Małysz Show

Małysz Show

Czy polski „Batman” znów poleci najdalej? Za kilka dni w fińskim Kuusamo rozpoczyna się rywalizacja w Pucharze Świata skoczków narciarskich. Przed Adamem Małyszem stoi niepowtarzalna okazja zapisania się w annałach skoków, bowiem jako pierwszy w historii może zdobyć po raz trzeci to trofeum. Czy jego nazwisko znowu będzie na ustach całego świata? O krok od historii Trenerzy zapewniają, że szczyt formy przyjdzie na pierwsze konkursy PŚ. – Trudno prorokować, wszystko okaże się, kiedy rozpoczną się zawody i prawdziwe skakanie – mówi Piotr Fijas, drugi trener kadry skoczków. Wyniki uzyskiwane na treningu nie zawsze mają przełożenie na zawodach. To zupełnie dwie różne sprawy. Faktem jest jednak, że forma Adama jest dobra, a przygotowania przebiegały bez najmniejszych kłopotów. To, co sobie założyliśmy, zostało zrealizowane, i mam nadzieję, że wszystko zaprocentuje. Niewiadomą jest również forma głównych rywali Małysza. – To także istotna sprawa. Trudno przecież przewidzieć dyspozycję konkurentów – dodaje trener. Najważniejsze jednak, że Małysz jest zdrowy, a w kolanie, o które drżała cała Polska, nie ma najmniejszego śladu po kontuzji. – Adam zrealizował pełen plan treningowy i nie dzieje się nic niepokojącego – zapewnia Fijas. Tegoroczne przygotowania obok skoków obejmowały szereg innych elementów. Jednym z nich były testy w tunelu aerodynamicznym w warszawskim Instytucie Lotnictwa. Za pomocą urządzenia pracowano nad poprawą najazdu na próg skoczni oraz odbicia, ponieważ nasz mistrz zmienia pozycję najazdową. – Nie można mówić o diametralnej zmianie. Skorygowaliśmy jedynie pozycję przy najeździe, aby prędkość na rozbiegu była większa – podkreśla trener Fijas. Dużo miejsca w przygotowaniach poświęcano na trening psychologiczny. Doktor Blecharz rozmawiał indywidualnie z zawodnikami. Nowością w przygotowaniach są również tajemniczo brzmiące „specjalistyczne ćwiczenia”, o których jednak nikt nie chce mówić. Zdaniem dr. Jana Blecharza, przed Małyszem stoi wielkie wyzwanie. – Psychicznie jest już dobrze przygotowany, by sprostać temu zadaniu. Ale na sukces końcowy składa się wiele różnych czynników. Powinno być jednak dobrze – zapewnia. Zdaniem działaczy i trenerów, głównym celem są mistrzostwa świata oraz Turniej Czterech Skoczni. O PŚ nikt oficjalnie nie mówi. – Nie jest tak, że Małysz musi po raz trzeci zdobyć PŚ – podkreśla trener Tajner. Oczywiście, Adam traktuje to jako osobiste wyzwanie, nic jednak za wszelką cenę. Ogólnie rzecz biorąc, w tej chwili presja jest już trochę mniejsza, jednak w poprzednich sezonach poprzeczka była wysoko i na pewno wszyscy będą oczekiwać zwycięstw. A Małysz jak zwykle nie mówi wiele: – Parę elementów trzeba jeszcze dopracować. W końcu raz jest lepiej, a raz gorzej. Tradycyjnie też nie stawia sobie żadnych konkretnych celów: – Czuję się, jakbym wczoraj zakończył poprzedni sezon. To wszystko toczy się w tak niesamowitym tempie, że właściwie nie miałem czasu na wypoczynek. Najważniejsze jednak, że ciągle odczuwam niemal dziecięcą radość ze skakania. Myślę, że to podstawa dobrych skoków. Bardziej optymistyczny jest Apoloniusz Tajner. – Adam na pewno będzie skakał na wysokim poziomie i będzie w światowej czołówce. Nie mogę jednak zapewnić, że wygra wszystko – stwierdza trener. Awantura o kasę W ostatnich tygodniach równie często jak o przygotowaniach naszych skoczków mówiło się o niewypłaconej przez związek premii za ubiegły sezon. Pieniądze utknęły w trójkącie pomiędzy Pocztą Polską, firmą Aktis Media a Polskim Związkiem Narciarskim. – W tej chwili rozmawiamy z firmą Aktis, gdyż to właśnie z nią mieliśmy podpisaną umowę. Nie są to łatwe rozmowy. Jeszcze w sierpniu proszono nas o wyrozumiałość i zapewniano, że pieniądze wpłyną do związku, ostatnio jednak przedstawiciele Aktisu uważają, że wywiązali się ze wszystkich zobowiązań – wyjaśnia prezes PZN, Paweł Włodarczyk. Co będzie jeśli strony nie dojdą do porozumienia? – Rozmowy trwają i nie chcę w tej chwili wybiegać w przyszłość. Mam nadzieję, że dojdziemy do porozumienia. Jeśli nie, są inne możliwości – ucina prezes. Trener Tajner zapewniał zaś, że nie ma w kadrze z tego powodu żadnych nieporozumień. – Robimy to, co do nas należy, i o pieniądzach nie dyskutujemy. Pamiętamy jednak, co nam obiecano, i mamy nadzieję, że wszystko się wyjaśni – dodaje. Wiadomo

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 47/2002

Kategorie: Sport
Tagi: Tomasz Sygut