Zbrodnie Waffen-SS usiłuje się zataić, tylko że prawdy ukryć się nie da Z udziałem prezydentów Polski i Ukrainy 28 lutego br. obchodzono 65. rocznicę zagłady Huty Pieniackiej, polskiej wsi położonej w pow. Brody, w woj. tarnopolskim. W 1939 r. wieś liczyła ok. 800 mieszkańców. Od czerwca 1943 r. do Huty zaczęli napływać uciekinierzy, Polacy z Wołynia, a od początku 1944 r. Polacy z okolicznych wsi zagrożeni napadami banderowców. W tym czasie przebywało tam ponad 1,5 tys. osób. Kilkakrotne próby atakowania Huty Pieniackiej przez terenowe bandy UPA były odpierane przez samoobronę. Stacjonowała w tym rejonie 8. kompania 52. pułku Armii Krajowej. 23 lutego 1944 r. wieś została zaatakowana przez ok. 60 żołnierzy IV pułku policyjnego dywizji SS-„Galizien”, komendant samoobrony nakazał obserwację, jako że napastnicy byli w mundurach Wehrmachtu, gdy ci żołnierze zaczęli strzelać do mieszkańców i pytać o sowieckich partyzantów, komendant wydał rozkaz obrony. Walka trwała około trzech godzin, podczas niej byli zabici i ranni. Na terenie wsi esesmani zostawili pięciu zabitych, na podstawie dokumentów ustalono, że pochodzili z okolic Kołomyi i Stanisławowa. 28 lutego IV pułk dywizji SS-„Galizien” w sile ok. 1,5 tys. ludzi, wyposażony w ciężką broń maszynową, otoczył wieś i po sygnałach świetlnych przypuścił atak na bezbronnych mieszkańców. O planowanym ataku samoobrona została uprzedzona, nie podjęła zbrojnego oporu, wycofała się. Za ukraińskimi esesmanami pod wieś podjechały bojówki OUN-UPA z benzyną w kanistrach, zajęły się grabieżą dobytku i mordowaniem ukrywających się Polaków. Mieszkańców spędzono do kościoła, rozpoczęto segregację, następnie partiami wyprowadzano i wganiano do budynków, które podpalano. Żadne słowo nie jest w stanie oddać tego, o czym mówi kilkudziesięciu cudem ocalonych. Prokuratorzy Komisji Ścigania Zbrodni przeciw Narodowi Polskiemu przesłuchali wszystkich świadków i potwierdzili zbrodnię ludobójczą. Na podstawie dokumentów i relacji świadków H. Komański i Sz. Siekierka opracowali dokumentacyjną książkę „Ludobójstwo dokonane przez nacjonalistów ukraińskich na Polakach w woj. tarnopolskim 1939-1947”. Z okazji tej rocznicy w „Gazecie Wyborczej” ukazał się wywiad z dr. G. Motyką przeprowadzony przez Marcina Wojciechowskiego, dziennikarza „GW”. Obaj panowie znani są z rozpowszechniania mitów i wybielania wizerunku ukraińskiego ruchu faszystowskiego pod nazwą Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów (OUN), więc pytania i odpowiedzi zostały tak sformułowane, aby czytelnicy jak najmniej dowiedzieli się o okrucieństwie ukraińskich zbrodniarzy, a o dywizji SS-„Galizien” w ogóle. Już w nagłówku napisano: „65 lat temu spacyfikowano polską wieś na Ukrainie”. Na jakiej Ukrainie? Ukraina odzyskała niepodległość w 1992 r. Wieś spacyfikowano na terenie II Rzeczypospolitej Polskiej, podczas okupacji niemieckiej. Pracownik naukowy PAN nie wie, że zaszłości historyczne muszą być badane w zgodności ze stanem geopolitycznym okresu, którego wydarzenia dotyczą. Na wstępie pan Motyka mówi, że 23 lutego „w pobliże Huty Pieniackiej podszedł patrol IV pułku policji SS”. Otóż nie podszedł, lecz zaatakował, a to jest różnica. Na jakiej podstawie historyk Motyka wyliczył 600-800 osób zamordowanych? Uratowało się kilkadziesiąt, część była poza wsią, szacunkowo podaje się ok. 1,1 tys. osób, wieś w ciągu dnia zniknęła z powierzchni ziemi. Historyk mówi dalej, iż ochotnicy zgłaszający się do dywizji SS-„Galizien” mieszkali w „dawnych Austro-Węgrzech”, i operuje terminem „Galicja”. Galicja przestała istnieć z chwilą zakończenia I wojny światowej. Ci ochotnicy wychowali się w II RP, byli obywatelami polskimi, narodowości ukraińskiej. Ten fakt ocalił ich od odpowiedzialności za zbrodnie wojenne. Red. Wojciechowski pyta mianowicie: „niektórzy ukraińscy historycy powołują się na notatkę, że ukraińskie formacje brały udział w zdobyciu Huty Pieniackiej do pewnego momentu, a mordu dokonali Niemcy”. W jakim celu dziennikarz przypomina kłamstwo z ukraińskiej nacjonalistycznej historiografii, skoro w wątpliwość podał je sam Motyka? Po obejrzeniu filmu „SS w Wielkiej Brytanii”, wyświetlonego 7 stycznia 2001 r., w telewizji angielskiej, prof. R. Wernik napisał, że gdy o ataku na Hutę Pieniacką mówili świadkowie S. Jasińska i S. Biernacki, przerwał im Melnyk (piszący książkę o dywizji SS-„Galizien”) i twierdził, iż żołnierze tej dywizji w ataku udziału nie brali i po podejściu pod Hutę zostali odwołani. Telewidzom pokazano listę żołnierzy odznaczonych za tę akcję Żelaznymi Krzyżami (R. Wernik, „Na rubieży”, nr 75). Pan Motyka podkreśla,
Tagi:
Monika Śladewska