Po 1989 r. w Polsce działało lub działa około 2 tys. redakcji powołujących się na swoje związki z religią Przez ulice naszych miast przemieszczają się od roku setki tysięcy ludzi z żądaniem, aby katolicy mieli w końcu swoje media. Wszystko wskazuje na to, że chodzą niepotrzebnie, bo po 1989 r. w Polsce działało lub działa ok. 2 tys. redakcji powołujących się na związki z religią. Tylko kilkadziesiąt z nich reprezentowało inną konfesję niż rzymski katolicyzm. Z tą odrobinką nie ma zresztą problemów. Nikt nie neguje ich „protestanckości” czy „islamskości”. Nie do wyobrażenia jest, aby ktoś z braci w wierze stwierdził, że „Betel” bydgoskich zielonoświątkowców jest heretycki albo określił tym mianem gdańskie „Życie Muzułmańskie”. Protesty zaczynają się wtedy, kiedy wkraczamy na grunt najpopularniejszego wyznania w Polsce. Jak bowiem dokładnie określić, która redakcja ma prawo nazywać swój produkt katolickim? wątpliwości Prawne Dwa znamienne głosy pochodzą z obozu redemptorystów, którzy stworzyli najczęściej przywoływane media w Polsce. Dyrektor Radia Maryja Tadeusz Rydzyk neguje przywiązanie do Kościoła swego konkurenta Tomasza Sakiewicza i jego małego koncernu medialnego stworzonego wokół „Gazety Polskiej”: „Jeżeli ktoś kocha Kościół, to widać to w całej jego postawie. Proszę wybaczyć, ale jakoś nie zauważam wielkiej miłości do Kościoła, raczej to jest gazeta laicka”. Prezes spółek tworzących Radio Maryja, TV Trwam, „Nasz Dziennik”, „Rodzinę Radia Maryja” wprowadza zatem nowe, trudne do dokładnego opisania kryterium uznania pisma za katolickie: „miłość Kościoła”. Z kolei znana publicystka prawicowych mediów Ewa Polak-Pałkiewicz zwróciła uwagę na zdradę we własnych szeregach, opisując anonimową okładkę: „Ostatnio zaszokowała mnie pewna okładka. Nie było w niej nic gorszącego. Graficznie bez zarzutu, efektowna. Taka jak okładka »Wprost« czy »Polityki«. Sterylna. Wyprana z treści religijnych – to znaczy treści chrześcijańskiej. A przecież widniała na niej data: 22 listopada. Nie dodano, że to Święto Chrystusa Króla Wszechświata. Tygodnik, o którym mowa, to tygodnik katolicki. Rozprowadzają go m.in. parafie. (…) Czytelnik dostał jednoznaczny komunikat: Chrystus Król to tylko tradycja. Blada, może już niepotrzebna”. Rozstrzygnięcia zasadniczej kwestii – co jest, a co nie jest katolickie – nie ułatwia również podstawowy dokument prawny Kościoła, Kodeks prawa kanonicznego. Żaden z jego kanonów nie podaje definicji medium katolickiego. Poszczególne punkty ograniczają się do poprawności religijnej konkretnych mediów. Sieć i kropidło W internecie funkcjonuje co najmniej sześć portali, które uważają się za polskie i katolickie: Deon, Fronda, Opoka, Polonia Christiana, Rebelya i Wiara. Ten pierwszy na pewno nie należy do ortodoksyjnych, skoro pod koniec maja opublikował felieton jezuity Zygmunta Kwiatkowskiego pod prowokującym tytułem: „Czy Boże Ciało to kościelny 1 Maja?”. Wszak to święto jest jednym z objawów potęgi polskiego Kościoła. Linki kierują do działów: „Wiadomości”, „Religia”, „Inteligentne życie”, „Po godzinach”, „Deon caffé”, „Społeczność” i „E-sklep”. Zupełnie inaczej patrzy na świat zdominowany przez świeckich katolików portal Fronda. Przeważają tam publikacje będące mieszanką ortodoksyjnego katolicyzmu i konserwatywnych poglądów społecznych, kwestie leżące daleko od religii. Oto przykłady tematów dominujących na przełomie maja i czerwca: „Dlaczego katolikowi nie wolno być masonem?”; „Rzecznik ZHR dla Fronda.pl: Instruktorkami i instruktorami ZHR zostają chrześcijanie, a nauczanie Kościołów w Polsce stanowczo sprzeciwia się praktykom homoseksualnym”; „»Pawłowicz do kuchni, wyczyścić blat, to jest dla ciebie marsz szmat«. Panowie Wojewódzki i Majewski – możecie spać spokojnie?”; „Po raz kolejny prezydent Komorowski strzela gafę!”; „Gen. Polko dla Fronda.pl o rozporządzeniu dowództwa Sił Zbrojnych Wielkiej Brytanii zakazującym wojskowym pojawiania się w mundurach w miejscach publicznych: To poddawanie się już na starcie!”; „Cywilizacja tchórzy”; „Katoliczka jako jedyna osoba próbowała rozbroić morderców brytyjskiego żołnierza w Londynie”; „Debata o związkach partnerskich na Uniwersytecie Gdańskim. Przystrojona w autorytet uczelni agitacja pederastów”; „PiS mocno wyprzedza PO. Platforma po prostu się zużywa”; „Terlikowski: Chronić niedzielę! Zostały zachowane wszelkie proporcje problemów”. Czystej teologii trudno w tym szukać, a portal uważa się za bardzo katolicki. Z kolei Opoka.pl to portal działający pod patronatem samej Konferencji Episkopatu Polski. Przy takim usytuowaniu zwraca
Tagi:
Jacek Lindner