Cezary Michalski z „Dziennika” jest jak Lenin. Wiecznie żywy. I wiecznie zatroskany o „Przegląd”. Śledzi każdą najmniejszą nawet wzmiankę o naszym tygodniku. Doceniamy tę miłość. Rzadko się przecież zdarza, by ktoś żyjący ze Springerowskich tabloidów czytał trudniejsze teksty. A Michalski czyta. Mało tego, nawet niektóre kawałki rozumie. Np. podpisy pod artykułami. A jak tylko coś zrozumie, to od razu o tym pisze na łamach „Dziennika”. Walczy chłop o wierszówkę jak umie. Wie, że robota u Springera mu się kończy, bo z podobnymi sobie talentami skutecznie eliminuje tę gazetę z rynku. Dwoi się więc i troi do tego stopnia, że z jednego, acz wybitnego dziennikarza „Przeglądu” i „Trybuny”, czyli Przemysława Szubartowicza, zrobił cały legion szturmujący TVP. Doszło do tego, że Szubartowicza wziął w obronę prezes Urbański (za tę uczciwość przez dwa tygodnie nie będziemy krytykować TVP!). A Michalskiemu mimo wszystko życzymy szybkiego powrotu do zdrowia. Share this:FacebookXTwitterTelegramWhatsAppEmailPrint