Po upadku SK Banku 150 rodzin, które zapłaciły za mieszkania zbudowane przez Grupę Dolcan, może je stracić Na osiedlu Czerwona Jarzębina II na Targówku w Warszawie, wybudowanym przez dewelopera Sorbus Sp. z o.o. z Grupy Dolcan, mieszka 37 rodzin. Każda zapłaciła co najmniej 500 tys. zł. Od ostatniej wpłaty minęły dwa lata. Ludzie wykończyli mieszkania, wprowadzili się do nich, ale nie są ich właścicielami. Boją się, że któregoś dnia może do drzwi zapukać komornik i eksmitować ich na bruk. Na osiedlu Miasteczko Rubikon w warszawskich Włochach, wybudowanym przez dewelopera Dolcan Plus SA z Grupy Dolcan, nie mieszka nikt. A miało tam zamieszkać aż 242 singli lub par. Pierwszy z trzech budynków 15 miesięcy temu był wykończony w 98%. W lutym 2016 r. ludzie mieli się wprowadzać. Dziś niedoszli lokatorzy tylko patrzą na swoje mieszkania przez płot, choć za każde zapłacili ok. 80% ceny – co najmniej 160 tys. zł. Ludzkie tragedie. Oszczędności kilku pokoleń wpakowane w mury albo kredyty, które trzeba będzie spłacać przez 30 lat, nawet jeśli nigdy nie dostanie się mieszkania. To efekt upadłości Spółdzielczego Banku Rzemiosła i Rolnictwa w Wołominie (znanego jako SK Bank). Banku, który klientom deweloperów z Grupy Dolcan miał gwarantować, że nie stracą pieniędzy. A stał się kamieniem u szyi. Problem dotyczy aż 150 rodzin, nie tylko z Miasteczka Rubikon i Czerwonej Jarzębiny II, ale także z innych osiedli, na których budowę spółki z Grupy Dolcan zaciągały kredyty w SK Banku. To Żółte Tulipany w Rembelszczyźnie koło Nieporętu, Rudy Rydz – Las w warszawskim Rembertowie, Pasikonik w podwarszawskich Markach, Konik Polny na warszawskiej Białołęce oraz Osiedle Jordanowskie w Częstochowie. Zabezpieczeniem kredytu była hipoteka ustanowiona na rzecz SK Banku. Przy sprzedaży mieszkań klienci otrzymywali od dewelopera promesy, w których bank zobowiązywał się do przeniesienia na nich prawa własności po wpłaceniu całej należności za lokal. Z chwilą upadłości decyzja o honorowaniu tych promes została oddana w ręce syndyka masy upadłościowej SK Banku. Znikające miliardy W niewielkim Wołominie pojawiają się wielkie pieniądze i równie wielkie pieniądze znikają. Tu powstał najprężniejszy SKOK, który upadł w 2014 r., a Bankowy Fundusz Gwarancyjny musiał wypłacić jego klientom 2,2 mld zł za utracone depozyty. Tu też w latach 20. ubiegłego wieku założono bank, który w nowym ustroju przyjął nazwę SK Bank – Spółdzielczy Bank Rzemiosła i Rolnictwa. 23 listopada 2015 r. również ten bank upadł. A wówczas okazało się, że jego klientom trzeba wypłacić z BFG ponad 2 mld zł. Tyle pieniędzy bowiem z banku wyprowadzono. 9 lutego br. CBA zatrzymało sześć kolejnych osób podejrzanych o wyłudzenie wielomilionowych kredytów. W sumie do tej pory zarzuty usłyszało 29 osób. Ostatnio zatrzymanymi są przedstawiciele spółek, które prawdopodobnie wyłudzały kredyty z banku oraz dwaj rzeczoznawcy, którzy zawyżali wyceny nieruchomości będących zabezpieczeniem kredytów. Zanim jednak SK Bank podzielił los SKOK-u, Komisja Nadzoru Finansowego zarekomendowała naprawę sytuacji. 20 sierpnia 2015 r. Narodowy Bank Polski udzielił SK Bankowi 500 mln zł pożyczki i wpisał swoją hipotekę do księgi wieczystej w miejsce SK Banku. Niewiele to dało, po trzech miesiącach do banku wszedł nadzorca wyznaczony przez KNF, a 30 grudnia 2015 r. sąd ogłosił upadłość SK Banku. NBP stał się jednym z wierzycieli. Żeby wnuczek nie wyjechał Pan X sprzedał mieszkanie na Pradze, żeby kupić lokum w Miasteczku Rubikon. Teraz mieszka kątem u przyjaciela. Pani Y, osoba bardzo dojrzała, na mieszkanie w Miasteczku Rubikon wzięła kredyt. Spłaca go i wciąż gnieździ się z bratem w jednopokojowym mieszkaniu. Pani Z… Helena Muzyłowska ma prawie 70 lat. Mieszka 450 km od Warszawy, pod granicą z Niemcami. W Miasteczku Rubikon postanowiła kupić mieszkanie wnukowi, który zaczął studiować w Warszawie. – Nie chciałam, by wnuczek wyjechał za granicę – mówi. – Dotychczasowy dorobek całego życia łącznie z kredytem przekazywałam sukcesywnie w transzach na zakup mieszkania dla niego. Dzisiaj czuję się ogromnie skrzywdzona. Mam umowę notarialną kupna mieszkania w Miasteczku Rubikon, ale nie mam prawa do jego otrzymania. Hanna Szczepińska-Stańczyk jest kilka miesięcy przed emeryturą. Kiedy na 20-lecie pracy zamiast nagrody