To były czarne dni dziennikarstwa śledczego. Pękł coraz bardziej nadmuchiwany balon gloryfikujący ten gatunek i w nim upatrujący przyszłość dziennikarstwa. Zderzenie z faktami okazało się bolesne. Najgorsza informacja przyszła z USA. Afera Watergate przez 33 lata traktowana była jako szczytowe osiągnięcie dziennikarstwa, a okazała się być klasyczną operacją służb specjalnych przeciwko prezydentowi Nixonowi. Walką o większy kawałek władzy, w której media najzwyczajniej wykorzystano. Ale nie ma co współczuć dziennikarzom z „Washington Post”, którzy tak czy owak pozostaną w podręcznikach jako autorzy kultowych tekstów. Tacy idole, jakie czasy. Rychło znaleźli się naśladowcy, którzy nie mogli się oprzeć pokusie robienia kariery na materiałach podrzucanych przez służby, biznes czy polityków. A wszystko dla zwiększenia nakładu czy oglądalności. Za tym idą reklamy i pieniądze. Interes się kręci. Tyle że wymaga dostarczania ciągle nowych afer i bezustannego atakowania ludzi i instytucji publicznie znanych. Ci, którzy uważają, że nie wszystko można poświęcić dla pieniędzy i kariery, są w większości. Tyle że milczącej i biernej. Czytelnicy i telewidzowie nie są w stanie sami odróżnić nieuczciwych dziennikarzy od uczciwych. Chyba że złapie się za rękę dziennikarza, który uprawia czarny PR, krytykuje firmę konkurującą z zaprzyjaźnionym biznesmenem, bezwstydnie lobbuje w interesie kasyn, telewizji kablowych, pożyczek lichwiarskich itp. Mamy dziś w mediach taką samą sytuację jak w piłkarstwie. Na 10 tysięcy sędziów jest pewno kilkuset nieuczciwych, tyle że odium niesławy spada na wszystkich. Media też mają w swoich szeregach podobnych ludzi jak aresztowani sędziowie Antoni F. I Marian D. Takie praktyki i tacy ludzie powodują, że fundamentalna zasada wolności słowa jest zagrożona. Bo przecież w dłuższym planie nie będzie tolerancji dla wolności słowa bez odpowiedzialności za to, co się pisze i mówi. Choroba, która atakuje media, jeśli się rozwinie i jeśli nie będzie leczona, grozi wszystkim. Nie tylko mediom, ale także podstawom ładu demokratycznego, na który wielu, dotkliwie mu szkodzących, tak chętnie się powołuje. Media krytykujące, i słusznie, wiele zjawisk same muszą być poza podejrzeniami. Dziś tak niestety nie jest. A co gorsza, nie ma atmosfery potępienia dla nierzetelności i wpadek, zwykłego chamstwa i nieuctwa czy coraz częstszych przypadków wchodzenia dziennikarzy w podejrzane związki. Taki stan rzeczy zagraża wszystkim ludziom mediów. Udawanie, że wszystko jest w porządku, sprawi, że za te porządki wezmą się inni. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint
Tagi:
Jerzy Domański