Przed Sejmem był tumult. „Zaczęły się rządy autorytarne, posłowie nie mogą wejść do Sejmu”, obwieścił światu Maciej Wąsik, gdy z Mariuszem Kamińskim próbowali wtargnąć do budynku parlamentu. Potem miały miejsce sceny dobrze udokumentowane w materiałach filmowych. Kamiński, przepychając się z ochroną Sejmu, został wzięty w kleszcze i wyglądał jak jedna z postaci słynnej starożytnej rzeźby „Grupa Laokoona”, gdzie mitologiczni nieszczęśnicy są duszeni przez węże. Dawno nie widziałem równie tragikomicznej sceny. Wąsik, chociaż znacznie większy, też się przepychał i bywał w opresji. Nie posłużyło to Prawu i Sprawiedliwości, które w sondażach nagle jest o kilka punktów za Koalicją Obywatelską. Po raz pierwszy od lat! Taktyka prezesa, sianie chaosu, ciągłe awantury, nie sprawdza się. Czy to w ogóle taktyka? Raczej wygląda to tak, jakby dziecko w wielkim stresie wszędzie rozrzucało zabawki. Prezes nadal jest oszołomiony utratą władzy. W tym ludzkim wirze przed Sejmem też się kręcił, narażając swoje cenne życie. Coś tam wygrażał do mikrofonów, że z tej zawieruchy „mają materiał procesowy”. Prezes tym żyje – jak dojdzie kiedyś do władzy, to im wszystkim jeszcze pokaże, korzystając też z magicznych „materiałów procesowych”. Złe emocje od lat są siłą napędową polityki Kaczyńskiego. W sejmowym korytarzu mówi do dziennikarzy: „Ze strony tej władzy, która nieustannie łamie prawo, można się wszystkiego spodziewać, nawet zabójstw politycznych”. A ja właśnie o to podejrzewałem PiS, że są zdolni do wszystkiego. I nie zmieniam zdania. Stan nerwów prezesa budzi niepokój. Podczas obchodów kolejnej miesięcznicy smoleńskiej doszło do incydentu. W drodze pod pomnik smoleński Jarosława Kaczyńskiego otoczyła grupa protestujących. Wykrzykiwali obraźliwe hasła. Kaczyński nie wytrzymał i wyrwał baner z napisem „Kłamstwo smoleńskie” z rąk jednej z osób. Prezes, co niegodne prezesa, wdaje się w sprzeczki z ludźmi, wyzywa ich od gnojów i gówniarzy, zgubił kulturę osobistą. To, jak łatwo teraz traci panowanie nad sobą, jak odszczekuje się, gdy ktokolwiek na niego warknie, ukazuje, w jakim szczekliwym jest stanie. Trafne słowa socjologa Andrzeja Rycharda: „Zaryzykuję twierdzenie, że Prawo i Sprawiedliwość miało uczciwą kampanię. Uczciwą w tym sensie, że uczciwie pokazywało nieuczciwość PiS. Krótko mówiąc, ta kampania oddawała istotę PiS. I PiS przegrało przez PiS, a nie przez kampanię”. Donald Tusk w Paryżu i w Berlinie. Reanimacja Trójkąta Weimarskiego. Przyjemnie się na niego patrzy, z dumą się go słucha. Mamy przywódcę światowego formatu w świecie, gdzie polityków dużej miary prawie nie ma. Sikorski w Paryżu też robi świetne wrażenie. Jaka ulga po Morawieckim i trudno odmienianym ministrze Rau. Po latach spotkanie w norce Agnieszki, mojej przyjaciółki od dziecka. Jest też Marek. Zmieniony, tylko głos taki jak zawsze i ta sama jasność i precyzja myślenia człowieka o ścisłym umyśle, inżyniera z humanistycznym zapleczem. Marek źle chodzi, co mnie wzrusza, ja też źle, mam kolejne biodro do wymiany. Dowiaduję się potem, że Marek jakiś czas temu wypił za dużo, miejscem akcji był statek wycieczkowy, i skoczył na głowę do basenu, który był jedynie instalacją malarską. Ledwie z tego wyszedł. I to są ślady. Przypomniały mi się nasze pijackie wyprawy do Pięciu Stawów. Lata 70., śnieg był po pas, chadzał z nami mąż Agnieszki, mieszkający w Polsce Japończyk Yoshiho Umeda. W schronisku rozpijał nas i górali, dźwigał ze sobą alkohole z Peweksu. Agnieszka jest osobą niezwykłą, inaczej patrzy na świat, dziecinnie, ale dojrzale, japonistka, pomieszkuje teraz na dobrowolnym wygnaniu w chatynce bez wygód na Mazurach, daleko od cywilizacji. Jak pustelnik. Najbliższe zabudowania są o kilometry od jej pustelni. Sama mówi: „Właściwie to powinna mi wyrosnąć długa broda”. Zawsze lubiła samotność, a mając trójkę dzieci, skazała się na życie stadne. Teraz już wolna od rodziny, Yoho niestety zmarł, zaczęła żyć po swojemu, czyli samotnie. Ale robi sobie czasami przerwy. Właśnie leci do Japonii, więc w wielki tłok. Wracając do Marka, który skoczył na główkę do basenu tylko namalowanego, czy nie jest to częste, że ludzie skaczą na główkę do czegoś, co jest tylko iluzją, złudzeniem, i łamią sobie kręgosłup? Często tak robią politycy, którzy zostali oszołomieni władzą i utracili kontakt z rzeczywistością. Nieraz pociągają za sobą cały naród. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint