Józef Pinior ma heroiczną przeszłość solidarnościową. Wsławił się tym, że tuż przed wprowadzeniem stanu wojennego podjął z konta związku 80 mln zł. Służyły potem do organizacji podziemnych struktur Solidarności. Długo się ukrywał, wielekroć był aresztowany. Jak to wszystko teraz schudło, zmarniało i nie ma znaczenia w opinii publicznej. Kiedy rozmawiałem z nim dwa lata temu, on, polityk Platformy, bardzo się martwił o jej stan duchowy. I jak się okazało, miał rację. Sam zresztą należy do nielicznych osób, których polityka nie zdemoralizowała. Widzę, że teraz wierzy w duchowe odrodzenie Platformy. Oby miał rację, bo Platforma nadal wygląda chudziutko. Grzegorz Schetyna jest dobrym organizatorem, ale nie ma wizji i tego typu energii, by obudzić tych wyznawców partii, którzy zasnęli, oraz przekonać nowych wyborców, by do Platformy przyszli. Wracając do Józefa Piniora, w wywiadzie, w kilkunastu zdaniach wyraża, co myślę i czuję, co mnie trapi, z czym zasypiam i się budzę. Ważne są też jego historyczne wycieczki. Jest pewien, i też tu z nim się zgadzam, że jako naród jesteśmy teraz w przełomowym, niezwykle ważnym historycznie momencie. „W okresie Wiosny Ludów polski nacjonalizm kształtował się wokół idei narodu politycznego, który był wieloetniczny i wielowyznaniowy. Mickiewicz był radykalnym politycznie rzymskim katolikiem, który umarł w Stambule, w centrum politycznym świata islamu, organizując legiony polskie z żydowskiej ludności Imperium Otomańskiego. Słynna sympatia Marksa i Engelsa dla polskiego ruchu narodowego miała swoje głębokie uzasadnienie. Dla takiego ruchu narodowego państwo liberalne mogło być jego naturalną formą. W dodatku takie państwo mogło dołączyć do twardego, francusko-niemieckiego rdzenia Unii Europejskiej, która przeszła podobną ewolucję. Teraz jednak mamy przejście PiS na pozycje nacjonalizmu etnicznego połączonego z jednowyznaniowością – zrealizowanie koncepcji nacjonalistycznej ukształtowanej w Polsce po klęsce powstania styczniowego i rewolucji industrialnej. I taka formacja po raz pierwszy w historii przejmuje polskie państwo bardzo głęboko i pragnie równie głęboko sformatować polskie społeczeństwo. Jeśli im się to uda, staniemy się skansenem w Europie, która jest emanacją narodów politycznych, a nie etniczno-wyznaniowych”. Tak, to jest gardłowa sprawa, dlatego powinniśmy chuchać i dmuchać, by Platforma się odrodziła. Krytykować ją, ale nie kopać bezmyślnie, co liczni teraz robią. I warto dać kredyt zaufania Nowoczesnej i KOD. To, że PO nie może się dogadać z Nowoczesną i prymitywnie ze sobą rywalizują, jest haniebne. Józef Piłsudski wyobrażał sobie Polskę jako wieloetniczną federację, którą spajać będzie obywatelski patriotyzm. Do rozpaczy, a też do dzikiej wściekłości doprowadzał go potem fakt, że tego obywatelstwa w Polsce było tak mało, a tak wiele warcholstwa. Jego wielki przeciwnik polityczny Roman Dmowski był teoretykiem „narodowego egoizmu”, patriotyzmu definiowanego przez głębinowe lęki i nienawiść. Jak to się teraz u Jarosława Kaczyńskiego zdumiewająco wymieszało. Sanację i psucie demokracji wziął od marszałka, a resztę od Dmowskiego. A to była główna oś ówczesnej zimnej wojny domowej, która czasami stawała się gorąca. Przed wojną ci obcy i groźni to byli głównie Żydzi, teraz zastępują ich muzułmańscy uchodźcy, których w Polsce przecież nie ma, ale nam zagrażają. Obecny dramat Europy z falą uchodźców bardzo pomógł polskiej prawicy narodowej w zdobyciu władzy i bardzo ją teraz wspiera. Ten niepokój, nawet niechęć, łatwiej mi zrozumieć niż inne niechęci. Nie lubię islamu, również z powodu stosunku tej kultury do kobiet, a też irytuje mnie sposób bycia Arabów, nie mam tu za wiele doświadczeń, ale te, które mam, są takie właśnie. Polityczna poprawność, która w małych dawkach jest bardzo pożyteczna, na Zachodzie poszła jednak za daleko i uniemożliwia spojrzenie prawdzie w oczy i uczenie się na błędach. Jarosław Kaczyński jednak problem politycznej poprawności – i nie tylko to – doprowadza do absurdu i łączy go ze współczesną liberalną demokracją, zresztą słusznie. Mówi, że w Polsce tak nie będzie, gdyż „Polska jest krajem wolności i musi nim pozostać, nawet jeśli mamy być wyspą wolności w Europie i na świecie. To jest nasze historyczne zadanie. Wolność jest istotą naszej tożsamości, polskości”. Proszę, jak różnie można pojmować wolność. Przecież większość ludzi zajmujących się naturalnie lub zawodowo myśleniem i refleksją intelektualną uważa, że wolność w Polsce jest właśnie przez Kaczyńskiego zagrożona. A Polska jako
Tagi:
Tomasz Jastrun