Sąd w Turynie uznał szwajcarskiego przemysłowca za winnego ekologicznej katastrofy „Ten wyrok to prawdziwy hymn na cześć życia. To ważne przesłanie dla Włoch i innych krajów na całym świecie”, triumfował prokurator Raffaele Guariniello. Poszkodowani przez azbest i krewni zmarłych na nowotwory padali sobie w objęcia. 3 czerwca turyński sąd apelacyjny skazał szwajcarskiego miliardera i przemysłowca Stephana Schmidheiny’ego na 18 lat więzienia. Aż o dwa lata podwyższył karę wymierzoną w lutym 2012 r. przez sąd pierwszej instancji. Trybunał apelacyjny orzekł również, że Schmidheiny musi zapłacić miastu Casale Monferrato odszkodowanie w wysokości 30,9 mln euro, a władzom prowincji Piemont – 20 mln. Oba sądy uznały, że oskarżony umyślnie doprowadził w swoich fabrykach eternitu we Włoszech do katastrofy ekologicznej i w latach 1976-1986 świadomie lekceważył środki bezpieczeństwa. Zdaniem prokuratury, azbest z tamtejszych zakładów, należących do szwajcarskiego koncernu Eternit, spowodował we Włoszech śmierć 2056 osób i choroby nowotworowe u 833 pracowników. W pierwszej instancji na 16 lat więzienia skazany został również dyrektor przedsiębiorstwa, sędziwy belgijski baron Louis de Cartier, który zmarł w maju br. i postępowanie przeciwko niemu zostało umorzone. Prokuratura w Turynie prowadzi kolejne dochodzenie, w wyniku którego Stephan Schmidheiny może zostać oskarżony o umyślne zabójstwo. 3 tys. ofiar azbestu domaga się przed sądem odszkodowań w wysokości 1,6 mln euro na osobę. Obrońcy będą apelować Obrońcy szwajcarskiego miliardera uznali wyrok za nieuczciwy i wydany z powodów politycznych. Twierdzą, że pod naciskiem opinii publicznej sądy od razu uznały, że Schmidheiny jest winien. Podkreślają, że 66-letni przedsiębiorca nie pełnił w firmie Eternit żadnych funkcji – nie zasiadał w zarządzie ani w radzie nadzorczej. Sędzia był stronniczy, przed wydaniem wyroku porównał oskarżonego do Hitlera. Nie przedstawiono dowodów, że przedsiębiorca umyślnie doprowadził do katastrofy. Jeśli zaś nieumyślnie popełnił przestępstwo, zgodnie z prawem włoskim sprawa uległa przedawnieniu. Obrońcy argumentowali, że koncern Eternit ogłosił we Włoszech bankructwo już w 1986 r., a trzy lata później Schmidheiny całkowicie wycofał się ze szwajcarskiego przedsiębiorstwa Eternit. Włoskie kontrole w fabrykach eternitu nie miały w swoim czasie żadnych zastrzeżeń, a stosowanie azbestu w produkcji zostało zabronione w Italii dopiero w 1992 r. (w całej Unii Europejskiej – w 2005 r.). Mieszkający w Hurden, w malowniczej rezydencji nad Jeziorem Zuryskim, Stephan Schmidheiny nie uczestniczył w rozprawie. Obrońcy zapowiedzieli apelację do sądu kasacyjnego w Rzymie, ale wyrok i tak ma charakter raczej symboliczny. Według prawa szwajcarskiego, przestępstwa, o które przemysłowiec został oskarżony, uległy przedawnieniu w 2008 r. Szwajcaria nie wydaje innym państwom swoich obywateli. Jeśli sąd kasacyjny zatwierdzi wyrok z Turynu, Schmidheiny najwyżej nie będzie mógł wyjeżdżać ze Szwajcarii (inne państwo mogłoby go aresztować na wniosek włoskich organów sprawiedliwości). Wątpliwe także, aby sądy szwajcarskie uznały roszczenia odszkodowawcze włoskich ofiar azbestu. Proces budzi kontrowersje także dlatego, że miliardera z Hurden, który nie prowadzi już działalności przemysłowej, trudno uznać za okrutnego rekina kapitalizmu, opętanego jedynie żądzą zysku. Działał na rzecz gospodarki przyjaznej dla środowiska w czasach, gdy ekologia nie była jeszcze modna. W 1992 r. był głównym doradcą szczytu klimatycznego w Rio de Janeiro. Udziela się w organizacji Business Council for Sustainable Development skupiającej 160 przedsiębiorstw i koncernów, został nawet jej honorowym przewodniczącym. Założył i hojnie wyposażył fundację Avina działającą na rzecz zrównoważonego rozwoju w Ameryce Łacińskiej. W 2005 r. zaproponował włoskim ofiarom azbestu wypłatę odszkodowań. Prasa we Włoszech uznała to za „diabelską ofertę”, poprzez którą miliarder próbował uniknąć oskarżenia przed sądem, jednak ok. 1,5 tys. osób przyjęło pieniądze. Do tej pory Schmidheiny wypłacił im ok. 50 mln franków rekompensaty. Ale nawet niektóre szwajcarskie media, jak „Basler Zeitung”, przyznają, że magnat gospodarczy, którego majątek oceniany jest na 3,5 mld franków, za późno wycofał się z używania w produkcji azbestu. Groźne nowotwory Imperium gospodarcze rodziny rozbudował Max Schmidheiny, ojciec Stephana i Thomasa, zwany z szacunkiem sir Maksem. Miał opinię przemysłowego króla Midasa, który wszystkie inwestycje zamieniał w złoto. W czasie wojny prowadził korzystne interesy zarówno z hitlerowcami, jak i z aliantami, a jego dewizą było: „Sprzedawać tam, gdzie tylko można”. Miał przedsiębiorstwa w różnych branżach
Tagi:
Krzysztof Kęciek