Miejsce dla artystki

Miejsce dla artystki

W Polsce, wzorem państw zachodnich, powstają galerie promujące wyłącznie twórczość kobiet Co roku wśród absolwentów uczelni artystycznych w Polsce ok. 70% to kobiety. Utalentowane, wykształcone, pewne siebie, pełne pomysłów. A jednak później trudno znaleźć ich prace w galeriach. Proporcja się odwraca i to panowie dominują w katalogach wystaw. Co dzieje się z młodymi artystkami po zakończeniu studiów? Przecież z chwilą opuszczenia murów uczelni nie wyczerpuje im się nagle talent, nie kończą się pomysły. Anna Wiatr, właścicielka warszawskiej galerii Galearnia The Two of Us, promującej twórczość kobiet, zauważa, że w czasie studiów na ASP i krótko po nich młode artystki mają wielką siłę i wiarę w siebie. Wierzą, że świat należy do nich. Krótko potem jednak, gdy do sztuki dołącza życie rodzinne, robi się coraz trudniej. – Są artystki tworzące między dziecięcym łóżeczkiem a gotowaniem obiadu, ale to mniejszość – zauważa. – Sztuka wymaga poświęcenia. W przypadku mężczyzn artystów zwykle jest inaczej. Jeśli mają rodziny, to – podobnie zresztą jak w każdej innej karierze – rodzina ma ich przede wszystkim wspierać. Historia pokazuje wiele przypadków, takich jak życie Salwadora Dalego, który, owszem, był wielkim wizjonerem, jednym z najciekawszych twórców XX w., ale nad praktyczną stroną jego egzystencji wciąż czuwała żona i muza, Gala, czyli Helena Diakonova. To ona twardą ręką pilnowała jego finansów i kierowała wystawami. Partner artystki często nie może pogodzić się z pełnym zaangażowaniem kobiety w sztukę. – Fajnie mieć narzeczoną czy żonę artystkę – zauważa Anna Wiatr – ale często mężczyzna oczekuje przy tym, że wkrótce będzie przykładną panią domu i matką. Często widuję takie pary: on biznesmen, ona efemeryczna, oryginalna młoda malarka. Pozornie wszystko jest w porządku. Po paru latach on nadal działa w swoim biznesie i oczekuje od niej, że będzie przede wszystkim panią domu… A malować może przecież w wolnych chwilach, jako hobbystka. Zgadza się z tym Agata Kołacz, współzałożycielka poznańskiej organizacji No Women No Art. – Kobiety zwykle szybko po studiach zaczynają myśleć o codzienności i jeśli wykorzystują swoje umiejętności artystyczne, to raczej jako graficzki, ilustratorki – twierdzi. – Do malowania czy innych form wracają nieraz dopiero po latach. Tylko dla kobiet Galearnia istnieje od jesieni 2007 r. Od początku jej główne założenie było jasne: pokazuje wyłącznie twórczość kobiet. Malarstwo, rzeźbę, lecz także biżuterię, dekoracje… Różna jest stylistyka tych prac, ich cel, różne są też reakcje odbiorców. Cecha wspólna jest jedna – stworzyły je kobiety. Anna Wiatr wspomina, że własną galerię chciała mieć od wielu lat. Promowanie sztuki stworzonej przez kobiety jest dla niej naturalne, jest feministką, w 2005 r. założyła Lożę Kobiet, organizację działającą na rzecz zwiększenia obecności kobiet na kluczowych stanowiskach w polityce i biznesie. W Galearni poza wystawami organizuje warsztaty i spotkania dyskusyjne skupione np. wokół książek Agnieszki Graff czy Magdaleny Środy. Czy wspieranie jednych jest dyskryminacją drugich? – Feminizm nie polega na dyskryminowaniu facetów – zastrzega Anna Wiatr – tylko na wspieraniu kobiet. To prawda, że galeria promująca otwarcie wyłącznie sztukę mężczyzn budziłaby silne reakcje i natychmiast zostałaby oskarżona o szowinizm. Kiedy jednak dzieje się to po cichu, nikt nie reaguje – bo to po prostu norma. Galeria promuje artystów, a sztuka nie ma płci. Przynajmniej pozornie. Być może sytuacja jest już inna niż ta, którą w latach 80. zastały członkinie Guerilla Girls w Metropolitan Museum of Art w Nowym Jorku, gdzie tylko ok. 3% wystawianych artystów to kobiety, a jednocześnie kobiece akty stanowiły ok. 83% wszystkich nagich wizerunków. Wciąż jednak kobiet na wystawach jest zdecydowanie mniej. Przynajmniej tych przedstawiających, a nie przedstawianych. Bo też kobiety, zwłaszcza rozebrane, przez wieki były przede wszystkim raczej obiektem oglądu, a nie podmiotami sztuki. Rozebranych panów widzi się wciąż znacznie rzadziej. W Galearni pojawiła się i taka wystawa – zbiór męskich aktów, ale Anna Wiatr wspomina, że zgromadzenie obrazów i fotografii wcale nie było proste. Takiej

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2010, 2010

Kategorie: Kultura
Tagi: Agata Grabau