Z „Dziennika” prof. Andrzeja Walickiego Dlaczego nie zauważono nacjonalizmu w „bogoojczyźnianej” ideologii Solidarności? Od dziś rozpoczynamy sprzedaż ostatniego tomu trylogii prof. Andrzeja Walickiego „PRL i skok do neoliberalizmu. Fałszowanie historii. Nacjonalizm. Niegodziwości III RP” pod redakcją Joanny Schiller-Walickiej i Pawła Dybicza. Poniższy tekst jest niewielkim wyimkiem z niepublikowanych „Dzienników” prof. Walickiego, które stanowią znaczącą część III tomu. 8 IV 1998 Refleksje z okazji rocznicy „Marca 1968” Jeszcze słowo o nacjonalizmie. Andrzej Szczypiorski, Marcin Król itd. wywodzą wszystko zło z „Marca” – nie odróżniając policyjno-autorytarnej frakcji wewnątrz PZPR od życzliwego stosunku mas partyjnych do „narodowego oswojenia” importowanej ideologii. Tak jakby było „nacjonalizmem”, że ludzie chcieli rehabilitacji Armii Krajowej, chcieli słuchać partyzanckich piosenek, dobrych słów o żołnierzach września. Czy z tego zrodził się antysemityzm? Odpowiedzialność za hece marcowe leży również na intelektualnym establishmencie, który nie podjął wątków „narodowych”, a więc pozwolił na to, że podjęli je karierowicze z frakcji „chamów”. Proszę pokazać mi ludzi, którzy mówiliby wtedy: „unarodowienie” państwa – tak, ale nie antysemityzm, nie hece, nie nawrót „zamordyzmu”. Przeciwnie, wielu gotowych było wówczas brać w obronę mamutów stalinizmu tylko dlatego, że po drugiej stronie był „Grunwald”! Dlaczego nie zauważono nacjonalizmu w „bogoojczyźnianej” ideologii Solidarności? Dlaczego te asy liberalnej demokracji nie widzą związku między nacjonalizmem a „antykomunizmem” III Rzeczypospolitej? Jeśli wysuwa się żądanie uznania ustroju PRL i PZPR za organizacje „przestępcze”, to co to znaczy? Znaczy to: wiemy, że, porównawczo rzecz biorąc, Polska była „najwygodniejszym barakiem w bloku”, ale nas przecież nie można porównywać do takiego bydła jak Rosjanie czy Ukraińcy, którzy – jako nieporównywalni z nami – nie muszą tak ostro potępiać swej niedawnej przeszłości (chociaż powodów mają stokroć więcej!). My to „coś lepszego”, musimy to pokazać (upokarzając słabszych, a przy okazji większość własnego społeczeństwa). Jest to pyszałkowaty etnocentryzm, bo z punktu widzenia kryteriów hierarchii spraw kwestię rozrachunków z PRL należałoby naprawdę potraktować inaczej. Albo: mówi się, że Rosjanie ujarzmili się sami, a nam narzucili komunizm, a więc… itp. Ale, jeśli brać to na serio, rozumowanie takie opiera się nie na zasadzie praw człowieka (w Rosji pogwałconych bez porównania okrutniej), lecz na absolutyzacji zasady suwerenności narodowej. A więc też jesteśmy przy nacjonalizmie. 26 VII 2004 Dzisiejszy nacjonalizm polski Dziwne to może (zważywszy moje sympatie do idei narodu), ale wspólnym mianownikiem wszystkiego, co odrażające w III RP, jest dla mnie nacjonalizm. Ponieważ: – rusofobia to oczywisty nacjonalizm; – „antykomunizm” to też nacjonalizm, nikogo nie obchodzi bowiem ewolucja komunizmu jako doktryny społecznej. Ważne jest tylko to, że to coś obcego, w czym my jako naród nie rozpoznajemy się, co zostało nam narzucone. Nie istnieje punkt widzenia wolności indywidualnej, która w pewnym momencie stała się w PRL możliwa! Ważne jest wyłącznie zbiorowe „my”; – wymogi konformizmu, presja w tym kierunku są ewidentnym nacjonalizmem. Wszyscy mają myśleć jednakowo negatywnie o PRL, o „postkomunistach”, ciągle „prawdziwi lub metrykalni Polacy”, ciągle straszenie targowicą, zdradą! Presja zbiorowa nieznośna, brak szacunku dla jednostki typowo nacjonalistyczny. 22 IX 2007 „Politycznie niepoprawne” refleksje nad filmem Wajdy o Katyniu Byłem na „Katyniu” Wajdy. Istotnie, ubezpieczył się przed zarzutem antyrosyjskości. Pokazał dla przeciwwagi hitlerowców i „dobrego Rosjanina”. Wydawało się nawet, że nie pokaże scen egzekucji, ale w zakończeniu jednak pokazał je, z właściwym sobie naturalizmem. Brak antyrosyjskości powetował sobie za to antypeerelizmem, powtarzając nawet scenę z „Popiołu i diamentu” – młody chłopak z podziemia zastrzelony na ulicy (tylko za to, że nie chciał przypisać Katynia Niemcom!). Ale najgorsze to, że Polskę pokazał nie w zrujnowanej przez powstanie Warszawie, lecz w wypucowanym Krakowie! Polacy to eleganckie generałowe, profesorowe i dziewczyny, oczywiście w beretach, towarzystwo przystojne, „dobre” w każdym sensie tego słowa, uosabiające honor, wstręt do kłamstwa, moralne zasady, a nie wolę przeżycia. Polacy w mundurach Wojska Polskiego traktowani są jak rodzaj zdrajców. Bardzo to wydumane, ponoć akt ekspiacji za to, że sam kiedyś ukrył prawdę o śmierci w Katyniu swego ojca. Tak czy inaczej, antypeerelowska indoktrynacja w sosie szlachetnego powstrzymywania się od nacjonalizmu. PRL oczywiście nie ma za sobą żadnych racji oprócz „woli przeżycia”. Wszyscy Polacy są szlachetni, niektórzy skażeni
Tagi:
Adam Michnik, Andrzej Szczypiorski, Andrzej Wajda, antykomunizm, Armia Krajowa, Czesław Miłosz, Grunwald, historia Polski, historia PRL, III RP, Jarosław Kaczyński, Joanna Schiller-Walicka, Katyń, Lech Wałęsa, Leszek Kołakowski, Marcin Król, martyrologia, Marzec 1968, nacjonalizm, patriotyzm, Paweł Dybicz, policja historyczna, polityka historyczna, polityka tożsamościowa, polski nacjonalizm, postkomunizm, PRL, PZPR, relacje polsko-niemieckie, relacje polsko-rosyjskie, rusofobia, solidarność, społeczeństwo, Warszawska Szkoła Historii Idei, Władysław Gomułka, Włodzimierz Cimoszewicz, Zbigniew Brzeziński, Zbigniew Pełczyński