Męczeństwo braci Szumowskich

Męczeństwo braci Szumowskich

28.05.2020 Warszawa Sejm 12. posiedzenie Sejmu IX kadencji fot.Jacek Domiński/REPORTER n/z: Lukasz Szumowski

Tylko głupi by się nie schylił po środki unijne W ostatnich tygodniach bracia Łukasz (minister zdrowia) i Marcin (prezes spółki OncoArendi Therapeutics) Szumowscy nie mają dobrej prasy. Człowiek, którego podkrążone oczy stały się symbolem walki z epidemią koronawirusa w Polsce, jest oskarżany o umożliwienie zrobienia interesu życia na trefnych maseczkach znajomemu instruktorowi narciarskiemu z Zakopanego. A także o znajomość z podejrzanym suwalskim biznesmenem Danielem O., który okazał się przebywającym w areszcie twórcą piramidy finansowej. I o budowę wraz z żoną i bratem rodzinnego imperium biznesowego dzięki pozyskaniu przez założone przez nich spółki nawet 300 mln zł różnych dotacji, głównie z Narodowego Centrum Badań i Rozwoju. Media i politycy opozycji sugerują, że było to możliwe, bo Szumowski wykorzystał swoją pozycję najpierw wiceministra nauki, a następnie ministra zdrowia w rządzie Mateusza Morawieckiego. I zapowiadają, że w przyszłości zostanie doprowadzony – z żoną i bratem – przed surowe oblicze prokuratora, tudzież rozszarpany przez sejmową komisję śledczą. Na razie wniosek Platformy Obywatelskiej o wotum nieufności wobec ministra został odrzucony przez sejmową większość. Przy okazji wystąpienie w czasie posiedzenia sejmowej Komisji Zdrowia posła Prawa i Sprawiedliwości Czesława Hoca – „Panie ministrze, nasz bohaterze, ikono skutecznej walki z koronawirusem” – wyznaczyło na Wiejskiej nowe granice wazeliniarstwa. Prawda jest taka, że spółki należące do brata i żony ministra tylko korzystały ze sposobności. I nie był to najbardziej bulwersujący przypadek. Jak się kręci lody nad Wisłą 11 stycznia 2016 r. na łamach „Gazety Wyborczej” ukazał się artykuł Ireneusza Sudaka „OncoArendi Therapeutics szuka leczniczej cząsteczki” opisujący w wielce pochwalnym tonie historię spółki. Jej założycielami byli dwaj chemicy, Adam Gołębiowski i Stanisław Pikul, którzy zdobyte w Stanach Zjednoczonych doświadczenie postanowili przenieść na grunt polski. Prof. Jakub Gołąb z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego zachęcił do współpracy z nimi Marcina Szumowskiego, który wspólnie z Markiem Dziubińskim w 2005 r. założył Medicalgorithmics SA, zajmującą się tworzeniem urządzeń telemedycznych. Media pisały, że opracowano w niej najnowocześniejszy na świecie system zdalnego monitorowania zaburzeń pracy serca. Od roku 2012 spółka notowana jest na Warszawskiej Giełdzie Papierów Wartościowych. Ze zmiennym szczęściem. W marcu 2017 r. jej kurs oscylował wokół 340 zł za akcję, a dziś sonduje granicę 20 zł, co dowodzi, jak ryzykowne są inwestycje w firmy z branży biomedycznej i biotechnologicznej. Tu dochodzimy do sedna sprawy – osoby kierujące podobnymi spółkami muszą stale zdobywać niemałe pieniądze, by prowadzić działalność. I to w sytuacji, gdy latami nie będzie żadnych przychodów. Najlepszym sposobem ich pozyskania – poza giełdą – są dotacje. Najlepiej unijne. Dlatego nie powinno nikogo dziwić, że spółka ubiegała się o nie tak często, jak to było możliwe. Brat minister na pewno nie przeszkadzał. Choć obawiam się, że dziś w OncoArendi Therapeutics SA nie dzieje się najlepiej. Po pierwsze, to nie bracia Szumowscy są jej największymi akcjonariuszami. W 2015 r. poprzez fundusz Ipopema 112 FIZ AN 12 mln zł zainwestował w spółkę jeden z najbogatszych Polaków, Michał Sołowow, i to on dysponuje obecnie pakietem ponad 30% akcji OncoArendi. Marcin Szumowski ma jedynie 8%. Z kolei jeden z założycieli i dyrektorów spółki, Stanisław Pikul, w 2019 r. sprzedał część swoich walorów i przeszedł do założonej w lutym tego roku nowej firmy Pikralida, której prezesem jest była pracownica OncoArendi, dr Joanna Lipner. Łatwo się domyślić, że i w tej spółce pojawiła się dotacja unijna, a profil naukowo-badawczy pozostał ten sam. Dlatego nie uspokajają mnie sygnały płynące ze strony Marcina Szumowskiego, że np. do końca bieżącego roku ma zamiar podpisać z partnerem strategicznym umowę, której wartość szacowana jest na 200-400 mln euro. Prezes nie ujawnił, kim ma być ów partner. Byłoby lepiej, gdyby spółka zakończyła sukcesem pełny cykl badań klinicznych cząstki, a najlepiej cząstek, nad którymi pracowała. Myślę, że wszyscy jej tego życzą. Zwłaszcza gdy, jak zapowiadają politycy Platformy Obywatelskiej, sprawa dotacji dla OncoArendi Therapeutics zostanie dokładnie zbadana przez kompetentne organy. Innymi słowy, braci Szumowskich i powiązane z nimi spółki czeka męczeński zgon. Kasa, misiu, kasa unijna! By ułatwić zrozumienie, na czym polega biznes uprawiany przez innowacyjne firmy biotechnologiczne – i nie tylko – przedstawię schemat,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2020, 25/2020

Kategorie: Kraj