Maniacy odchudzania
Specjalny dodatek “Przeglądu” dla tych, którzy chcą być szczupli “Każdy gram tłuszczu to 11 kcal, a węglowodanów i białek- 4 kcal. 5 gramów masła lub margaryny odpowiada 15 dag kapusty, 2 łyżeczkom chudego mleka oraz 2 łyżkom jagód. Zaś jedna kostka cukru to tyle samo, co 10 dag pieczarek, białko z 1 jaja lub 10 dag rabarbaru”- oto, co można wyczytać w pismach kobiecych. Czemu służą te porównania, nie wiadomo – czy pieczarki wsypywać do herbaty, a mleko kapać na kanapkę? Poświąteczne odchudzanie to gehenna wielu Polaków. Zakładamy dzienniczki notujemy, ile i czego zjadamy, ogarnia nas szał sportu, cierpimy, wypacamy i obsesyjnie podpatrujemy innych – czy oni też…? “Przegląd” przygotował specjalny dodatek dla pragnących szczupłości bez wyrzeczeń, a nade wszystko dla tych, którym po świętach krew w żyłach mrozi dźwięk dwóch strasznych słów: efekt jojo. Głodne myśli i czyny Jeść zaczynamy wtedy, kiedy pomyślimy o jedzeniu. Wtedy jak zahipnotyzowani idziemy do lodówki, sklepu, McDonalda. Trzeba więc znaleźć myśli atrakcyjniejsze od hot doga (już złego słowa o nim nie powiem, pyszniutki), jednego ciastka, no może dwóch, przecież pieką coraz mniejsze, czy faszerowanej kaczki, bo raz w Wielkanoc nie będę sobie odmawiać. Myśli, które wyprą głodne myśli, są następujące: – “Ten, który mnie nie chciał (na pewno tylko z powodu bioder, bo charakter mam super) wraca do mnie, a ja go przyjmuję w body. Już mogę”. – “Moje kilogramy przejdą na cienką sekretarkę prezesa. Dokładnie na tyły. W końcu nic w przyrodzie nie ginie”. – “Kupię sobie wszystko w rozmiarze 36 i będę wydziwiać, że spódnica spada. Cały sklep przygląda mi się łapczywie”. – “Zaczepię sąsiadkę, czy nie wie, co zrobić, by utyć. Zapewnię, że ona na pewno wie. W ogóle grubym nie dam pożyć. Teraz ja jestem chuda, a chudzi tępią tłustych. I zgody między nimi nie będzie”. – “Założę sukienkę z liceum. W końcu jest moda na lata 70.”. – Założę obcisłą, czerwoną sukienkę z czegoś błyszczącego. W jego ramionach będę się tak chudo wyginać. Zatańczę z nim na pustym parkiecie. Basista uśmiecha się czule”. – “Spróbuję opanować jazdę na łyżwach. Chudą będą zbierać ze ślizgawki”. Jeśli nie skutkuje myślenie, trzeba przejść do czynów. Należy zrealizować to wszystko, co znalazło się w kategorii “myśli, które wyprą głodne myśli”. I co się okaże? Że on wrócił i nienawidzi kościstych, na łyżwach poznałam cudownego informatyka, w czerwonym jest mi dobrze, tak twierdzi basista, a sukienka z liceum jest ohydna. Po co się w nią wbijać. “To może nie warto się odchudzać?” – rodzi się brzydka myśl. Trzeba ją czymś zabić. Najlepiej marzeniami, co to ja wszystkim pokażę. Jak schudnę. Zżeracze tłuszczu Dzwonię, bo chciałabym się szybko i skutecznie odchudzić. Na zawsze. – Szukam jakiegoś dobrego środka odchudzającego. – A więc pani utyła? – No, nie wiem. Może trochę. – A znajomi coś mówią? – Nie, nikt, nawet narzeczony nie zauważył. Tylko twierdzi, że gdybym się zdecydowała, też może nie jeść kolacji. A przyjaciółki nic a nic. Ani słowa. – To znaczy, że pani bardzo utyła. – To ja dziękuję. Do widzenia. – Chciałabym kupić ten wasz preparat. Nazywacie go zżeraczem tłuszczu. I czytam w ulotce, że moja figura jest jak góra węgla, to znaczy składam się z opału. I że ten węgiel jest taki duży, że nie można go wrzucić do pieca. Trzeba najpierw podzielić na mniejsze kawałki. A siekierą, która podzieli te kawałki, jest wasz preparat. – Tak. Ulotka została przygotowana także dla osób z niższym wykształceniem. Mam nadzieję, że pani zrozumiała? Nasz środek rozbija tłuszcz na drobne kawałki, wtedy łatwiej się spala. – Ale czy to jest trwałe spalenie? I czy to nie boli? – Boleć to powinno, jak pani za dużo jadła. Cha! Cha! Teraz to proszę oddać się w nasze ręce. – To znaczy mam wejść do waszego pieca? – Co to jest ibulina? – Ona nie jest rozkładana przez organizm. Ma bardzo mało kalorii, leży w żołądku i powoduje, że człowiek czuje się najedzony. Poza tym w skład naszego preparatu wchodzą ciała balastowe, no wie pani, od tego się szybciej trawi. –