Telewizje PiSieją Stacje telewizyjne błyskawicznie przystosowały się do nowej sytuacji politycznej W mediach elektronicznych idzie nowe. TVP od kilku tygodni gra już na inną nutę. TVN przyjęła postawę życzliwego recenzenta. Z akcentem na życzliwy. Tylko Polsat ustawił się w opozycyjnej roli do nowej ekipy rządzącej. Na jak długo? Jak pokazują ostatnie tygodnie, przejęcie przez PiS wpływów w mediach może się okazać łatwiejsze, niż się wydawało. Najszybciej „zwrot na PiS” dokonał się w telewizji publicznej. Okazało się, że rację mieli ci, którzy przekonywali, iż Kaczyńscy nie muszą szykować się do skoku na TVP, bo i tak mają tam wielu zwolenników. I że następni szybko się znajdą. – Środowisko dziennikarskie w TVP jest niezwykle obrotowe. W ciągu kilku dni niektórzy zmienili poglądy o 180 stopni – mówi nasz informator. I dodaje: – Na Woronicza krzyżują się interesy różnych środowisk. Kasa jest tu ważniejsza od ideologii. Pracownicy z lubością opowiadają, jak dzień po wygranej Lecha Kaczyńskiego udała się do niego kwiatowa delegacja z Piotrem Gawłem, członkiem zarządu ds. marketingu i reklamy, i Maciejem Grzywaczewskim, dyrektorem Jedynki na czele. Nowe widać już w ramówce. Spadły z ekranu programy interwencyjne: „Misja specjalna” i „Pod lupą”. Dostało im się za zbytnią spolegliwość wobec Platformy. Wzrosły za to notowania tej części twórców obu programów, którzy należeli do frakcji PiS. I tak Tomasz Skłodowski, dziennikarz „Misji specjalnej”, współautor materiału o związkach Józefa Oleksego z firmami paliwowymi, awansował na rzecznika MSWiA. Wzrosła też pozycja Małgorzaty Raczyńskiej, która za oba programy odpowiadała. To ona podjęła decyzję o wysłaniu ekipy realizatorskiej do Gdańska z misją zadania kilku niewygodnych pytań kandydatowi PO na prezydenta. W górę poszły również notowania Andrzeja Godlewskiego, szefa publicystki, kojarzonego z PiS. Kolejnych naśladowców zdobywa kurs prezentowany dotychczas przez Jana Pospieszalskiego w „Warto rozmawiać”. Nowy trend widać też w programach informacyjnych. I tak np. nominacja Ludwika Dorna na wicepremiera stała się doskonałą okazją do wystawienia szefowi MSWiA laurki. Z materiału w „Wiadomościach” można było się dowiedzieć, że sympatyczny Dorn jest autorem bajek dla dzieci, krasomówcą i politykiem najlepiej przygotowanym do sejmowych wystąpień. Miód lał się na serce wicepremiera. Ani zająknięto się oczywiście o łóżkowych zainteresowaniach głównego moralisty PiS, o których pisało „NIE” i mówił niemal cały kraj. O lukrowany obraz „swoich” dba i dbał będzie sukcesywnie odbudowywany na Woronicza układ (dziennikarze, producenci, współpracownicy) związany z Wiesławem Walendziakiem, byłym prezesem telewizji. Na gwałt odnawiane są stare znajomości z prawicowymi publicystami. Na nowo analizowane odrzucone wcześniej projekty programów. Bliscy współpracownicy prezesa Jana Dworaka podkreślają, że ten przyjął taktykę na przeczekanie. Najprawdopodobniej przetrwa do końca kadencji (upływa w przyszłym roku). Tym bardziej że najpoważniejszy – zdaniem prawicowej prasy – kandydat do fotela prezesa TVP, Adam Pawłowicz (obecny członek Rady Nadzorczej TVP), jak się dowiedzieliśmy, otrzymał propozycję objęcia posady w radzie nadzorczej II NFI. A to oznacza, że z gry o prezesurę – przynajmniej na razie – wypadł. Czarne chmury zbierają się za to nad Maciejem Grzywaczewskim (uważanym za sympatyka PO), który ostatnio coraz częściej rozpowiada, że ma przyjaciół i w PO, i w PiS. Czy to mu pomoże? Nowa sytuacja na scenie politycznej nie przeszła bez echa w telewizjach prywatnych. Zwłaszcza że zarówno TVN, jak i Polsat w kampanii opowiedziały się wyraźnie po stronie Platformy. Bardziej elastyczna okazała się TVN. Ale za to straciła na przebojowości. Przyzwyczajone do retoryki ataku „Fakty” nie mogą uderzać w lewicę (bo i po co?), ani też w Platformę (bo ją dotychczas wspierały). Nie mogą też w PiS – gdyż teraz się z nim zaprzyjaźniają. W związku z tym PiS ma w TVN sto dni spokoju. I chociaż Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski w autorskim „Teraz my” starali się kilkukrotnie postawić premiera Marcinkiewicza w niezręcznej sytuacji, nowy szef rządu ze stoickim spokojem zbijał kolejne zarzuty. Czyżby wcześniej dostał ich listę do akceptacji? W dodatku obaj redaktorzy tonowali się nawzajem. Najbardziej krytycznym recenzentem poczynań nowej ekipy na razie jest Polsat. To w tej stacji znalazła się analiza zapowiedzi taniego państwa, przeprowadzona na podstawie wycieczki na Sycylię prezydenta elekta rządowym (czyli za pieniądze podatników) samolotem Tu-154. A w materiale na temat planowanej
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety