Prawie pięć tysięcy lat temu w Mezopotamii powstało najstarsze miasto przemysłowe świata Było jednym z najwspanialszych miast-państw Mezopotamii. Po jego ulicach chodzili Biblijni patriarchowie. Francuski uczony po 25 latach pracy rozwiązał zagadki legendarnego królestwa Mari. To świetne miasto leżało w dzisiejszej Syrii, na prawym brzegu Eufratu, w pobliżu irackiej granicy, między górami Taurus a równiną Mezopotamii. W 1933 r. arabski pasterz zwrócił uwagę francuskiego oficera na niezwykłe posążki, będące z pewnością świadectwem nieznanej do tej pory cywilizacji, znalezione podczas kopania mogiły na wzgórzu Tell Hariri. Na miejsce przybył francuski archeolog André Parrot. W 1934 r., już w pierwszych dniach prac wykopaliskowych, odnalazł okazałe ruiny, a w nich słynną później figurkę brodatego mężczyzny z rękami złożonymi jak do modlitwy. Wyryty na podstawie pismem klinowym napis głosił: „Jestem Lamgimari, król państwa Mari”. Na wzgórzu Tell Hariri odkryto także bezcenne archiwum 25 tys. tabliczek z pismem klinowym, które rzuciło nowe światło nie tylko na stosunki polityczne, lecz także na obyczaje, radości i smutki mieszkańców Mezopotamii w XVIII w. p.n.e. Oto namiestnik o imieniu Jakkimadu napisał do Zimrilima, potężnego króla Mari, że w stodole schwytano lwa. Namiestnik pyta, co ma zrobić z drapieżnikiem. Monarcha najwyraźniej nie pragnie tak kłopotliwego prezentu, a więc nie udziela odpowiedzi. Ale przemyślny Jakkimadu nie chce już dłużej karmić lwa, nakazuje więc zbić drewnianą klatkę i wysyła władcy zwierzę łodzią. Z treści tabliczek klinowych naukowcy wyciągnęli wniosek, że Mari zamieszkiwał lud semicki, będący pod silnym wpływem kultury sumeryjskiej. Dynastia z Mari, licząca sześciu władców, znalazła się na liście królów sumeryjskich. Zapisane pismem klinowym w Mari nazwy miast Nachur czy Turachi bardzo przypominają biblijne imiona krewnych Abrahama, Nachora i Teracha. André Parrot uważał więc, że patriarchowie Terach i Abraham zatrzymali się w Mari podczas wędrówki z Ur do Haranu. Na wzgórzu Tell Hariri odkryto też szczątki imponujących murów obronnych, świątyni bogini Isztar, zikkurat, czyli świątynną piramidę, oraz wielkie sanktuarium Dagana, boga zboża, niebios i burz, największego bóstwa miasta. Archeologów zdumiał jednak przede wszystkim imponujący kompleks pałacowy, liczący 200 m długości i obejmujący powierzchnię 2,5 ha. Z dziedzińca pałacowego wyłożonego cegłami z wypalonej gliny przybysz wkraczał szerokim wejściem do wysokiej ozdobionej freskami sali audiencyjnej. Dalej znajdował się kolejny wielki podwórzec, którego białe ściany pokrywały malowidła przedstawiające boginię Isztar, która podaje koło królowi Mari. Pałac miał około 260 komnat i sal, łazienki z toaletami i wannami, odprowadzające wodę rury ceramiczne pokryte wewnątrz asfaltem. Budowla ta cieszyła się na Bliskim Wschodzie zasłużoną sławą. Król leżącego na wybrzeżu Syrii miasta Ugarit wysłał swego syna w 600-kilometrową wędrówkę do Mari tylko po to, aby młodzieniec zobaczył „cudowny dom króla Zimrilima”. Obecnie pałac z Mari słusznie nazywany jest perłą starożytnej architektury orientalnej. Badacze długo się zastanawiali, skąd mieszkańcy Mari czerpali nieprzebrane bogactwa. Miasto wznosiło się przecież z dala od źródeł surowców, na spalonej słońcem pustyni. Uprawianie rolnictwa na wielką skalę nie było tu możliwe, Mari leżało zresztą w dolinie Eufratu, zalewanej przez niszczycielskie powodzie. Powyższe zagadki próbował wyjaśnić francuski archeolog, Jean-Claude Margueron, który przez 25 lat kierował pracami badawczymi na wzgórzu Tell Hariri. Wyniki badań przedstawił w książce „Mari – metropolia nad Eufratem”. A są one zdumiewające. Do tej pory uważano, że pierwsze miasta starożytności powstały z rozrastających się wspólnot wiejskich lub też faktorii handlowych. Mari jednak założono, od razu jako miasto, „na surowym korzeniu”, w ściśle określonym, konkretnym celu – miało stać się ośrodkiem metalurgii miedzi i handlu tym metalem. Istniejąca od około 2900 r. p.n.e. metropolia była prawdopodobnie najstarszym miastem przemysłowym świata. Margueron doszedł do swych wniosków, badając nie ruiny monumentalnych świątyń, lecz fundamenty i piwnice małych domów, wysypiska śmieci, ślady ulic, kanałów i innych szlaków wodnych oraz dawne łożysko Eufratu. Znaleziska te nie były spektakularne, jednak połączone w całość rzuciły nowe światło na źródła dobrobytu potężnego królestwa Mezopotamii. „Metalurgia była
Tagi:
Marek Karolkiewicz