego. Innymi słowy, wszystkie materiały o polskim wywiadowcy trafiały do Moskwy, nieomal na bieżąco! Powstał interesujący scenariusz – stwierdza Rybkina. –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 03/2006, 2006

Kategorie: Historia