Medialny lincz

Medialny lincz

Zabrzański pediatra został osądzony przez dziennikarzy, zanim prokuratura i sąd zaznajomiły się z dowodami Pod zarzutem pedofilii śląscy policjanci zatrzymali 37-letniego lekarza pediatrę z Zabrza. Mężczyźnie postawiono zarzut posiadania materiałów pornograficznych z udziałem dzieci – podała PAP 16 lipca. Już następnego dnia, gdy nie sformułowano jeszcze żadnego zarzutu, wszystkie media podjęły nośny temat i pokazały wizerunek znanego lekarza. Zanim na dobre rozpoczęło się postępowanie dowodowe i śledztwo, w świadomości społecznej Zbigniew G. zaistniał jako pedofil. – Kilka tygodni temu na czacie odezwał się do mnie ktoś podający się za 14-latka mającego problemy, m.in. natury seksualnej – mówi przebywający w areszcie śledczym Zbigniew G. – Był bardzo nachalny, zagadywał ciągle o seksie. Początkowo myślałem, że ktoś ze znajomych robi żarty, ale wiadomości były coraz bardziej natarczywe, a z czasem rozpaczliwe. Osoba ta zmieniała swój wiek, raz podawała, że ma lat 14, raz 16. W wyniku wcześniejszych wydarzeń i plotek, jakie dotyczyły mojej osoby, postanowiłem sprawdzić, kto się za tym kryje, i umówiłem się na spotkanie. Podejrzewałem, że to może być osoba dorosła. Zarzuty postawione lekarzowi są tym groźniejsze, że z dziećmi styka się nie tylko zawodowo, lecz także w harcerstwie. Instruktorem jest od ponad 20 lat. Od pewnego czasu jest w konflikcie z komendą hufca w Zabrzu. Rozdźwięk rozpoczął się kilka lat temu, gdy Zbigniew G. utworzył Harcerski Uczniowski Klub Sportowy Watra, postrzegany jako konkurencja w uzyskiwaniu grantów i dotacji. Ataki nasiliły się na początku tego roku. Najpierw zawieszono go w prawach instruktora, potem zaczęły się pojawiać plotki i pomówienia na jego temat, podważające jego nieskazitelną do tej pory opinię. Idąc na spotkanie, był przekonany, że to kontynuacja konfliktu. Tymczasem na miejscu czekał dziennikarz Polsatu, Jacek Marciniak, i powiadomieni przez niego policjanci, którzy zakuli zaskoczonego lekarza w kajdanki. Policjanci przewieźli podejrzanego do jego mieszkania na przeszukanie. Dziennikarz Polsatu pojechał w ślad za nimi. Zaciekawieni sąsiedzi dowiedzieli się, że policja ujęła właśnie lekarza pedofila. Krewki dziennikarz Ten sam dziennikarz pojawił się kilka dni później na parkingu obok szkoły podstawowej nr 7 w Zabrzu, skąd wyjeżdżały dzieci na obóz organizowany przez HUKS Watra, którego Zbigniew G. był prezesem. Rodzice wyjeżdżających dzieci stanęli murem za doktorem. – Dopóki nie ma wyroku, nie ma winy, to wy, media, krzywdzicie ludzi – powiedział ojciec 11-letniej dziewczynki. – Moja córka była zablokowana i miała wiele problemów, dzięki temu środowisku jest teraz otwarta, kontaktowa, nigdy nie uwierzę w te zarzuty – stwierdziła jedna z matek, Małgorzata Kądzioła. Redaktorowi, któremu nikt nie chciał udzielić sensacyjnych informacji ani powiedzieć złego słowa na pediatrę, puściły chyba nerwy. – W pewnym momencie redaktor Marciniak bez żadnego uzasadnienia podszedł do mnie i publicznie, na oczach rodziców i dzieci, zagroził, że mnie pobije. Powiedział dosłownie: „Zaraz ci napier…” – mówi 21-letni Tomek Gałwa, członek 8. Drużyny Harcerskiej Watra i drużynowy jednej z drużyn środowiskowych. Tomek miał wcześniej do czynienia z dziennikarzem tylko raz, gdy ten tuż po zatrzymaniu Zbigniewa G. przyszedł do biura HUKS Watra, zbierając materiał o obozach różnych organizacji. – Początkowo rozmowa dotyczyła przygotowań do wyjazdu. Z czasem redaktor coraz natarczywiej zaczął wypytywać o prezesa. Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że został zatrzymany, ale kierunek rozmowy mnie zdziwił, więc poprosiłem, by sam rozmawiał z druhem Zbyszkiem – dodaje Tomek. Zakazane zdjęcia Zbigniewa G. obciąża posiadanie w komputerze zdjęć pornograficznych z udziałem nieletnich. – Panu G. postawiono wyłącznie jeden zarzut, z art. 202 par. 4 k.k. Jest to przepis funkcjonujący od półtora roku. W jego myśl każdy, kto posiada jakiekolwiek treści pornograficzne z udziałem osób poniżej 15. roku życia, może zostać ukarany. Nie postawiono mu żadnych innych zarzutów (np. zarzutu pedofilii na podstawie art. 200), nie ma żadnych pokrzywdzonych, świadków itp. – komentuje adwokat pediatry, Grzegorz Długi. – W normalnej sytuacji osoba, której postawiono taki zarzut, jak Zbigniewowi G., w ogóle nie powinna być aresztowana. – W komputerze Zbigniewa G. znaleziono zdjęcia pornograficzne, wśród nich były zdjęcia

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2005, 30/2005

Kategorie: Kraj