Nie chcemy przepraszać za Jedwabne, bo nie możemy uwierzyć, że byliśmy aż tak źli Rozmowa z Krzysztofem Zagórskim, dyrektorem Centrum Badania Opinii Społecznej – Jaka jest wiedza społeczeństwa polskiego o zbrodni w Jedwabnem? – O wydarzeniach tych, zgodnie z deklaracjami, wie absolutna większość Polaków. Badania wykazały, że 83% słyszało o tragedii z 1941 roku. Zastanawiające jest jednak, że najwięcej osób jako sprawców czynu wskazuje Niemców. – Skąd się to bierze? – Jest to rzeczywiście trudne do wytłumaczenia. Trudno bowiem przypuszczać, żeby do tylu ludzi nie dotarły podawane informacje. Należy więc sądzić, że zadziałał tutaj psychologiczny mechanizm obronny podobny do tego, jaki powstaje, kiedy dowiadujemy się czegoś szokująco niedobrego o sobie samym, bliskiej rodzinie lub przyjaciołach i gdy wiadomość ta pozostaje w sprzeczności z całą naszą dotychczasową wiedzą i przekonaniami, na dodatek ugruntowanymi emocjonalnie. Psychologowie mówią tu o “dysonansie poznawczym”. Każdy człowiek ma tendencję do zmniejszania takiego dysonansu przez unikanie wywołujących go informacji, a tendencja ta zazwyczaj bywa tym silniejsza, im bardziej negatywne są docierające do nas wiadomości. Wywołują one wtedy wątpliwości, a w skrajnych przypadkach po prostu są odrzucane. – Człowiek pozostaje głuchy na wszelkie argumenty? – Nie jest to w pełni racjonalne odrzucenie, częściej psychologiczna niemożność uwierzenia, że ktoś lub coś nam bliskiego jest w rzeczywistości całkiem inne, niż uważamy i na dodatek “aż tak złe”. Typowym przykładem takiej reakcji jest np. trudność uwierzenia, że bliska nam osoba okazała się złoczyńcą, ale podobne mechanizmy działają również, kiedy dowiadujemy się np. o jej śmiertelnej chorobie. Po prostu nie możemy w to uwierzyć. W przypadku Jedwabnego mamy do czynienia z podświadomą być może u wielu reakcją typu “my, Polacy, nie moglibyśmy być aż tak źli”. Dochodzi tu jeszcze ugruntowane przekonanie, że Polacy w okresie wojny i okupacji – zarówno hitlerowskiej, jak i sowieckiej – byli ofiarami lub bohaterami. Trudno jest więc uwierzyć, iż znaleźli się wśród nich także kaci, nawet jeśli było ich niewielu. – Dlaczego tak duża grupa Polaków jest przeciwna przeprosinom? – Przede wszystkim duża grupa, a nawet większość, to nie są wszyscy. Przestrzegałbym przed łatwymi uproszczeniami w rodzaju: “Polacy nie chcą przepraszać”. Odpowiadając natomiast na pytanie, nawiążę do nieporównywalnego zresztą wydarzenia sprzed około 30 lat, które wywołało podobny mechanizm psychologiczny, mianowicie do słynnego przesłania biskupów polskich do biskupów niemieckich, kładącego podwaliny polsko-niemieckiego pojednania. Użyto wówczas zwrotu “Przebaczamy i prosimy o wybaczenie”. Zupełnie niezależnie od oficjalnej propagandy PRL i politycznych reakcji ówczesnych władz, idea przepraszania Niemców była wówczas szokująca dla wielkiej części społeczeństwa polskiego. Jak można było przepraszać Niemców, skoro to oni byli agresorami i zbrodniarzami wojennymi? Nawet jeśli popełniono wobec nich w odwecie jakieś niechlubne czyny, znajdowały one w świadomości społecznej usprawiedliwienie, a co najmniej wytłumaczenie w kategoriach sprawiedliwości dziejowej lub zrozumiałych reakcji ludzkich. Za co więc przepraszać? A jednak przeprosiny takie zostały wygłoszone zgodnie z niełatwym do powszechnego zrozumienia imperatywem moralnym. Mało tego, stały się moralną podstawą bardzo ważnego dla Polski procesu pojednania z Niemcami. – Teraz jednak motyw przeprosin jest inny. – Sądzę, że mimo całkowitej odmienności sytuacji wyjściowej podobnie jest ze sprawą obecnych trudności w zaakceptowaniu idei przepraszania Żydów. Tym bardziej że w obu sytuacjach rzeczywistym problemem jest kwestia odpowiedzialności zbiorowej za czyny mniejszości. Trzeba jednak mieć nadzie-ję, że przeproszenie i w tym przypadku będzie ważkim elementem pojednania. Skoro czujemy narodową dumę z naszych bohaterów, powinniśmy też wstydzić się tych, którzy chluby nam nie przynoszą. – W dyskusjach na temat Jedwabnego pojawił się także nowy element – twierdzenie, że przeprosiny powinny być obustronne, bo społeczność żydowska też powinna zdobyć się na podobny akt. Tego elementu w badaniach CBOS-u nie było. – Rzeczywiście, nie pytaliśmy, czy respondenci też oczekują przeprosin. Z punktu widzenia czysto poznawczego może było to nie całkiem słuszne, ale nie tylko względy poznawcze są tutaj ważne. Przedmiotem naszych badań była reakcja społeczeństwa na pojawienie się problemu zbrodni dokonanej rękoma Polaków. Zapominając na chwilę o Jedwabnem, spójrzmy na to zagadnienie z bardziej ogólnego punktu widzenia zasad moralnych. Zbrodni nie można usprawiedliwiać czynami ofiary, a nawet
Tagi:
Bronisław Tumiłowicz